20 lipca 2018 – Ciągłość. To w niej tkwi sekret, sekret stanowiący klucz do tak wielu kwestii. Potrzebujemy ciągłości. Ale jak ją osiągnąć? Jak można zapewnić, że każdy nowy pracownik, każdy nowy student, każde nowe pokolenie przyswoi sobie wiedzę na temat tego, co już się wydarzyło i będzie budować na fundamencie tej już istniejącej wiedzy, zamiast za każdym razem rozpoczynać wszystko od nowa? To jednak nie wszystko – jak można zagwarantować, że nauczą się właściwych rzeczy – nie starych walk i konfliktów, nie mało efektywnych, obecnie już przestarzałych metod, lecz wiedzy niezbędnej do tego, aby właściwie funkcjonować w swoim własnym życiu oraz – co ważne – aby samemu przekazać z kolei tę wiedzę dalej, własnym następcom?
Są ludzie zwani nauczycielami, którzy próbują osiągnąć ten cel, ucząc dzieci; ludzie zwani profesorami próbują nauczyć tego studentów, osoby zwane rodzicami starają się zrealizować to zadanie z własnym potomstwem… osoby zwane historykami spisują to, co uważają za godne spisania, choć – jak mieliśmy się okazję przekonać w obliczu niedawnych kontrowersji – nie zawsze jest jasne, co powinno zostać zapamiętane ani też w jaki sposób powinno to zostać zinterpretowane i przez kogo… oraz kto powinien o tym decydować – osoby, które były obecne przy tych wydarzeniach, osoby prowadzące na ten temat badania czy też może ci spośród polityków, którzy posiadają na ten temat pewną konkretną wizję.
Mojżesz musi wypełniać wszystkie wyżej opisane role jednocześnie. Jest w pewnym sensie ojcem ludu, jego nauczycielem, prorokiem, jest jego łącznikiem z niewidzialnym Bogiem, który tak dużo im obiecał i który wyzwolił ich rodziców z niewoli, lecz od tego czasu prowadzi ich przez pustynię – przeżyli w tym okresie złe czasy, walki, konflikty i nieporozumienia, a niektórzy z nich powymierali; lud przenosił się w nowe miejsce, pozostawał tam przez jakiś czas, a następnie znów przenosił się do nowego miejsca, gdzie znów pozostawał przez jakiś czas, a następnie ponownie się przenosił – ale w głębi serca nigdy nie mieli całkowitej pewności, gdzie zmierzają ani co w istocie ich tam czeka, czym w gruncie rzeczy będzie ta „kraina mlekiem i miodem płynąca”.
Mojżesz będzie musiał im – czyli następnemu pokoleniu – to wszystko wytłumaczyć. On sam jest już obecnie stary, zgromadził już wiele doświadczeń i – można mieć nadzieję – również nieco mądrości, był świadkiem wszystkich wcześniejszych wydarzeń, a teraz musi się zaś przygotować na swoje własne odejście. Jest to zawsze trudne zadanie dla każdego przywódcy (nie wyłączając rabinów!) – przygotować się do własnego odejścia, przekazać wszystkie sprawy następcy, zaakceptować fakt, że nie jest się niezastąpionym, że reprezentuje się zaledwie jeden rozdział w długiej wspólnotowej historii.
W tej księdze Tory – która w odróżnieniu od wcześniejszych jest napisana w dużej mierze w pierwszej osobie i zwraca się do odbiorców w drugiej osobie, jako że w jej skład wchodzi kilka długich przemów – Mojżesz spogląda wybiórczo na cztery ostatnie dekady. Przemawia z głębi doświadczenia, jakie rodzi się wraz z możliwością spoglądania na dawne wydarzenia z perspektywy czasu. Jest w stanie rozpoznać – a przynajmniej podejmuje taką próbę – ważne wydarzenia spośród wszystkich tych, jakie miały miejsce w ciągu długiej historii. „Ele hadwarim…” – TO są słowa, które wybiera.
