Refleksja nad paraszą Nicawim
Modlitwa. Dlaczego się modlimy? Kiedy się modlimy? Czego oczekujemy od modlitwy? Jakie jest dzisiejsze znaczenie czy też funkcja modlitwy? Co dobrego płynie z doświadczenia modlitwy?
Są to wszystko ważne pytania dla ludzi religijnych i istnieje na nie wiele odpowiedzi. Ale zanim spróbujemy znów na nie odpowiedzieć, nakreślmy pokrótce tło historyczne. Wydaje się, że modlitwa nie była głównym elementem żydowskich praktyk religijnych w starożytności, choć znano ją od dość dawna. Choć pierwsze akty modlitwy opisane w Torze pojawiają się na samym początku historii żydowskiej – pierwszą osobą modlącą się w Biblii jest Abraham (Rdz 20, 7), w samej Torze jest to czynność dość „spontaniczna”, czyli nieposiadająca ustrukturyzowanego, rytualnego charakteru. Oczywiście Mojżesz nieustannie komunikuje się z Bogiem i często wypowiada prośby, używając hebrajskiej partykuły נָא (na); jest to dialog między prorokiem a Bogiem.
Nasza porcja Tory na ten tydzień zaczyna się właśnie od tego typu spotkania z Bogiem. Po wejściu do Ziemi Obiecanej Izraelici dosłownie stoją przed Bogiem, aby potwierdzić Przymierze, które z Nim zawarli:
Stanęliście dzisiaj wszyscy przed Bogiem waszym יהוה – naczelnicy waszych plemion, wasi starsi i wasi nadzorcy, wszyscy mężowie izraelscy, wasze dzieci, wasze żony i twój obcy przybysz, który jest w twoim obozie, od tego, który drwa rąbie, aż do tego, który wodę czerpie, aby pod przysięgą wejść w przymierze z Bogiem twoim יהוה, jakie Bóg twój יהוה dziś z tobą zawiera, aby dziś ustanowić cię swoim ludem, a On będzie twoim Bogiem, jak obiecał i jak przysiągł twoim ojcom, Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi. Lecz nie tylko z wami zawieram to przymierze, obwarowane przysięgą, ale także z tym, który jest tutaj dziś z nami przed Bogiem naszym יהוה, oraz z tym, którego nie ma tu dziś z nami. (Pwt 29, 9-14).
Chociaż doświadczenie to ujmuje się jako posiadające wieczny charakter, istota opisanego powyżej wydarzenia różni się nieco od tego, co zwykle rozumiemy przez modlitwę od początku ery rabinicznej. „Podstawowy” czasownik opisujący tę czynność – לְהִתְפַּלֵּל (lehitpalel) pojawia się w całym Pięcioksięgu tylko 7 razy i występuje w kontekście działalności tylko dwóch osób – Abrahama i Mojżesza. „Modlić się” w języku hebrajskim nie oznacza „prosić Boga o coś”, jak to się często rozumie w językach indoeuropejskich, ale „wystawiać się na sąd Boży”. Jednak pomimo tych niuansów językowych zjawisko modlitwy zdefiniowałbym szerzej, a mianowicie jako każde werbalne spotkanie z Bogiem, każdy rodzaj komunikacji z Bogiem. A to dlatego, że w moim przekonaniu nie każde werbalne spotkanie z Bogiem wiąże się z Jego sądem.
Modlitwa nigdy nie jest i nigdy nie była magiczną różdżką, która sprawia, że wszystko idzie zgodnie z oczekiwaniami. Prawdziwa, głęboka modlitwa jest zawsze dialogiem, chociaż odpowiedź od Boga, jaką otrzymujemy w ten czy inny sposób (czyli coś nam się przydarza w rzeczywistości lub po prostu w naszym życiu wewnętrznym) prawie nigdy nie jest natychmiastowa.
