Refleksja nad paraszą Ree
Skąd możemy wiedzieć, czy ci, których uważamy za niegodziwych, są naprawdę niegodziwi? Aleksander Sołżenicyn powiedział, że nie ma na świecie żadnej absolutnie złej osoby ani nikogo, kto byłby absolutnie dobry (parafrazując jego słynne powiedzenie, które cytowałem w mojej draszy kilka tygodni temu). Podobnie, wielki kabalista rabi Izaak Luria nauczał, że każde stworzenie posiada „iskrę” bożej energii, która stanowi jego istotę i duszę. Ta iskra nie może być zła, musi być boska i dobra (chyba, że wierzymy, iż do istoty Boga należą pewne „iskry zła”, co sugerowali niektórzy kabaliści). Nasze przekonanie o tym, że niektóre osoby są dobre, a inne złe albo niegodziwe opiera się zwykle na ograniczonej i niepełnej wiedzy. To jeden z powodów, dla których powinniśmy okazywać powściągliwość przy osądzaniu innych: rzadko kiedy posiadamy pełne dane na temat ich dobrych i złych uczynków. Co więcej, jeszcze rzadziej jesteśmy w stanie doświadczyć świata z perspektywy kogoś innego: We’al tadin et-hawerecha ad sze tagija limkomo – Nie osądzaj swojego bliźniego, dopóki nie znajdziesz się na jego miejscu (Pirkej Awot 2, 4). O ile nie znamy danej osoby bardzo dobrze albo nie przeprowadziliśmy wyczerpującego dochodzenia na temat jej życia, o ile nie jesteśmy w stanie, przynajmniej w wyobraźni, postawić się na jej miejscu, nasze osądy będą niesprawiedliwe. Generalnie lepiej jest nie formułować takich osądów, jako że poprzez ich formułowanie możemy zwiększyć poziom niesprawiedliwości na świecie.
Pomimo to oceniamy innych ludzi, nawet jeśli robimy to tylko w naszych sercach. Na szczęście mamy sąd boski, a nasza wiara w boskie wyroki zaspokaja pragnienie sprawiedliwości, które niektórzy z nas odczuwają głęboko w swoich sercach. Jednakże często musimy cierpliwie czekać na boski sąd. Jak długo musimy być cierpliwi? Tylko Bóg to wie i nie wyznaczył On w tej kwestii żadnych standardów. Nie jest zobligowany natychmiast wyeliminować każdą niesprawiedliwość na świecie od razu po tym, jak ta się pojawi. Możemy tylko wierzyć, że sąd nadejdzie i jeśli prawdziwie wierzymy, możemy poczuć jego nadejście w naszym sercu. Jeśli Bóg jest najwyższym władcą wszechświata, to Jego decyzją jest, KIEDY będzie chciał wymierzyć swój sąd – bo jest to częścią Jego planu.
Rabini zdali sobie z tego sprawę bardzo wcześnie i dlatego rozszerzyli ramy czasowe jego spodziewanych działań do olam haba, przyszłego świata. Używając o wiele późniejszego języka kabały możemy powiedzieć, że Jego sąd nadejdzie, kiedy Jego sefira Din (zwana również Gewura), która symbolizuje sprawiedliwość i przerażającą moc boskiej kary i gniewu – sąd albo moc – zwycięży nad jego sefirą Chesed – która symbolizuje wszystko, co najbardziej kochamy w Bogu: jego miłość, łaskawość, współczucie i litość.
Jeśli umieścimy kabałę w uniwersalnym kontekście, możemy powiedzieć, że tak długo, jak światem rządzi przede wszystkim sefira Chesed, ludzkość może robić, co tylko chce, często bezkarnie. Problem z tym związany jest taki, że w którymś momencie ludzkość zawsze, jeśli da się jej wystarczająco dużo czasu, zbłądzi z właściwej drogi i zacznie tolerować albo akceptować jakiegoś rodzaju zło. Po jakimś czasie nastąpi zmiana w boskiej dynamice i sefira Din dojdzie do władzy i przyniesie boski sąd. Nadejdzie boski gniew. Wszystko to jest nieuniknioną konsekwencją ludzkiej wolności: wolności myśli (która w moim przekonaniu jest absolutna) i działania (która jest ograniczona dostępnymi zasobami i technologią).
