BEIT POLSKA, wrzesień 2018 – Święto Sukot, przypadające podczas pełni księżyca wkrótce po zakończeniu Jom Kipur, po długim okresie pokuty, refleksji i tszuwy, zawsze stanowi pod pewnymi względami trudny czas, bowiem tak wiele się już ostatnio modliliśmy, zaś teraz otrzymujmy przykazanie „bądź szczęśliwy”, Wesamachta bechagecha, „Będziesz się weselił w to swoje święto” (Pwt 16, 14). Nie chodzi więc tylko o to, CO należy zrobić, aby wypełnić pewien określony zestaw micwot (oczywiście również i ten aspekt jest obecny, mamy bowiem przykazania nakazujące budować szałas i potrząsać arba minim, „czterema gatunkami”), ale również o to, JAK powinniśmy się w tym czasie czuć. Zawsze wydawało mi się to jedną z najtrudniejszych micwot, bowiem przykazanie to dotyczy odczuwania, a nie wykonywania jakichś czynności.
Z przyczyn technicznych, po części związanych z czasem niezbędnym na przetłumaczenie mojego tekstu na język polski, a po części wynikających z mojego własnego harmonogramu pracy, wystąpienie to przygotowuję na kilka dni przed świętem Sukot. W związku z tym w czasie, gdy piszę te słowa nie wiadomo jeszcze, jakie dokładnie zniszczenia w niektórych wschodnich stanach USA wyrządził ostatni huragan, lecz do czasu nadejścia święta Sukot będziecie mieli zapewne okazję obejrzeć w mediach nowe zdjęcia lotnicze przedstawiające zniszczone miasta – zdjęcia przypominające oglądane przez nas kilka lat temu obrazy z Nowego Orleanu. Szczerze powiedziawszy, przypominają one obrazy, jakie oglądamy prawie co roku, przedstawiające zniszczone i uszkodzone budynki zdewastowane przez niewidzialne siły – nie WIDZIMY wiatru, lecz tylko jego efekty; widzimy ulice zawalone stertami gruzów, poprzewracane samochody i łodzie osiadłe gdzieś daleko w głębi lądu. Wydarzenia te zdają się powtarzać niezwykle często, prawie równie często, co pożary szalejące na zachodnim wybrzeżu USA, w Kalifornii, pozostawiające po sobie spalone domy i czyniące z ich mieszkańców bezdomnych uchodźców. Przygotowuję to wystąpienie zanim mieliśmy się jeszcze szansę dowiedzieć, jak dokładnie tamtejsze kongregacje żydowskie musiały się zmierzyć z naturalnymi żywiołami, jak poradziły sobie z obchodami Jom Kipur i jak uda się im zorganizować obchody Sukot. Dzięki współczesnej technologii tego typu wieści docierają do nas bardzo szybko, lecz mimo wszystko zajmuje to trochę czasu. Zmuszony jestem więc opierać się na domniemaniach i założeniach, ze świadomością, że (tak jak to bywało wcześniej przy tego typu okazjach) dotrą do nas apele od naszych kolegów i koleżanek oraz od pokrewnych nam organizacji religijnych, apele o pomoc i wsparcie. Kol Jisrael arewim ze-laze, na wszystkich Żydach i Żydówkach spoczywa obowiązek pomagania sobie nawzajem w potrzebie; pomoc ta może przybrać choćby tylko formę wsparcia moralnego, niemniej poczucie solidarności jest czymś niezmiernie ważnym. Wiem, że mieszkańcy niektórych stanów USA dostali ostrzeżenie od władz ze szczebla krajowego i stanowego oraz od przedstawicieli lokalnych samorządów, aby opuścili swoje domy, aby po prostu wsiedli do samochodów i odjechali, by zamknęli domy i wyjechali na jakiś czas, tak by ocalić swoje życie…. Aby poszukali lepszych, solidniejszych schronów. Wiele osób będzie mieszkać w tymczasowych kwaterach przez długi czas, niezbędny do przeprowadzenia napraw, do odbudowania dachów, usunięcia wyrwanych z korzeniami drzew i przywrócenia dostępu do prądu. Jak już wspominałem, pisząc te słowa nie dysponuję jeszcze szczegółami i statystykami, jednakże ogólny obraz sytuacji jest już znany. W bogatym i potężnym kraju zdarza się niekiedy, że zawieje wiatr bądź spadnie deszcz – i nagle przyroda przestaje być fascynującym zjawiskiem, czymś, na co miło popatrzeć i co sprawia przyjemność, staje się natomiast zagrożeniem dla samego ludzkiego przetrwania i dla wszystkiego, co tylko ludziom udało się zbudować. (Obecnie sztormy szaleją również na Pacyfiku, stanowiąc zagrożenie dla Filipin i Chin, lecz – mówiąc wprost – w tamtej części świata mieszka po prostu mniej Żydów!).
