Refleksja nad paraszą Pinchas
Na samym początku porcji Tory przeznaczonej na ten tydzień Bóg nagradza Pinchasa, wnuka Aarona, za swój akt gorliwości mający swój wyraz w zabiciu księcia Symeonitów Zimriego i jego kochanki Kozbi, księżniczki Midianitów. W ramach owej nagrody, Bóg udziela Pinachasowi przymierza pokoju i włącza go do rodu kapłańskiego na wieczność (co wedle Rashiego nie było dotychczas wcześniej jego udziałem; Pinchas nie wziął udziału w kapłańskim namaszczeniu Aarona i jego synów (Szemot/Exodus 28:40-41)).
Wątek zabójstwa dokonanego przez Pinchasa na Zimrim i jego kochance jest często przedstawiany jako impulsywny akt samosądu, co czyni ten tekst dość problematycznym dla naszej tradycji. Ów czyn, w oczach współczesnego człowieka wygląda jak brutalne, bezwzględne morderstwo, dokonane przez (religijnego) fanatyka, i w taki sposób podobny akt zostałby potraktowany w większości systemów prawnych współczesnego świata. Nie jest to też bynajmniej wyłącznie współczesna optyka – historia ta trapiła już rabinów. Gwałtowna, samowolna, pozasądowa egzekucja Zimriego i Kozbi jest sprzeczna z podstawowymi rabinicznymi zasadami sprawiedliwości, zwłaszcza w odniesieniu do kwestii tak poważnej, jak kara śmierci.
Czy ta optyka jest jednak słuszna względem omawianej przez nas historii? Warto zwrócić uwagę na to, co wedle biblijnego tekstu wydarzyło się zanim Pinchas dokonał swojego czynu.
Otóż naród Izraela, przebywając w Szittim, zaczyna uprawiać nierząd z midianickimi kobietami. (Księga Liczb/Bamidbar 25:1). W tekście hebrajskim mamy czasownik liznot, co w bardziej eufemistycznych tłumaczeniach przełożone jest jako uprawiać nierząd (mistrzostwem eufemizmu jest tutaj przekład Cylkowa: zalecać się). Angielskie tłumaczenie Jewish Publication Society używa słowa ‘whoring’ (co możemy na polski przetłumaczyć, również eufemistycznie, jako ‘prostytuowanie się’). Jest też mowa o ‘narodzie’ jako podmiocie tychże ekscesów, można to więc uznać, raczej bez cienia wątpliwości, jako zjawisko masowe.
Chwilę potem Bóg nakazuje Mojżeszowi dokonać publicznej egzekucji (prawdopodobnie przez nabicie na pal) wszystkich obecnych przywódców Izraela (hebr. et kol roszej ha’am, Księga Liczb/Bamidbar 25:4) co obrazuje stopień zepsucia izraelskiego społeczeństwa. Następny werset sugeruje, że Mojżesz stara się zmienić i złagodzić wyrok boski, ograniczając jego zastosowanie jedynie do spośród Izraelitów, którzy bezpośrednio zaangażowali się w nierząd i służbę obcemu bóstwu. Chwilę potem Zimri, wraz ze swoją kochanką, ostentacyjnie pojawiają się przed Namiotem Spotkania, przed którym Mojżesz, wraz z grupą Izraelitów, płaczą pogrążeni w rozpaczy. Stamtąd udają się do pobliskiego namiotu, w wiadomym celu. W tym momencie wkracza Pinchas i zabija ich oboje w namiocie.
Mamy więc do czynienia z sytuacją dość ekstremalną. Z tych, jak również kilku innych powodów (o których mowa poniżej) uważam, iż ujęcie czynu Pinchasa jako impulsywnego samosądu nie jest całkiem trafne, jest poważnym uproszczeniem. Istnieje bowiem kontekst prawny dla jego działania – wyrok śmierci wydany przez samego Wiekuistego, na odpowiedzialnych za całą zaistniałą sytuację – a także kontekst uzasadniający samo działanie – względnie łagodna postawa samego Mojżesza wobec zaistniałej sytuacji. Dlatego Pinchas zostaje nagrodzony przez Boga za swoją religijną gorliwość, bowiem wiele w tej historii wskazuje na to, że to właśnie on, jako pierwszy, prawidłowo wypełnił boski dekret.
