Refleksja nad paraszą Szemini
Czy wszystko (złe), co nam się przytrafia, wydarza się z jakiegoś powodu? Jeśli tak, to gdzie szukać odpowiedzi? W teologii, nauce czy w naszym postępowaniu moralnym jako jednostek lub grup? Porcja Tory na ten tydzień porusza ten temat: ósmego dnia, po siedmiu dniach ich inauguracji, Aharon i jego synowie zaczynają sprawować urząd jako kohanim (kapłani); ogień zstępuje od Boga, aby strawić ofiary na ołtarzu, i tym samy przybywa boska obecność, aby zamieszkać w Sanktuarium. Dwaj starsi synowie Aharona, Nadab i Abihu, ofiarowują „obcy ogień przed Bogiem” i umierają. Aaron milczy w obliczu tej tragedii. Mosze i Aharon później nie zgadzają się co do kwestii halachicznej dotyczącej ofiar, ale ostatecznie Mojżesz przyznaje Aaronowi rację.
Powód śmierci Nadaba i Abihu jest podany w Torze:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]I wzięli synowie Ahrona – Nadab i Abihu, każdy kadzielnicę swoję, i włożyli w nie ognia, i położyli nań kadzidła, i tak przynieśli przed oblicze Wiekuistego ogień obcy, którego nie przykazał im (Kapłańska 10:1).[/perfectpullquote]
Jednakże nasi mędrcy i ich midrasze podają liczne powody i wyjaśnienia, jaki był ich grzech i dlaczego umarli. Niektórzy komentatorzy chwalą synów Aharona i uważają ich za wyjątkowych ludzi: synowie wiedzieli, co robili, ich intencje były dobre, lecz zrobili więcej, niż im nakazano i zostali ukarani, ponieważ żaden człowiek nie ma prawa wykonywać w służbie Bożej więcej lub mniej, niż mu nakazano. Inni komentatorzy dopatrują się natomiast poważnych błędów w poczynaniach synów Aharona. Niektórzy twierdzą, że okazywali brak szacunku dla Miszkanu i służby Bożej, na przykład, że weszli do Miszkanu w szatach zwykłego Kohena, a nie Kohena Gadol; inne wyjaśnienie – wcześniej pili wino; złożyli ofiarę, której nie nakazano im złożyć. Są też komentatorzy, którzy zarzucają im niewłaściwe zachowanie, kompromitujące ich kapłaństwo: że byli aroganccy i nie żenili się z powodu swojej zarozumiałości, gdyż uważali, że żadna inna rodzina nie była tak wyróżniająca się jak ich, w rezultacie – że nie mieli dzieci; że nie byli dla siebie przyjaźni; że chcieli ustalić halachę w obecności ich Rebbi (Mosze) lub wręcz czekali na śmierć Moszego i Aharona, aby mogli przejąć przywództwo narodu.
Lista przyczyn ich nagłej śmierci jest długa. Dlatego uzasadnione jest pytanie, dlaczego rabini nie byli zadowoleni z prostej odpowiedzi udzielonej przez Torę i musieli podać te wszystkie inne powody. Odpowiedź na to pytanie tkwi w dwóch fundamentalnych założeniach teologicznych myśli rabinicznej w odniesieniu do teodycei: 1) Wszystko, co złe, co dzieje się z narodem (żydowskim) może być i powinno być postrzegane jako kara Boża; 2) Umysł rabiniczny zawsze był wrażliwy na niesprawiedliwość, a co za tym idzie, na jakąkolwiek niewspółmierność kary Bożej. Pierwsze założenie należy właściwie do najstarszych warstw teologii i teodycei biblijnej: Bóg jest zawsze sprawiedliwy, a każde cierpienie/niesprawiedliwość pochodzi z ludzkiego grzechu/błędu. To nie jedyna teodycea w judaizmie; inne odpowiedzi na problem zła, w tym różne koncepcje nieusprawiedliwionego cierpienia, były sukcesywnie rozwijane, począwszy od późnego okresu Drugiej Świątyni. Ale idea, że każde nieszczęście i cierpienie jest wynikiem działania ludzkiego, a nie Boskiego, naznacza umysł rabina zdecydowanie aż do Holokaustu, a do pewnego stopnia nawet do dzisiaj. W związku z tym drugim założeniem rabini, widząc dysproporcję kary, nie mieli innego wyjścia, jak starać się odnaleźć różne jej inne przyczyny.
To, czy słuszne jest postrzeganie wszystkiego, co nam się przydarza, przez pryzmat Boskiej nagrody/kary, to bardzo obszerny temat. Widzenie wszystkiego w taki właśnie sposób nazwałbym „zorientowaniem na wiarę”, podczas gdy przyznanie, że istnieje w świecie niezasłużony ból i cierpienie, wydaje się być czymś bardziej „zorientowany na rozum czy rozsądek”. Oba podejścia mają swoje plusy i minusy. Spojrzenie na wszystko przez pryzmat kary Bożej może być dla nas i często jest siłą napędową, aby być bardziej moralnym, bardziej uważnym, bardziej spostrzegawczym, i np. bardziej świadomym swoich własnych obowiązków. Przyznanie się, że istnieje niezasłużony ból i cierpienie, otwiera także nasze oczy i umysły na wszystko, na co nie mamy wpływu i często pomaga nam radzić sobie z poczuciem winy.
Wszystko to jest szczególnie istotne w naszych dzisiejszych osądach politycznych. Zawsze są rzeczy, które my jako jednostki, społeczności lub narody mogliśmy zrobić lepiej. Ale są też rzeczy, na które nie mieliśmy wpływu, choć już dawno wyczuwaliśmy, że zadecydują o naszym losie w sposób, którego chcielibyśmy uniknąć. Zastosujmy to do obecnej sytuacji Ukrainy i narodu ukraińskiego: kraj ten ma długą historię skorumpowanych rządów i wynikających z tego niesprawiedliwości społecznych. Gdyby radzili sobie lepiej w tej sprawie, jako naród i społeczeństwo, ich pozycja w tej chwili byłaby prawdopodobnie lepsza. Nawet ich prezydent Zełenski, z całą moją sympatią i podziwem dla niego, popełnił kilka błędów, jak te w swoim przemówieniu w Knesecie kilka dni temu: porównanie obecnej sytuacji Ukrainy do Holokaustu, a także twierdzenia o roli Ukraińców w ratowaniu Żydów w czasie Zagłady była bardzo nieadekwatne. Jednakże nic z tego, co Ukraińcy i ich przywódcy zrobili lub czego nie zrobili w ostatnich dziesięcioleciach, nie sprawia, że zasługują na agresję Putina na Rosję. To, na co naród ukraiński absolutnie zasługuje, to większe wsparcie Zachodu w każdej politycznie możliwej sprawie. Z drugiej jednak strony fakt ten nie powinien przesłaniać nam trudnych i bolesnych wydarzeń, które miały miejsce w polsko-żydowsko-ukraińskiej historii. Nie trzeba koniecznie rozmawiać o tych wydarzeniach właśnie teraz, ale i też nie jest konieczne idealizowanie ofiar po to, aby pomóc im przywrócić pokój i sprawiedliwość na świecie.
Szabat szalom!
Leave a Reply