Pustynia – midbar. Wypalona ziemia. Upalne słońce. Przejmująco zimne noce. Nikt nie uznałby raczej powyższych warunków za zachęcające. Za każdym razem, gdy przystępuję do czytania paraszy Bamidbar, mam wrażenie, że jej tekst jest równie mało zachęcający i nie wzbudza we mnie szczególnego entuzjazmu do kontynuowania jego lektury. Bamidbar to pierwsza parasza pochodząca z Księgi Liczb, i to nie bez powodu. Rzeczywiście znajduje się w niej tak wiele liczb, że zaczynamy się zastanawiać, czy Mosze nie powinien był raczej pozostać w Egipcie i objąć tam stanowisko naczelnego statystyka. Szczęśliwie dla ludu żydowskiego wybrał jednak inną drogę życiową. Zostawił nam jednakże księgę Liczb, z której tekstem musimy się obecnie zmagać. Czasem trudność sprawia nam dopatrzenie się znaczenia we fragmentach, które na pierwszy rzut oka zdają się być równie istotne dla współczesnych czytelników, co narodowy spis ludności przeprowadzony w zamierzchłych czasach. Po głębszej analizie odkryjemy jednak, że czytana w tym tygodniu parasza zawiera rozważania na temat roli, jaką odgrywa na świecie każda poszczególna jednostka. Czy każdy z nas jest zaledwie pewnym numerem w spisie ludności? Czy też może każda jednostka cechuje się sama z siebie ogromną wartością? Postarajmy się znaleźć odpowiedź na te pytania w paraszy Bamidbar.
Z pierwszej części paraszy dowiadujemy się nieco na temat organizacyjnych aspektów przeprowadzanego właśnie spisu ludności. W Lb 1, 5-18 wymieniono z imienia naczelników plemion, którzy mieli być obecni podczas przeprowadzania spisu. Co ciekawe, musieli oni również sprawdzać tożsamość członków swoich plemion. Raszi wyjaśnia sens owego wersetu, twierdząc, iż uczestnicy spisu ludności przynosili z sobą świadectwa poświadczające ich rodowód oraz świadków potwierdzających ich pochodzenie, tak aby każdy mógł prześledzić swą genealogię i przynależność do danego plemienia. Jeśli faktycznie było tak, jak twierdzi Raszi, nie zazdroszczę naczelnikom plemion obowiązków, jakie zmuszeni byli wypełniać. Zastanawiam się też, jak owi naczelnicy potraktowali 1853-ego z kolei Izraelitę, którego rodowód musieli sprawdzić danego dnia. Podejrzewam, że był on dla nich zaledwie kolejną pozycją w spisie ludności wymagającą odpowiedniego zaklasyfikowania. Z całą pewnością nie mieli czasu, aby pochylić się nad wartością przynależną mu jako istocie ludzkiej.
Inne podejście do kwestii ludzkiej wartości znajdziemy w Lb 3, 1, gdzie czytamy:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]„A oto rodowód Aarona i Mojżesza w czasie, gdy Pan przemawiał do Mojżesza na górze Synaj (…)”.[/perfectpullquote]
Co ciekawe, dalej wspomina się w istocie tylko o potomkach Aarona. Nasuwa się wobec tego pytanie: po co w takim razie wspomina się tu w ogóle o Moszem? Odpowiedź znajdziemy w traktacie Sanhedryn 19b, wedle którego potomkowie Aarona uznawani są również za potomków Mojżesza, jako że to właśnie on nauczył ich Tory. Traktat ów wyjaśnia następnie, że jeśli ktoś naucza Tory syna swojego bliźniego, to wedle Pisma jest tak, jak gdyby to właśnie on go spłodził. Argumentacja przedstawiona w traktacie Sanhedryn 19b pomaga nam również znaleźć odpowiedź na nasze pierwotne pytanie o wartość jednostki ludzkiej. Stwierdza się tam wyraźnie, że jednostka, która dba o przekazywanie wiedzy kolejnym pokoleniom, zapewnia sobie tym samym trwałą wartość.
Czytając dalej dochodzimy do Lb 3, 45-47, gdzie padają następujące słowa:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]„Wyodrębnij dla mnie Lewitów jako moją wyłączną własność w zamian za wszystkich pierworodnych wśród synów izraelskich [którzy wymagali odkupienia] (…). A jako okup za owych (…) pierworodnych spośród synów izraelskich, którzy przewyższają liczbę Lewitów, weź po pięć sykli na głowę, weźmiesz zaś według sykla świątynnego (…)”.[/perfectpullquote]
Wartość pięciu świętych szekli odpowiada około 117 gram czystego srebra. Nie jest to może i tak mało, lecz z pewnością nie jest to wartość, z jaką chcielibyśmy być utożsamiani. Wedle Rasziego właśnie za taką kwotę został sprzedany Józef. Wyjaśnienie to rzuca nowe światło na rytuał wykupywania pierworodnych „przewyższających liczbą Lewitów”. Przypisano im po prostu ziemską cenę, tak samo jak przypisano ją Józefowi, gdy został sprzedany do niewoli. Jestem jednak przekonany, że ich wartość w oczach Boga jest wyższa. W końcu Bóg cenił sobie wyraźnie Józefa o wiele bardziej, niż czynili to jego bracia, pomimo wszystkich wad charakteru, jakie przejawiał jako młody człowiek. Co więcej, pierworodni „nieprzewyższający liczbą Lewitów” zostali wykupieni właśnie poprzez służbę pełnioną przez Lewitów, wiernych i oddanych sług Wszechmocnego. Fakt, iż pierworodni mogli zostać wykupieni tylko przez członków owej wartościowej grupy przemawia za tym, że każdy wykupiony Izraelita miał w oczach Wiekuistego ogromną wartość – i to właśnie na niej, a nie na wartości pieniężnej przypisywanej owym niewykupionym, „nadmiarowym” pierworodnym, powinniśmy się przede wszystkim skupić podczas omawiania paraszy Bamidbar. Wartość ta jest wyższa aniżeli metki z ceną przypisywane nam przez innych ludzi, podobnie jak potencjał Józefa znacznie przewyższał każdą kwotę, jaką byli za niego skłonni zapłacić handlarze niewolników. Jednakże nasza potencjalna wartość nie jest z góry przesądzona – musimy sobie na nią zasłużyć albo stając się lepszymi ludźmi, podobnie jak uczynił to w Egipcie Józef, bądź pomagając innym w ich własnym rozwoju, postępując zatem niczym Mojżesz, który nauczał Tory synów Aarona.
Podobnie jak Józef i Mojżesz również i my ustanawiamy naszą wartość poprzez spełnianie oczekiwań żywionych względem nas przez Boga. Jest to wyzwanie, z którym wszyscy musimy się zmierzyć; nikt nas od niego nie wykupi, nawet jeśli jesteśmy pierworodnymi synami. Niewątpliwie próba sprostania naszemu wrodzonemu potencjałowi jawi się niekiedy jako przytłaczające i samotne zadanie. Na szczęście ofiarowano nam Torę, która – jeśli tylko czytamy ją uważnie – mówi nam, że w oczach Boga wszyscy jesteśmy wartościowi. Co więcej, owe dodające otuchy słowa możemy znaleźć nawet w takich zdawałoby się na wskroś „technicznych” paraszach jak Bamidbar. Szabat Szalom!
Tłum. Marzena Szymańska-Błotnicka
Leave a Reply