Ale oczywiście (jak zawsze zresztą) sytuacja ta wiąże się również z innymi aspektami. Dlaczego powinniśmy się uczyć historii? Aby przygotować się na przyszłe wydarzenia, a jednocześnie umiejscowić dzięki temu samych siebie w pewnej szerszej perspektywie i uświadomić sobie, że będąc jednym pokoleniem pośród wielu innych musimy czerpać naukę z tego, skąd przybyliśmy oraz – na ile tylko to możliwe – z tego, gdzie mamy nadzieję dotrzeć. Dlatego też znaczna część Księgi Dwarim opisywać będzie, jak Mojżesz mówi Izraelitom: „Gdy przybędziecie do Ziemi, do której zmierzacie, nie zapomnijcie wówczas uczynić tego, tego i tamtego…”. Nie chodzi więc tylko o spoglądanie wstecz, lecz również o nauczenie ich, aby spoglądali przed siebie. Historia nie sprowadza się do nostalgicznych wspomnień. Studiowanie historii łączy się z rzeczowym, skrupulatnym gromadzeniem faktów dotyczących zaistniałych wydarzeń, z ich analizą i wyprowadzaniem z nich pewnej nauki. Tak więc Mojżesz ostrzega lud, że pewne działania doprowadziły do takich a nie innych konsekwencji i że Bóg może się rozgniewać na widok nieposłuszeństwa i niewdzięczności, lud powinien więc wyciągnąć wnioski z tej lekcji i musi starać się unikać takich reakcji i odpowiedzi, które doprowadzą do negatywnych relacji, do przekleństwa zamiast do błogosławieństwa. W rzeczy samej pod koniec tej księgi, gdy Mojżesz powiedział już prawie wszystko, co miał do powiedzenia, ujął tę myśl bardzo wyraźnie (w rozdziale 30) – „[Patrz], położyłem dziś przed tobą (…) błogosławieństwo i przekleństwo”. Wybierz przeto (dla własnego dobra!) błogosławieństwo, wybierz życie raczej niż śmierć! Będą zatem mieli wybór i będą musieli wybierać, a jako że on, Mojżesz, nie będzie już wówczas przy nich obecny, aby wskazywać im drogę, jedyne, co może zrobić, to nauczyć ich najlepiej, jak tylko potrafi i mieć nadzieję, że przyswoją sobie nie tylko to, co mówi, ale również to, czego nie mówi – przesłania kryjące się za samymi słowami oraz pomiędzy wierszami. Nie może przewidzieć wszystkiego, co się im przydarzy po jego śmierci – może tylko przygotować ich najlepiej jak potrafi, aby poradzili sobie ze wszystkim, z czym tylko przyjdzie im się zmierzyć. A krytyka powinna doprowadzić do wykształcenia się samokrytycyzmu. Nie mamy tu jednak do czynienia z ukrywaniem błędów, przypadków mylnej oceny sytuacji czy też aktów rebelii. Narodowy Mit nie jest tu poddawany wybieleniu, Izraelici nie są zawsze przedstawiani jako niewinne ofiary okoliczności; przeciwnie, podkreśla się, że często byli odpowiedzialni za swój własny los – a zatem, w ostatecznym rozrachunku, za spędzenie czterdziestu lat na pustyni, na co zostali skazani dlatego, że odrzucili pozytywne sprawozdanie na temat przyobiecanej im Ziemi, w której mieli zamieszkać w przyszłości. Mojżesz porusza większość tych kwestii już w pierwszym rozdziale! Stanowią one podstawę dla wszystkiego, co następuje potem.
Nie trzeba nawet wspominać, że możemy się z tego wiele nauczyć na użytek naszych współczesnych czasów – zwłaszcza w kraju posiadającym tak złożoną historię jak ten, w kraju, który na jakiś czas przestał istnieć, a następnie odrodził się na nowo (przy pomocy z zewnątrz, jak również dzięki swoim własnym staraniom i heroizmowi); kraju, który musiał się zmagać z okupacją, wygnaniem, koniecznością odbudowy państwa i wewnętrznymi sporami. Tak jak to często bywa, interpretacje historii mają wybiórczy charakter: kto był okupantem, a kto z radością powitał okupację, kto współpracował z okupantem, kto kolaborował z okupantem, kto pomagał i asystował okupantowi? Kto stawiał opór, i w jaki sposób? Na ile skuteczne były działania tych jednostek i jakie kierowały nimi motywy? Jeśli jedna dyktatura zostaje zastąpiona inną dyktaturą, czy można to uznać za „postęp?” Czy kraina mlekiem i miodem płynąca może powstać na fundamencie krainy spływającej krwią i łzami, czy stabilne społeczeństwo można zbudować na fundamencie kości i betonu? Jeśli wszyscy byli ofiarami, to kto był ofiarą bardziej poszkodowaną, i które spośród ofiar same doprowadziły do tego, że inni stali się ofiarami? Są to pytania do zasadniczej debaty narodowej i pozostają one tematem do debaty, nawet jeśli niektórzy woleliby ją zdławić – jako że w takim przypadku debata zostanie zwyczajnie zepchnięta do podziemia i, niczym ukryte źródło, wytryśnie po latach lub dekadach, być może w innym miejscu. Historia wymaga uczciwości, wymaga przyznania, że wydarzenia są często bardziej skomplikowane, niż może się to wydawać na pierwszy rzut oka, że zwycięzcy i ocaleni nie są zawsze bez winy, a pokonani nie byli zawsze źli.
