[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]„Nie podcinajcie szczepu rodzin Kehatha z pośród Lewitów”. A oto co uczynić wam dla nich, aby żyli a nie wymierali, gdy przystępować będą do przenajświętszego: Ahron i synowie jego niechaj przyjdą i ustanowią ich – każdego przy służbie swojej i przy brzemieniu swojem. Ale niechaj nie przyjdą, by przypatrywać się rozbiórce świątyni, aby nie pomarli. (Num 4:18-20)[/perfectpullquote]
W paraszy na ten tydzień znajdujemy po raz kolejny wątek śmierci na skutek nazbyt bliskiego (lub niewłaściwego) kontaktu z Bogiem. Wcześniejszy rozdział Księgi Liczb (Num 3:3-4) wspomina śmierć dwóch synów Aharona, Nadaba i Abihu, którzy zginęli, ponieważ przynieśli przed oblicze Wiekuistego ogień nieuświęcony. Proste rozumienie tych wersetów (pszat) sugeruje, że sprawa ma tajemniczy, jeśli nie wręcz magiczny charakter. Jednakże tego rodzaju rozumienie jest raczej trudne do przyjęcia dla umysłu religijnego, który pragnie być jednocześnie umysłem – także przez religię – oświeconym. Powyższe wersety są problematyczne zwłaszcza jeśli chodzi o mistycyzm. Judaizm oferuje nam co prawda wiele modeli teologicznych, jest wśród nich też miejsce na postrzeganie Boga jako mysterium tremendum et fascinans (tajemnica przyciągająca i pełna grozy), jednakże czy bliski kontakt z Bogiem, z którego płynie wiele dla nas błogosławieństw, powinien być traumatyczny i budzić w nas lęk przed unicestwieniem?
Moim zdaniem nie i nie jest to dobry model religijności. Kontakt z Bogiem powinien nas raczej leczyć z naszych traum i lęków. Jak więc możemy współcześnie rozumieć te wersety? Zanim odpowiemy na to pytanie poszukajmy sugestii w samej Torze:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]I rzekł: „Odsłońże mi majestat Twój!”. […] I rzekł: Nie będziesz jednak mógł zobaczyć oblicza Mojego, gdyż nie może ujrzeć Mnie człowiek i pozostać żywym (Ex 33:18, 20)[/perfectpullquote]
Mamy tutaj bardzo podobną ideę, a jednak nieco inną. Jest ona tutaj wyrażona w sposób bardziej abstrakcyjny. Współczesna rabinka, Sarah Bassin, porusza w jednej ze swoich draszy kwestię naszej bliskiej relacji z Bogiem i w kontekście powyższych wersetów z Księgi Wyjścia zapytuje:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””] Jak to możliwe, że po tym wszystkim, co Mojżesz doświadczył od Boga, nadal ma poczucie, że nie rozumie czym jest boskość? Dziwny kryzys wiary Mojżesza wpisuje się w szerszą, bardziej uniwersalną prawdę dla nas wszystkich. [/perfectpullquote]
W istocie, odpowiedź na pytanie jak to możliwe wcale nie jest taka trudna. Dał ją nam XX wieczny filozof, Ludwig Wittgenstein: Granice mojego języka są granicami mojego świata. Innymi słowy – granice języka są granicami ludzkiego poznania. Ta idea ma swoją późniejszą wariację w tym nurcie filozofii zorientowanej lingwistycznie w postaci tezy, iż ludzie są w stanie opisać i zrozumieć nowe doświadczenia tylko w kategoriach swoich poprzednich doświadczeń. Tak więc nawet jeśli Mojżesz doświadczył boskości w sposób dla człowieka niezwykły i niepowtarzalny, nie miał języka, aparatu pojęciowego, ażeby to doświadczenie wyrazić i przekazać innym. Bóg, odpowiadając Mojżeszowi, poskromił jego „pożądanie boskości” i uchronił go od śmierci.
Ten sam czynnik – granic poznania – jednakże na innym, nie tyle lingwistycznym, co kulturowym poziomie, przyczynił się do powstania złotego cielca. Izraelici byli w stanie pojąć nową, objawioną im boskość tylko w znanych im już kategoriach. A jeśli jest to nieuchronna, przyrodzona właściwość ludzkiego poznania świata, to Bóg tak naprawdę nie miał wyboru i musiał to Izraelitom wybaczyć, bowiem gdyby nawet w swoim gniewie wyniszczył Izraelitów, to samo, prędzej czy później, uczynił by kolejny wybrany przez Niego naród, także ten zrodzony „z łona Mojżesza”.
Jednakże mimo, iż Bóg nie wytracił Izraelitów, ów incydent zaciążył na całej żydowskiej historii. Jaka mogą płynąć z tego dla nas konkluzje? Oto moje sugestie: poznanie istoty boskości jest próbą wykroczenia poza granice naszego poznania, doświadczenia, a więc świata – w tym sensie nie jest ono możliwe bez przejścia „na drugą stronę”, które oznacza, krótko mówiąc, śmierć. Ponadto, nadgorliwość oraz niecierpliwość w służbie Bogu będąca wynikiem „pożądania boskości” prowadzi nas do błędu, zwłaszcza gdy nie towarzyszy jej odpowiednie przygotowanie oraz rozumienie. Ów błąd może być dla nas katastrofalny w skutkach, jeśli zatracimy w naszym pragnieniu obcowania z Bogiem własny rozum i zdrowy rozsądek.
Dlatego też warto mieć przewodników, bardziej doświadczonych w tych wszystkich kwestiach.
Szabat Szalom!
Wesołego Szawuot!
Leave a Reply