Rozważania nad paraszą Waetchanan 5784
Kto z was miał kiedyś doświadczenie myślenia o zrobieniu A i pomimo prawdziwego poświęcenia się zrobieniu A, zrobiliście B i żałowaliście tego po fakcie? Ilu z was miało doświadczenie planowania wykonania jakiejś pracy, ale pod sugestią lub presją innej osoby zdecydowaliście się wybrać przyjemności, i w rezultacie nie wykonaliście owej pracy? Albo inne pytanie: ilu z was miało doświadczenie, w którym żarliwie modliliście się o coś, z ogromnym oddaniem i zostaliście z poczuciem, że wasza modlitwa nie została wysłuchana?
Mojżesz był największą postacią duchową w historii Żydów; komunikował się z Bogiem bezpośrednio przez cały czas, odkąd został przez Niego wybrany. Jednakże, jak czytamy w naszej paraszy na ten tydzień, jego modlitwa, bardzo żarliwa modlitwa o coś, na czym tak bardzo bardzo mu zależało – wejściu do Ziemi Obiecanej – albo nie została wysłuchana, albo została zaakceptowana jedynie połowicznie:
I błagałem Wiekuistego podówczas, mówiąc: Panie Wszechmocny! Tyś począł okazywać słudze Twojemu wielkość Twoję, i rękę Twą potężną; bo gdzież Bóg na niebie, albo na ziemi, któryby spełnić mógł coś podobnego do dzieł Twoich, i do czynów Twoich? Niechże téż przejdę i zobaczę ową ziemię piękną, która za Jardenem, górę ową piękną, i Liban! Ale uniósł się Wiekuisty na mnie z przyczyny waszej, i nie wysłuchał mnie; i rzekł Wiekuisty do mnie: “Dosyć tobie; nie mów więcej do Mnie w sprawie tej; Wstąp na szczyt Pisgi, a podnieś oczy twe ku zachodowi, i ku północy, i ku południowi, i ku wschodowi, a popatrz oczyma swemi; ponieważ nie przejdziesz za Jarden ten! Ale porucz to Jehoszuemu, i pokrzep go, i utwierdź go, albowiem on pójdzie przed ludem tym, a on poda im w dziedzictwo ziemię, którą zobaczysz!” (Dewarim 4:23-28, tłumaczenie I. Cylkow)
Albo nie usłyszana, albo usłyszana i tylko połowicznie zaakceptowana – tak można podsumować rabiniczne odpowiedzi na powyższą historię. Modlitwa Mojżesza nie zmieniła Boskiej decyzji o wykluczeniu go z wejścia do Ziemi Obiecanej, ale ostatecznie doprowadziła do czegoś: Bóg przynajmniej pokazał Mojżeszowi cały Eretz Israel. Z tej historii nasi rabini wyprowadzili zasadę, że w pewnych okolicznościach modlitwa spełnia się jedynie połowicznie, co w żadnym wypadku nie oznacza, że nie warto się modlić.
Nawet jeśli modlitwa nie sprawi, że osiągniemy dokładnie to, o czym marzymy i do czego dążymy, zawsze działa w pewien sposób i z mojego osobistego doświadczenia mogę powiedzieć, że pozostają tutaj trzy opcje: 1. Osiągamy część tego, co chcemy osiągnąć. 2. Modlitwa przekierowuje naszą uwagę i prowadzi nas do osiągnięcia czegoś, co na początku wydaje się być substytutem tego, do czego dążymy, ale ostatecznie okazuje się, że ten „substytut” jest dla nas lepszy niż początkowy „obiekt naszych pragnień”. 3. W ogóle nie otrzymujemy tego, o co się modliliśmy, ale przynajmniej wzrastamy duchowo — modlitwa wzmacnia nas duchowo, a komunikacja z Bogiem daje nam odpowiedź dlaczego pragnienia naszych serc i umysłów nie zostały spełnione. We wszystkich tych przypadkach osiągamy coś i otrzymujemy coś, czego często nie zauważamy i co uznajemy za pewnik, mianowicie: pozostanie skupionym i zmotywowanym.