„Oto słowa, które wypowiedział Mojżesz do całego Izraela za Jordanem, na pustyni, w Araba naprzeciw Suf, pomiędzy Paran, Tofel (…) w czterdziestym roku, pierwszego dnia jedenastego miesiąca….”. Można się zastanawiać, jakich słów będzie się nauczać w szkołach w całej Europie i na całym Bliskim Wschodzie w przyszłości? Jak bardzo będą one wybiórcze, jak bardzo stronnicze, jak niepełne? W rzeczy samej, na ile będą POMOCNE dla każdego nowego pokolenia, które będzie się musiało nauczyć, jak wytyczyć własny szlak wiodący ku ich własnej przyszłości w oparciu o to, czego nauczyło się o swojej przeszłości i jak zostało nauczone o niej myśleć?
Chciałbym się w tym miejscu podzielić kilkoma dodatkowymi przemyśleniami. Po pierwsze, w rozdziale 2 Mojżesz przedstawia ludowi krótki, ogólny zarys historii miejscowej demografii; jest to niezwykle interesująca lekcja. Na niektórych obszarach już zamieszkują pewne ludy i narody – dzieci Ezawa, dzieci Moaba – i ich roszczenia do owych terenów mają zostać uszanowane. Jednocześnie daje się jednak wyraźnie do zrozumienia, że owe ludy same przyłożyły rękę do wysiedlenia innych ludów – na przykład w wersecie 12 czytamy o tym, jak lud Ezawa przepędził Horytów z Seir. Następnie na przestrzeni wersetów od 13 do 18 mija 38 lat, tak że poprzednie dorosłe pokolenie wymiera. Następnie, gdy Izraelici mają kontynuować swą podróż, dowiadują się o istnieniu Ammonitów, których prawo do zajmowanych przez nich terenów ma zostać uszanowane – pomimo iż Ammonici sami przepędzili Refaitów; następnie w wersecie 23 czytamy, że w Gazie Kaftoryci wypędzili wcześniej Chiwwijczyków…. Sposób opisywania tych wydarzeń jest fascynujący, pokazuje bowiem, że pewne ludy znalazły się tam tylko dlatego, że inne ludy zostały przesiedlone lub wymordowane. Jak to się ma do, na przykład, historii europejskiej po pierwszej, a następnie po drugiej wojnie światowej, gdy granice państw były ustanawiane na nowo i całe grupy ludności były fizycznie wypychane na wschód lub na zachód – lub były wysyłane wprost na tamten świat? Czy MY mamy prawo przyjmować te fakty do wiadomości z równym spokojem, z jakim czyni to Mojżesz?
Po drugie: dzisiaj przypada nie tylko szabat Dwarim, ale również szabat Chazon – w haftarze mowa jest o wizji proroka Izajasza; szabat ten poprzedza Tisza BeAw, dziewiąty dzień miesiąca aw, w który spoglądamy wstecz na zniszczenia i straty, na upokorzenia, wykluczenia i wygnania, którymi są naznaczone karty naszej historii. Rabini namawiają nas, abyśmy uczyli się z tej Historii – na przykład tego, aby nie wikłać się w wewnętrzne animozje i konflikty; aby wypełniać podstawowe zasady naszej religii; aby pamiętać, jak to było, gdy my sami byliśmy uchodźcami uciekającymi z kraju, który nas zniewolił, lub gdy zostaliśmy zaciągnięci do niewolniczej pracy w kraju, który napadł na nasz własny kraj i doprowadził do jego zniszczenia.
Słowa Biblii są zawsze aktualne, jeśli tylko nauczymy się zastępować niektóre stare nazwy bardziej współczesnymi nazwami. Zasadnicze kwestie pozostają takie same. Potrzebujemy Ciągłości, musimy znać Przeszłość, musimy uczyć się o niej i analizować ją, jasno i uczciwie – ponieważ jest to JEDYNY sposób na zagwarantowanie zdrowej i uczciwej Przyszłości. Słowa, które Mojżesz wypowiedział wtedy, w tamtym miejscu, nie tracą na znaczeniu również tutaj, teraz.
Szabat Szalom,
Rabin dr Walter Rothschild
Tłum.: Marzena Szymańska-Błotnicka
Leave a Reply