Refleksja nad paraszą Lech Lecha
Jaki jest sens życia człowieka na bezludnej wyspie? Albo inaczej: jaki byłby sens życia astronauty, który przypadkiem znalazłby się na księżycu, z zapasem żywności i powietrza, powiedzmy na 50 lat, jednakże bez możliwości komunikacji z ludźmi na ziemi? Jedynym sensem życia dla tegoż astronauty byłaby nadzieja, że przybędzie misja ratunkowa i zabierze go z powrotem na ziemię. Jego egzystencja nie miałaby żadnego innego sensu.
Otóż właśnie, sens indywidualnego życia rodzi się z naszych relacji z innymi ludźmi. Wiedział o tym oczywiście Arystoteles, pisząc, że człowiek jest istotą społeczną, a poza społeczeństwem może żyć tylko Bóg albo bestia. Ta myśl zawarta jest też w powszechnym poglądzie, że sensem życia jest samo życie. By pogląd ten był prawdziwy należy go doprecyzować, dodając, że chodzi o życie w jego wymiarze społecznym. Widzimy to jasno na przykładzie astronauty. Nie dziwi też, iż ów powszechny pogląd, mówiący o „życiu samym” może drażnić ludzi cierpiących na depresję, jako kompletnie bezsensowny i bezwartościowy.
Życie ludzkie może mieć więc sens tylko, jeśli żyjemy we wspólnocie. Za najmniejszą wspólnotę ludzką można uznać rodzinę. Życie rodzinne łagodzi również negatywne skutki współczesnego indywidualizmu, w którym, pomimo wielu jego zalet (z możliwością pełni ekspresji naszej wolności i niezależności na czele), „dramat ludzkiej egzystencji” staje się dla nas dużo bardziej namacalny, częściej bowiem wystawiamy nasze serca i umysły na skończoność naszego bytu. Lekarstwem na to jest miłość, założenie rodziny i posiadanie dzieci. Wtedy mamy szanse trwale zapomnieć o skończoności naszego jednostkowego bytu.
Bohaterowie naszej porcji Tory – Abraham i Sara – borykają się z tym samym problemem. Bo chociaż Bóg kreśli przed Abrahamem wielką wizję:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem. (Bereszit 12:1-2).[/perfectpullquote]
to wkrótce potem pojawiają się komplikacje natury fundamentalnej: Sara nie może zajść w ciążę.
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Rzekła więc Saraj do Abrama: Ponieważ Pan zamknął mi łono, abym nie rodziła, zbliż się do mojej niewolnicy; może z niej będę miała dzieci. Abram usłuchał rady Saraj. (Bereszit 16:2)[/perfectpullquote]
Według midrasza Bereszit Rabba 45:2, cytowanego przez Rasziego w jego komentarzu do tegoż wersetu, Sara zdecydowała się mieć „syna z Hagar”, bowiem w tamtych czasach osoba, która nie miała dzieci, nie była „społecznie ugruntowana” (dosłownie: zbudowana) – jej przyszłość była niepewna i niestabilna. Skoro tak, to czy to oznacza, że poczęcie Izmaela miało na celu jedynie „podbudować” społecznie Sarę? Bynajmniej, o czym dowiadujemy się z wersetów 17:20-21 tej samej Księgi:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Co do Izmaela, wysłucham cię: Oto pobłogosławię mu, żeby był płodny, i dam mu niezmiernie liczne potomstwo; on będzie ojcem dwunastu książąt, narodem wielkim go uczynię. Moje zaś przymierze zawrę z Izaakiem, którego urodzi ci Sara za rok o tej porze.[/perfectpullquote]
Ta sama obietnica pojawia się ponownie w naszej następnej porcji Tory, Wajera (werset 21:18). Izmael również otrzymuje Boże błogosławieństwo, a jego poczęcie miało na celu zaludnienie ziemi nasieniem Abrahama, z „drobną tylko różnicą” – przymierze między Bogiem a ludem wybranym zostało zarezerwowane tylko dla Izaaka i jego potomstwa. Wiadomo też z wersetu 16:12, iż Izmael – będzie to człowiek dziki, ręka jego będzie przeciwko wszystkim, a ręka wszystkich będzie przeciwko niemu, i będzie nastawał na wszystkich pobratymców swoich. Co to wszystko mogło mieć na celu? Istnieje wiele odpowiedzi na ten temat. Ta, która przychodzi mi w tym momencie na myśl, brzmi następująco: naród wybrany musi stale istnieć w obliczu innych (niekoniecznie mu przyjaznych) ludzkich społeczności, po to, aby Izraelici/Żydzi byli świadomi swojej odrębności i tym samym świadomie wybierali bycie Jego narodem wybranym.
