Refleksja nad paraszą Szoftim
Tydzień temu miałem nagły “przypadek stomatologiczny”. Zaczął mnie boleć ząb, w czwartek wieczorem, tylko trochę, ale w piątek, w ciągu dnia, zaczął boleć bardziej i bardziej. Prowadziłem wieczorne modlitwy będąc na silnych środkach przeciwbólowych. One jednakże wkrótce przestały działać, ponieważ ból stał się nie do zniesienia, tak nie do zniesienia (8-9 w skali 1-10), że pojechałem na pogotowie. Spędziłem tam około 4 godzin i w zasadzie nic nie zrobili. Gdybym na końcu nie poprosił o znieczulenie miejscowe, ta wizyta byłaby całkowitą stratą czasu. Aplikując to znieczulenie raz za razem, przetrwałem do rana. Zadzwoniłem do około 15, może 17 klinik stomatologicznych i jedna w końcu mnie przyjęła, mimo, że mieli komplet pacjentów na cały dzień. Umówiłem się na wizytę, poszedłem tam, dentysta otworzył mi ząb, usunął nerw, założył tymczasowe wypełnienie i zabukował leczenie kanałowe za trzy tygodnie. Wróciłem do domu. Ból ustąpił! Resztę szabatu spędzam błogo śpiąc we własnym łóżku.
Zaraz po Szabacie włączyłem swój laptop i przeczytałem straszne wieści. Wieści, które wszyscy usłyszeliśmy tego dnia – że Hamas brutalnie zamordował 6 młodych zakładników na krótko przed przybyciem IDF z misją ich uratowania. Byłem w szoku i jednocześnie nie, ponieważ już wszyscy mamy już świadomość, że Hamas to absolutne, czyste zło. Niemniej jednak kolejny koszmar stał się rzeczywistością, kolejnym bolesnym przypomnieniem o okrucieństwach 7 Października. Nie miałem słów, nie miałem opinii do wyrażenia w tym momencie, ale moje uczucia, myśli i modlitwy natychmiast zjednoczyły się w bólu z tymi, którzy cierpieli najbardziej – rodzinami i bliskimi pomordowanych. Wtedy zdałem sobie sprawę, jak naprawdę niewielki był ból, którego doświadczałem zaledwie kilka godzin wcześniej.
Pierwszy rodzaj bólu – ból fizyczny, którego doświadczyłem – był po prostu ostrzeżeniem, że coś złego dzieje się w moim ciele. To było wezwanie do działania. Jeśli nie podejmiesz żadnych działań, doświadczając takiego bólu fizycznego, prawdopodobnie doprowadzi to do większego bólu lub czegoś naprawdę złego i dramatycznego, więc lepiej działaj natychmiast, aby temu zapobiec.
Drugi rodzaj bólu jest inny; jest wynikiem czegoś strasznego, co już się wydarzyło, czegoś, czego można było teoretycznie uniknąć, ale już nie można, ponieważ się wydarzyło i boleśnie emanuje z przeszłości. To coś, o czym uczy nas nasza parasza – jak sobie z tym radzić w kontekście społecznym, tzn. jak oddzielić nieumyślnego zabójcę od skutków zemsty pogrążonych w gniewie krewnych ofiary. Ten rodzaj bólu jest również ostrzeżeniem, ale innego rodzaju – jest ostrzeżeniem, że coś poszło nie tak lub jest głęboko nie tak ze światem wokół nas, ze społeczeństwem lub systemem, który pozwolił, aby ta straszna rzecz się wydarzyła.
Ale w świecie, w którym żyjemy, złe rzeczy zdarzają się regularnie, codziennie i nikt nie jest od nich wolny. Złe rzeczy w końcu przytrafią się każdemu – pewnego dnia każdy z nas straci kogoś, kogo kocha najbardziej i jest to nieuniknione. Wiara, że w jakiś sposób zostanę od nich oszczędzony, jest kompletnym złudzeniem. Ale ta prosta świadomość, że pewnego dnia my również będziemy cierpieć, może pomóc nam zapobiec przynajmniej niektórym złym rzeczom, które mogą się nam przytrafić.
Cytując jednego z polskich filozofów, Tadeusza Kotarbińskiego – i być może wielu innych filozofów wyraziło tę myśl – Nie ma sensu przeżywać w wyobraźni cierpień, które nadejdą w przyszłości. Sensowne i mądre jest jednak minimalizowanie możliwości cierpienia, o którym wiemy, że można go uniknąć. Dlatego powinniśmy być szczęśliwi i cieszyć się życiem, gdy wszystko jest w porządku i nie ma widocznych oznak, że stanie się coś naprawdę złego. A jednocześnie powinniśmy być ostrożni odnośnie niebezpieczeństw, o których wiemy, że mogą przynieść ból lub cierpienie.
Uważam, że ważne jest, abyśmy byli dla siebie nawzajem bardziej uprzejmi w tych trudnych czasach, abyśmy robili, co w naszej mocy, aby być mniej kłótliwymi i bardziej zgodnymi, zwłaszcza jeśli jesteśmy w stanie to kontrolować, a wierzę, że większość dorosłych ludzi jest do tego zdolna. Uważam, że powinniśmy być dla siebie nawzajem bardziej “lekarzami” aniżeli krytykami, wszyscy cierpimy i powinniśmy starać się to cierpienie łagodzić, a nie powiększać. Uważam, że to jest uniwersalne, ludzkie znaczenie bólu i cierpienia, którego doświadcza się “z drugiej ręki” – które zauważamy obok siebie. Jest to zarazem jeden z podstawowych wyznaczników człowieczeństwa.
Szabat szalom,
Rabin Mirski
Leave a Reply