Refleksja nad paraszą Tazria
Starożytni Izraelici, jak też nasi Mędrcy epoki talmudycznej powszechnie wierzyli, że choroby, w tym także skórne, są skutkiem grzechu – niewłaściwego lub niemoralnego zachowania. Oddzielenie ludzi od społeczeństwa z tego powodu miało na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się choroby – nasi starożytni przodkowie doskonale o tym wiedzieli; nie rozumieli jednak mechanizmu biologicznego, który powodował rozprzestrzenianie się chorób. Ponadto, cała starożytna żydowska „filozofia medycyny” była całkowicie skupiona na środkach zapobiegawczych i unikaniu niebezpieczeństw (odmiennie od modelu greckiego, który przyczyn chorób szukał w samym organizmie człowieka – modelu, który ostatecznie zwyciężył i dał początek nowoczesnej medycynie). Dlatego też głównym sposobem zachowania zdrowia była zmiana własnego zachowania, tak aby wykluczyć możliwość zachorowania, co może nie być wystarczające, ale w żadnym wypadku głupie nie jest.
Nasi prorocy i rabini wierzyli ponadto, że forma kary ujawnia także coś na temat istoty grzechu. Jeżeli zatem karą było oddzielenie osoby od wspólnoty, grzech musiał mieć coś wspólnego z innym rodzajem krzywdy wyrządzonej wspólnocie. Odpowiedź brzmiała: szkodliwa mowa. W ten sposób wszelkiego rodzaju choroby skóry, w tym trąd, stały się karą za motzi szem ra (oszczerstwo, niszczenie dobrego imienia poprzez szerzenie kłamstw) i laszon hara (zły, szkodliwy język zawierający informację o faktach i zdarzeniach, który są z definicji prawdziwe, niemniej jednak rozpowszechnianie tych informacji powoduje krzywdę i powinno być potępiane, zwłaszcza jeśli jest celowe.
To jednak nie koniec historii. Kiedy dana osoba cierpi na cara’at (zazwyczaj tłumaczone jako trąd), nadal musi coś zrobić: złożyć ofiarę t’nufa. Jest to szczególna ofiara, często tłumaczona jako ofiara wyniesienia, która jednak pod względem sposobu składania ofiary jest bardzo podobna do ofiary za grzech (chatat) i ofiary za przewinienie (aszam). I tu pojawia się zasadne pytanie: dlaczego osoba, która zachorowała na chorobę skóry, a która poniosła już swoją karę, jeszcze musi się poświęcać? Czy fizyczne cierpienie i izolacja nie wystarczyły? Odpowiedzi na to pytanie może być wiele; wierzę, że jedną z nich jest to, że ofiara po uzdrowieniu ma na celu skorygowanie początkowego status quo, które było przyczyną całej sprawy, a mianowicie zrównoważenie początkowego braku ofiary, która powinna była zostać złożona w pierwszej kolejności, ale nie została, i teraz nastał czas, by to naprawić.
O jakim poświęceniu mówię? Poświęcenie własnego egoizmu, egocentrycznej postawy wobec innych, których brak spowodował w pierwszej kolejności podłą, szkodliwą mowę. Tak naprawdę – i to jest moja główna myśl dzisiaj – każda właściwa relacja społeczna wiąże się z pewnymi dobrowolnymi poświęceniami. Cały proces naszego wychowania i socjalizacji, od dzieciństwa do dorosłości, jest w istocie procesem poświęcenia naszych bezpośrednich pragnień i potrzeb, mającym na celu uwzględnienie: 1. potrzeb i pragnień innych ludzi, a także: 2 osiągnięcie wyższych, długoterminowych celów. Ci, którzy zawiodą w punkcie nr 1, stają się jednostkami aspołecznymi – socjopatami lub, co gorsza, psychopatami. Ci, którzy zawiodą w punkcie nr 2, stają się hedonistami. Z tego też powodu socjopaci, kiedy wpadają w złość, przypominają małe dzieci. Tylko ci, którzy „zdali egzamin dorosłości” w obu tych aspektach, są w stanie dobrowolnie poświęcić swoje doraźne pragnienia i potrzeby w późniejszym życiu, co jest niezbędne, aby móc naprawdę kochać drugiego człowieka, tworzyć stabilne, długie trwałe relacje i naprawdę cieszyć się życiem we wspólnocie ludzkiej. Dlatego poświęcenie wyniesienia (t’nufah) można rozumieć jako ostateczny sprawdzian, jeśli dana osoba rzeczywiście jest gotowa na powrót do społeczności.
Szabat szalom
RM
Leave a Reply