Tak, pomaganie nam w skupieniu się na tym, co jest ważne w życiu, jest jedną z podstawowych funkcji modlitwy. Jest to implicite zawarte w naszej codziennej Sz’ma: musimy kochać Boga cały czas, wykonywać micwy cały czas, uczyć nasze dzieci cały czas, mianowicie, jesteśmy zobowiązani do skupiania całej naszej uwagi w każdej chwili na Bogu i Jego Torze. Musimy przestrzegać Przykazań w każdej podejmowanej przez nas decyzji. Ta sama, fundamentalna dla naszej tradycji modlitwa mówi nam również, że jeśli naprawdę wypełnimy ten obowiązek, zostaniemy nagrodzeni (i tu należy wspomnieć, że nagrodzeni oznacza „nagrodzeni w dłuższej perspektywie” – jak to jest z prawie wszystkim – osiągnięcie czegokolwiek znaczącego wymaga skupienia i cierpliwości).
Jednakże modlitwa, której nie towarzyszą celowe, mające sens działania, nie znaczy wiele w praktyce, a są i tacy w naszej intelektualnej tradycji, którzy powiedzieliby, że nie znaczy nic lub wręcz przeciwnie – może sprawić, że będziemy grzeszyć. Wiemy jednakże skądinąd – i to jest dobra wiadomość – że celowe, zdeterminowane, zorientowane na cel działanie spełnia funkcję podobną do modlitwy – sprawia, że jesteśmy skupieni i zmotywowani, a według ostatnich badań spełnia te funkcje nawet skuteczniej niż wszelkiego rodzaju duchowe praktyki. Może to być powód, dla którego wiele osób w naszej szeroko rozumianej społeczności żydowskiej i generalnie w społeczności ludzkiej jest całkowicie skupionych na swoich codziennych osiągnięciach, karierze i wszelkiego rodzaju obowiązkach życiowych, nie skupiając się szczególnie na modlitwie i podobnych praktykach duchowych. Jeśli masz pracę, rodzinę i małe dzieci do wykarmienia i opieki, zwykle nie potrzebujesz specjalnego szkolenia motywacyjnego ani modlitwy, aby wypełnić swoje obowiązki – po prostu wstajesz rano i robisz to, co trzeba zrobić. Ale to nie znaczy, że nie potrzebujemy modlitwy wcale – nawet jeśli nie czujemy, że musimy się modlić codziennie, modlitwa jest bardzo ważna – zawsze daje nam poczucie kierunku w życiu i pomaga nam się skupić na prawdziwych wartościach – rzeczach, za którymi zawsze warto podążać. To jest coś, co niemal każdy uświadamia sobie w pewnym momencie życia, prędzej czy później.
Musimy być produktywni jako ludzie, aby żyć, przetrwać i rozwijać się. Nie ma na świecie osoby zdrowej psychicznie i społecznie, która mogłaby po prostu nie robić nic sensownego przez cały czas i odnieść sukces w życiu. Zarówno modlitwa, jak i obowiązki życiowe odciągają nas od wszelkiego rodzaju nieproduktywnych działań. Jedno i drugie, szczególnie jeśli spójne ze sobą, utrzymuje nas skupionych, zmotywowanych, prowadzi nas do przodu w naszym życiu i sprawia, że osiągamy to, do czego dążymy. Wszystko, czego potrzebujemy, to zawsze mieć właściwą równowagę między tymi dwoma sferami – duchową i praktyczną. Jak jest napisane w Sentencjach Ojców:
Rabban Gamaliel, syn rabina Judy Hanasi, powiedział: studiowanie Tory jest doskonałe, gdy jest połączone z powszednim zajęciem, bowiem praca w nich obu tych sferach trzyma grzech z dala od umysłu; Jednakże [studiowanie] Tory, które nie jest połączone z codziennym, powszednim zajęciem, prowadzi ostatecznie do zaniedbań i staje się przyczyną grzechu. (Pirkei Avot 2:2)
Szabat szalom!
Rabin Mirski
Leave a Reply