Na początku czytanej w tym tygodniu porcji Tory znajdziemy bardzo ważne twierdzenie teologiczne:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Oto ja kładę dziś przed wami błogosławieństwo i przekleństwo. Błogosławieństwo, jeżeli będziecie słuchać przykazań Pana, Boga waszego, które ja wam dziś daję; a przekleństwo, jeżeli nie będziecie słuchać przykazań Pana, Boga waszego, i zejdziecie z drogi, którą wam dziś wskazuję, i pójdziecie za innymi bogami, których nie znacie. (Pwt 11, 26-28)[/perfectpullquote]
Ibn Ezra w swoim komentarzu do wersetu 11, 27 wyjaśnia, jak działa proces wybierania błogosławieństwa albo przekleństwa:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Błogosławieństwo, którego będziesz przestrzegał, tzn. poprzez twoje przestrzeganie stajesz się błogosławiony. Błogosławieństwo jest powiększeniem dobra, podczas gdy przekleństwo jest zmniejszeniem [dobra]. (Ibn Ezra do Pwt 11, 27)[/perfectpullquote]
Nic nie dzieje się natychmiast. Każde twoje działanie przesuwa cię wyżej albo niżej na skali błogosławieństwa/przekleństwa. Zasługiwanie na błogosławieństwa, jak również na przekleństwa, jest długim procesem powiązanym z wieloma wydarzeniami życiowymi, które dzieją się niezależnie od nas. W istocie mechanizm boskiej nagrody i kary jest rozciągnięty w czasie, co można na przykład wyczytać z drugiego przykazania Dekalogu:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””](…) gdyż Ja, Pan, Bóg twój, jestem Bogiem żarliwym, który karze winę [rodziców] na [dzieciach] do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie [odrzucają]. A okazuję łaskę do tysiącznego pokolenia tym, którzy mnie miłują i przestrzegają moich przykazań. (Wj 20, 5-6)[/perfectpullquote]
Oto jeden z możliwych sposobów rozumienia tych dwóch wersetów: Bóg karze dzieci i wnuki za grzechy ich rodziców, ponieważ ich rodzice zrobili coś, co znacząco wpłynęło na sytuację ich dzieci. A oto inna, alternatywna interpretacja, spójna ze stanowiskiem Ibn Ezry: dzieci są karane za grzechy ich rodziców, ponieważ nieustannie popełniają grzechy swoich rodziców. Uczą się grzechu, a dość trudno jest oduczyć się grzeszenia. Jak wszyscy wiemy, przełamanie swoich złych nawyków wymaga ogromnej świadomości i znaczącego wysiłku.
Boża sprawiedliwość może nam się wydawać „powolna”, bo bierze pod uwagę działania dużych grup ludzi na przestrzeni długiego okresu czasu. W końcu Bóg osądza zarówno jednostki, jak i całe narody.
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]„Będzie sądził narody, pobije wielu, roztrzaska głowy jak ziemia szeroka”. (Ps 110, 6)[/perfectpullquote]
Nawet w jednostkowym życiu, kiedy jest ono odpowiednio zorganizowane, nic nie dzieje się nagle, może za wyjątkiem wypadków, które zwykle mają negatywne konsekwencje. Co więcej, w sferze rozwoju moralnego, zwłaszcza jeśli chodzi o grupy ludzi, nic nie dzieje się natychmiast. Jeśli jakaś rodzina, społeczność albo naród przyswoili sobie złe nawyki i nieodpowiednie przekonania, to będą cierpieć przez pokolenia. Ich złe nawyki mogą wyrządzić również krzywdę innym ludziom. Podobnie, jeśli jakaś grupa ludzi przyswoiła sobie dobre praktyki, dobre nawyki i odpowiednie i pobożne przekonania, to mogą być słusznie błogosławieni na pokolenia, a ich wyższy status będzie z pewnością zasłużony. Warto zauważyć, że sukces ten jest zatem słusznie zasłużony i podtrzymywany i nazywanie go „przywilejem” może nie być właściwe, jako że przywilej jest, z definicji, czymś, co nie jest zasłużone: przywilej to specjalne prawo, przewaga albo zwolnienie z czegoś przyznawane albo dostępne tylko konkretnej osobie albo grupie.
Łuk bożego sądu bywa długi i mało prawdopodobne jest, żebyśmy wiedzieli, gdzie dana osoba plasuje się na skali błogosławieństwa/przekleństwa, a tym bardziej, czy ta osoba przesuwa się w górę czy też w dół tej skali. Zauważenie tego ruchu wymaga zarówno czasu, jak i uważnej obserwacji. W związku z tym nie powinniśmy osądzać ludzi na podstawie ich obecnej sytuacji, bo nie wiemy, przez co przeszli i nie znamy ich historii. Nie powinniśmy też wydawać sądów w oparciu o to, z jakiej wywodzą się pierwotnie kultury (stereotypy), jako że nie mamy pojęcia, jakie zinternalizowali dobro/zło i co złego/dobrego zostawili za sobą.
Ważne jest, aby mieć na uwadze i pamiętać, że nawet jeśli często musimy czekać na boży sąd, to wiara i czekanie niosą z sobą wiele pozytywnych korzyści psychologicznych. Wiara w istnienie sprawiedliwego Boga pomaga odpuścić, oczyścić się z pragnienia zemsty czy odwetu. Odpuszczenie tych pragnień, nawet jeśli mamy poczucie, że nasze negatywne uczucia są uzasadnione, jest samo w sobie darem. Poczucie niesprawiedliwości potrafi drążyć umysł i serce człowieka przez długi czas, nieraz przez całe życie. Zbawienne jest dla nas zostawić to w rękach Boga. Ulecza to nas psychologicznie, uwalnia nas od obsesyjnych myśli, uczy cierpliwości, daje nam spokój ducha i siłę do dalszych celów i działań!
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Który czynię światłość, i stwarzam ciemności; sprawuję pokój, i stwarzam złe. Ja Pan czynię to wszystko. (Iz 45, 7)[/perfectpullquote]
Szabat szalom,
Menachem Mirski
Tłum. Marzena Szymańska-Błotnicka
Leave a Reply