I choć może się to nam, współczesnym, wydawać barbarzyńskie, Pinchas, poprzez swój czyn odpokutował za grzechy Izraela. Wziął na siebie nie tylko winę za dokonanie czegoś z zasady zabronionego, lecz także odpowiedzialność za zmianę biegu rzeczy, który, jeśli nie powstrzymany, doprowadziłby prędzej czy później do katastrofy całej społeczności. Oczywiście nie wiemy na pewno, jakby potoczyła się ta historia, gdyby nie to zabójstwo, jednakże odpowiedź, jaką podaje nam sama Tora jest właśnie taka – poprzez dokonanie sądu nad Zimrim, Pinchas wstrzymał gniew Boży, który miał się rozlać na całą społeczność ludu wybranego. (Księga Liczb/Bamidbar 25:11-13)
Historia z naszej paraszy jest jeszcze jedną (choć dość radykalną w treści) opowieścią o tym, że naprawa rzeczywistości społecznej, czy to w wymiarze mikro czy marko, zwykle nie jest rzeczą miłą, przyjemną czy sympatyczna. Historia ta stawia też wiele pytań, np. co może zrobić jednostka, która zachowała moralność, trzeźwość umysłu w sytuacji, gdy widzi ona czarno na białym, iż całą społeczność, w której żyje, ogarnął obłęd? Iść i przekonywać, nauczać i nawracać? Znosić szyderstwa i upokorzenia? Czy Pinchas (lub ktokolwiek inny) był w stanie zorganizować “uczciwy proces” ludziom pogrążającym społeczeństwo w rozkładzie w sytuacji, gdy Bóg skazał już na śmierć elitę tego samego społeczeństwa, za te same (w domyśle) grzechy? Czy byłby możliwy jakikolwiek uczciwy proces w rzeczywistości, którą opisuje nasza historia? Przenosząc kwestię na współczesny grunt możemy zapytać: czy istnieje szansa na uczciwy proces w społeczeństwie, w którym jego przywódcy, w tym wymiar sprawiedliwości, są całkowicie skorumpowani i np. współpracują z mafią?
Niestety, metody naprawy społeczeństwa należy dostosować do stopnia szaleństwa, w którym się ono pogrążyło. A społeczeństwa ludzkie cyklicznie pogrążają się w różnego rodzaju obłędach. Wiemy o tym doskonale z naszej ludzkiej historii i niewiele wskazuje na to, że sytuacja ta kiedykolwiek ulegnie radykalnej przemianie.
Naprawianie zła, moralnego i społecznego zepsucia jest owszem możliwe łagodniejszymi środkami, ale jest to zależne od balansu pomiędzy siłami dobra i zła. W sytuacji, gdy znacząca przewaga mocy znajduje się po stronie dobra, metody – nazwijmy to – “łagodne” mają swoją skuteczność. Jeśli moc jest po naszej stronie, możemy wpływać na ludzi czyniących zło upomnieniami, łagodnymi karami itd. bowiem są oni otoczeni przez siły dobra i przystosowanie się do reguł sprawiedliwości leży w ich interesie, jeśli nie chcą oni zmienić swojego życia w piekło. W takich sytuacjach także zapłata dobrem za zło ma szansę zadziałać. Sytuacja komplikuje się, gdy zmienia się balans sił, na bardziej wyrównany, jak na przykład w konfliktach rodzinnych czy małżeńskich, w których jedna ze stron definitywnie znalazła się po ciemnej stronie mocy (alkoholizm, przestępczość, patologiczna niewierność itp.). Wówczas łagodne metody tracą swoją moc i potrzebne jest zastosowanie bardziej radykalnych, jak rozwód czy separacja. W sytuacjach, w których zdecydowana przewaga mocy jest po stronie zła, żadne łagodne, pokojowe metody nie działają; jednostki, które usiłują je praktykować zostają zwykle męczennikami. Dlatego zanim ocenimy czyjeś postępowanie w sytuacjach ekstremalnych, przyjrzyjmy się dokładnie balansowi zewnętrznych i wewnętrznych sił dobra i zła, w które dana jednostka jest w swoim postępowaniu uwikłana.
Szabat szalom!
Leave a Reply