My, istoty ludzkie, nie powinniśmy modlić się o rzeczy, o których wiemy, że są niemożliwe, jak choćby modlitwa o zawieszenie praw grawitacji. Jak ujął to Abraham Joshua Heschel:
Modlitwa nie może przynieść wody na wyschnięte pola, naprawić zerwanego mostu lub odbudować zrujnowanego miasta; ale modlitwa może nawodnić jałową duszę, naprawić złamane serce i odbudować osłabioną wolę.
Z pewnością granica między tym, co jest możliwe, a tym, co nie jest, nie jest wyryta w kamieniu, nie jest jasno zdefiniowana. Jest to kwestia naszej wiary i naszej mądrości. Ludzie wielkiej wiary wyznaczają tę granicę gdzie indziej niż ludzie małej wiary. Niektórzy ludzie sądzą, że modlitwa nigdy nie ma bezpośredniego, obiektywnego wpływu na rzeczywistość. Niektórzy z nich uważają, że modlitwa w ogóle nie ma żadnego znaczenia; dla innych modlitwa jest tylko narzędziem autorefleksji lub samoprogramowania. Ale w moim przekonaniu w naszych czasach możliwy jest też inny sposób rozumienia modlitwy, bardziej obiektywny niż autorefleksja i samoprogramowanie.
Jestem głęboko przekonany, że to, czego dziś potrzebujemy, to fundamentalne rozróżnienie między teologią przyrody a teologią ducha. Tanach oraz literatura rabiniczna nie czynią między nimi wyraźnego rozróżnienia; jednak na przestrzeni historii odkryliśmy, że sfera przyrody i ducha to oddzielne obszary, którymi rządzą różne zestawy praw i zasad, mimo że uzupełniają się one i są mocno od siebie zależne. Rozwiązaniem, które bym zaproponował, jest teistyczna teologia ducha i deistyczna teologia przyrody. Krótko mówiąc, tylko duchowość i wszystko, co należy do sfery ludzkiej woli, może być bezpośrednio kontrolowane przez nas i przez Boga. Sfera przyrody została odgórnie zaprogramowana przez Boga i jako taka nie może być przedmiotem arbitralnych decyzji ani chwilowych zmian. Granica między ludzkim wolnym wyborem a determinizmem przyrody jest jednocześnie granicą między teologią a nauką. Obie dziedziny działają w różny sposób, według odmiennych zasad, założeń i postulatów.
W jakiej zatem dziedzinie modlitwa będzie działać zgodnie z tego rodzaju filozofią? Odpowiedź brzmi: w każdej dziedzinie, w której dochodzi do podejmowania decyzji przez człowieka. W świecie istnieje pewien stopień wolności. Jednak nasza wolność nie jest absolutna i w sferze ludzkiej wolności nadal mamy do czynienia z siłami, które wpływają na nasze doświadczenia i decyzje. Nie wszystko w naszym życiu jest tak naprawdę zdeterminowane, wręcz przeciwnie, wiele doświadczanych przez nas rzeczy są niemal tylko i wyłącznie konsekwencjami naszych wyborów i decyzji. Przykładem może być choćby bycie chorym lub zdrowym. Wszystko co robimy ma realne, obiektywne konsekwencje, które często są długoterminowe i trwałe.
W sferze ludzkiej wolności jednym z czynników, który prowadzi do pozytywnych bądź negatywnych rezultatów, jest modlitwa (lub jej brak). Nigdy nie będziemy tego pewni, ale może to być kluczowy czynnik, który zadecyduje o tym, czy sprawy potoczą się w taką czy inną stronę. Czynnik ludzki otwiera przestrzeń dla boskiego działania. Dlatego wszędzie tam, gdzie ludzka decyzja odgrywa jakąś rolę, tam modlitwa również może odgrywać rolę. Dlatego kiedy chcę, aby coś się wydarzyło, modlę się o to.