Jednocześnie zaś w chwili, gdy piszę te słowa – i być może również wtedy, gdy będę je przed wami osobiście wygłaszał – w innej części świata kolejne miasta na Bliskim Wschodzie, w Syrii, Jemenie czy też w innych miejscach zamieniane są w betonowe rumowiska i w powykręcane kawałki stali; budynki oraz znajdujący się w nich ludzie obracani są w pył przez całą potęgę współczesnej machiny wojennej. Kamery telewizyjne (a nawet amatorskie telefony komórkowe) wykorzystywane są obecnie do pokazywania tych samych, powtarzających się obrazów zrujnowanych miast i stert gruzów – gruzów cywilizacji, jednostkowych egzystencji i kultur. Zbiory książek, eksponatów i archiwów archeologicznych oraz wspomnień zostaną zniszczone tak samo, jak domy, szkoły, sklepy, targowiska i miejsca kultu…. Będziemy oglądać dobrze nam znane obrazki pozostałości po wysokich budynkach, teraz straszących ziejącymi dziurami, ścianami bez podłóg czy też odsłoniętymi podłogami bez otaczających je ścian; ujrzymy zwisające betonowe płyty i nieprzejezdne ulice pokryte wielkimi stertami gruzów. Tego typu obrazy oglądamy już od lat, od dziesięcioleci, przyzwyczajamy się do nich i uodparniamy się na nie…; lecz dla osób, które tam mieszkają lub kiedyś tam mieszkały, które próbują tam żyć, których bliscy mieszkali tam w przeszłości lub mieszkają obecnie, dla tych, którzy chcieliby tam powrócić i na nowo zamieszkać, obrazy te znaczą o wiele, wiele więcej.
Oczywiście my jako kongregacja obchodzimy Sukot w mieście, które, jak widać na starych fotografiach (choć niektórzy mają te zdarzenia wciąż żywo w pamięci), jakiś czas temu przestało prawie w ogóle przypominać miasto i w którym nie pozostał praktycznie kamień na kamieniu. Również eksplozja pocisku wybuchowego jest niewidzialna dla ludzkiego oka – nie widać wiatru, lecz tylko jego skutki. Wybudowanie budynku zajmuje lata, natomiast zniszczenie go zaledwie minuty, jeśli nie sekundy.
Wszystko to uświadamia nam, jak prowizoryczne bywają budowle wzniesione ludzką ręką, jak bardzo kruche, jak tymczasowe. Choćby najwspanialsze zamki i pałace, choćby największe bunkry, wszystko, co tylko zostało zbudowane z kamienia bądź drewna, z cegieł, betonu, stali, szkła, aluminium, z łupków, terakoty i marmuru – WSZYSTKO, co może zostać zbudowane, może również zostać zburzone i obrócone w pył.
Sukot było niegdyś dla rolników w Izraelu świętem zbiorów, zaś suka przypominała prowizoryczne budki stawiane po to, aby pracownicy mogli nocować nieopodal swego miejsca pracy. Lecz dla rabinów żyjących na wygnaniu poza Izraelem Sukot stanowiło zawsze okazję do przypomnienia sobie, że miasta otoczone grubymi murami i wysokimi bramami miejskim są podatne na zniszczenie dokładnie tak samo, jak cała reszta, że dla wędrowców na pustyni, dla zbiegłych niewolników i dla uchodźców JAKIEKOLWIEK schronienie jest lepsze niż żadne oraz że nawet mieszkańcy miast mogą i powinni nauczyć się sztuki gościnności wobec innych nomadów, powinni zapraszać do swych szałasów symbolicznych gości i podzielić się z nimi czymś do zjedzenia i do wypicia. Będzie to dla nich szansa na przypomnienie sobie, iż w gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy życiowymi nomadami i że jedyne trwałe miejsce zamieszkania, jakie przypadnie nam kiedyś w udziale, znajdować będzie się pod ziemią, a nie na jej powierzchni.
Wesamachta bechagecha. „Będziesz się weselił w to swoje święto”. W istocie my, zgromadzeni tutaj, dzisiaj, w tym roku, mamy wiele powodów do radości. Nasz szałas ma tylko tymczasowy charakter i został zbudowany w celach rytualnych czy też ozdobnych. Nie będziemy zmuszeni w nim mieszkać podczas nadchodzącej zimy. Nie będziemy musieli się w nim spotykać jako kongregacja przez następnych kilka szabatot. Po świątecznym nabożeństwie wrócimy do domu lub do hotelu z nieprzeciekającym dachem i bezproblemowym dostępem do wody i prądu, z niezniszczonymi meblami i z podłogami, po których da się chodzić. Zaś gdy zawieje wiatr, będziemy wiedzieli, że to tylko przeciąg, gdyż ściany i pozostała część okien będą wciąż na swoim miejscu.
Mamy wiele powodów do zadowolenia i nie powinniśmy o tym zapominać. Lekcja płynąca ze święta Sukot jest następująca: Nie zapominajmy o tym. To wszystko. Nie zapominajmy o tym.
I weselmy się.
Chag Sameach!
Rabin dr. Walter Rothschild
Tłum. Marzena Szymańska-Błotnicka
Leave a Reply