Bóg dwukrotnie obiecuje (Bereszit 17:21 i 18:10-15), że Sara urodzi syna; w obu przypadkach pojawia się nawet jego imię. Tak więc Abraham i Sara już „wiedzą”, że Boża obietnica, która spełni ich pragnienia, zostanie w końcu zrealizowana. Jednakże nadal żyją w „trójkącie miłosnym” z Hagar. Ów związek dobiega końca wkrótce po odstawieniu Izaaka od piersi (21:8-12), co sprawia, że Abraham popada w przygnębienie.
I chociaż Abraham uważany jest za „ojca wszystkich narodów”, bowiem Izmael i jego potomkowie są także uznawani za jego nasienie (21:13), to tak naprawdę to tylko Izaak jest jego „prawowitym nasieniem”. Z tego powodu Tora, w kolejnej paraszy (werset 22: 2), mówi o Izaaku jako o jedynym synu Abrahama. Mówiąc krótko, Izaak był jego „potomstwem związanym przymierzem”, podczas gdy Izamel był jego „potomstwem spoza przymierza”.
***
Jakie z tej historii mogą płynąć dla nas nauki? Jak można rozumieć uniwersalne, ważne dla ludzi wszystkich czasów, przesłanie opowieści o Abrahamie, Sarze i Hagar?
Moja propozycja zabrzmi następująco: ludzie mają swoje plany i (niekiedy wielkie) wizje, jednakże w sytuacjach, gdy napotykają problemy w ich realizacji, zwykle skłaniają się ku innym rozwiązaniom, ku temu co jest im aktualnie dane, ku temu co jest w zasięgu ręki. Często zdarza się też, iż pomimo tego, że wybrali już rozwiązanie tymczasowe, nie rezygnują całkowicie ze swoich pierwotnych, upragnionych wizji i wciąż o nich myślą, z nadzieją, że ostatecznie staną się one rzeczywistością.
Jeśli chodzi o relacje miłosne, ludzie często wiedzą, iż nie będą ze sobą zawsze, często mają świadomość, że nie są sobie przeznaczeni. Niekiedy nawet rozmawiają ze sobą o tym, jak to będzie w przyszłości, gdy nie będą razem. A mimo tego pozostają w swoich związkach, jakby miały one trwać wiecznie.
Jednak później często nadchodzi czas, kiedy ich pierwotne marzenia stają się nie tylko możliwe, lecz całkowicie realistyczne, a niekiedy wręcz zupełnie w zasięgu ręki. Wtedy porzucają owe tymczasowe rozwiązania, na które się zdecydowali, choć często, zwłaszcza w sytuacjach związanych z miłością, są to decyzje bardzo trudne. To było również powodem przygnębienia Abrahama po wydaleniu Hagar i Izmaela, których, jak wszystko na to wskazuje, także kochał. Możliwe również, że to ów stan depresji zrodził w jego umyśle pomysł (rzecz jasna podsunięty przez samego Boga – zgodnie z dosłownym rozumieniem tekstu Biblii), aby poświęcić jedynego syna, który przy nim pozostał
Kiedy przychodzi czas podejmowania tak trudnych decyzji, często chciałoby się po prostu „anulować” obecny stan rzeczy: relacje z innymi ludźmi, zobowiązania wobec nich lub złożone im obietnice. W naszej biblijnej historii to sam Bóg jest tym, który unieważnia zobowiązania Abrahama wobec Hagar i Izmaela.
Jednak nasza historia uczy nas także tego, iż owe rozwiązania tymczasowe mają również swój własny sens i znaczenie, i mogą niekiedy mieć naprawdę głęboki, boski sens, bowiem nigdy nie jesteśmy całkowicie świadomi daleko idących konsekwencji naszych decyzji i działań podejmowanych tu i teraz. W rzeczywistości to sam Bóg zamknął łono Sary, aby zmusić ją do działania w inny sposób. Gdyby nie (tymczasowa) bezpłodność Sary, Izmael nigdy by się nie narodził. Dlatego nigdy nie powinniśmy nigdy a priori rezygnować z owych „rozwiązań tymczasowych”, by biernie oczekiwać na możliwość spełnienia się pożądanej wizji lub planu. Nie znamy bowiem biegu rzeczy i tego, co czeka nas w przyszłości, a często zdarza się właśnie tak, że wybór rozwiązania tymczasowego, rzekomo sprzecznego z naszą „wielką wizją”, okazuje się być warunkiem koniecznym realizacji naszych najskrytszych marzeń.
Szabat szalom!
Leave a Reply