Decyzje medyczne – właśnie tam podejmowanie decyzji jest kluczowe i decyduje o sprawach życia i śmierci. Możesz się wyleczyć lub uratować dzięki dobrej decyzji i zabić się za sprawą decyzji złej, bezmyślnej lub niemrawej. W dawnych czasach, kiedy ludzie mieli znacznie mniejszą kontrolę nad rzeczywistością, było to codzienne doświadczenie. W obecnych czasach nasza kontrola nad rzeczywistością i zjawiskami naturalnymi ogromnie się rozszerzyła, lecz mimo to od czasu do czasu pojawia się owo doświadczenie całkowitej niepewności i braku kontroli. Dlatego bardzo ważne jest, aby być roztropnie przygotowanym do podejmowania w takich chwilach dobrych decyzji, ponieważ stawka może być niezwykle wysoka. „Roztropne przygotowanie” oznacza również przygotowanie duchowe poprzez żywienie nadziei i stawanie po stronie prawdziwych wartości.
Ilekroć w grę wchodzi wolna wola i swobodne podejmowanie decyzji – nie ma ścisłego determinizmu, mamy tylko do czynienia z siłami i czynnikami, które możemy zaakceptować lub którym możemy się przeciwstawić. W tym momencie rozum i nauka niczego nie narzucają; stają się tylko narzędziem, pomocnym narzędziem do podejmowania dobrych, właściwych decyzji. W sferze ludzkiej wolności kluczową rolę odgrywają nadzieja, wiara i motywacja. Myślimy o sobie i o naszych ciałach i traktujemy nasze ciała zgodnie z ideologią i systemem wartości, które uznajemy. Nasz los zależy od tego, w co wierzymy, a także od tego, jak bardzo jesteśmy zdeterminowani, zmotywowani i odpowiedzialni. Na przykład możesz pojechać do knajpy, upić się i zginąć w drodze powrotnej, jadąc po pijanemu na autostradzie. Możesz zostać w domu, przeczytać książkę lub obejrzeć film i dzięki temu pozostać przy życiu. Oczywiście nic takiego nie musi się zdarzyć, jeśli jesteś osobą odpowiedzialną; dla myślących i odpowiedzialnych ludzi przykład, który właśnie podałem, jest fałszywą alternatywą. Nadal możesz wybrać się do knajpy, ale wydać trochę więcej pieniędzy i zamówić taksówkę lub Ubera. Jaki ma to związek z modlitwą? Modlitwa wpaja nam wszystko, o czym mówi nasza religia: poglądy w kwestii znaczenia życia w społeczeństwie, znaczenia wszechświata, struktury wartości, znaczenia samokontroli, odpowiedzialności itp. Modlitwa żydowska jest również ważnym składnikiem żydowskiej tożsamości i wszystkiego, co uważamy za żydowskie wartości. Wszystko to jest nam wpajane poprzez modlitwę i zadecyduje o naszym losie – poprzez nasze własne działania lub ich brak.
מִי יִחְיֶה, וּמִי יָמוּת, מִי בְקִצּוֹ, וּמִי לֹא בְּקִצּוֹ, מִי בַמַּיִם, וּמִי בָאֵשׁ, מִי בַחֶרֶב, וּמִי בַחַיָּה, מִי בָרָעָב, וּמִי בַצָּמָא, (…) מִי יַעֲנִי, וּמִי יַעֲשִׁיר, מִי יֻשְׁפַּל, וּמִי יָרוּם.
Kto będzie żył, a kto umrze, kto w odpowiednim czasie, a kto śmiercią przedwczesną, kto od wody, a kto od ognia, kto od miecza, a kto od dzikiego zwierzęcia, kto z głodu, a kto z pragnienia (…) kto zubożeje, a kto się wzbogaci, kto będzie poniżany, a kto wywyższany. (Unetane Tokef)
Szabat szalom i szana towa!
Tłum. Marzena Szymańska-Błotnicka
Leave a Reply