Refleksja nad parasząWajigasz
W paraszy na ten tydzień znajdujemy ciąg dalszy słynnej opowieści o Józefie i jego losach w Egipcie. Józef poddaje swoich, przybyłych do Egiptu braci ostatniej próbie. Żąda od braci, ażeby przyprowadzili najmłodszego, Benjamina, który pozostał wraz z ojcem, Jakubem. Juda błaga Józefa, by nie zmuszał ich do tego, gdyż uczynić tego nie mogą przez wzgląd na swojego starego już ojca i oferuje, w zamian, iż zostanie niewolnikiem Józefa. Nie mogący opanować swojego wzruszenia Józef objawia braciom swoją tożsamość. Widząc ich wstyd i wyrzuty sumienia pociesza ich następującymi słowy:
Bóg mnie wysłał przed wami, aby wam zapewnić potomstwo na ziemi i abyście przeżyli dzięki wielkiemu wybawieniu. Zatem nie wyście mnie tu posłali, lecz Bóg, który też uczynił mnie doradcą faraona, panem całego jego domu i władcą całego Egiptu. Idźcie przeto spiesznie do mego ojca i powiedzcie mu: Józef, syn twój, mówi: Uczynił mnie Bóg panem całego Egiptu. Przybywaj bezzwłocznie
(Bereszit 45:7-9)
Czym różni się ta historia od innych historii biblijnych? Nie mamy w historii Józefa żadnych cudów, żadnej bezpośredniej boskiej interwencji. Nikt w tej historii nie wchodzi także w bezpośrednią z Nim interakcję; nie ma modlitw, petycji, próśb etc. co jest motywem dość częstym w Księdze Genesis/Bereszit. Działania boskie w tej historii, podobnie jak w Księdze Estery, nie wykraczają poza sferę działań ludzi (między obiema historiami istnieje też jeszcze kilka paraleli np. idea, że czyny i działalność jednej osoby wybawia od dramatu cały naród; podobieństwa lingwistyczne, narracyjne itp.). Tym co jednak odróżnia działania boskie od, będących ich składową, działań ludzkich jest ich głębia, długofalowość i dalekosiężność celu.
Historia ta doskonale pokazuje, jak „krótkofalowe” działania ludzkie mogą wpisywać się w głębszy, boski plan. Pokazuje nam też, że prawdziwy sens wydarzeń poznajemy często dopiero z perspektywy czasu, nierzadko po wielu latach i wówczas widzimy w nich głębszy boski zamysł. Wszystkie tego rodzaju wydarzenia i boskie działania możemy jak najbardziej określić także mianem cudownych i niejednokrotnie, gdy doświadczamy podobnych w naszym życiu, takimi je określamy. Ich cudowność polega na nieprawdopodobnym, lub bardzo mało prawdopodobnym splocie wydarzeń i działań, układającym się jednak w pewną logiczną, sensowną całość.
Tak zwana „tradycyjna” definicja cudu, jako wydarzenia wykraczającego poza lub zaprzeczającego prawom natury nie jest dla judaizmu wcale tradycyjna. Jest z gruntu konceptem greckim, zaadoptowanym do pewnego stopnia przez naszą tradycję. W rzeczywistości jednak Biblia Hebrajska w ogóle nie zna pojęcia natury, więc rozumienie cudu jako „czegoś wbrew naturze” jest niebiblijne. Biblia nie operuje koncepcją natury, lecz koncepcją stworzenia, które jest procesem realizującym się w świecie cały czas, w każdej minucie czasu. W tym sensie każde wydarzenie czy działanie może zostać uznane za cudowne, a jego zgodność czy niezgodność z prawami natury nie ma w gruncie rzeczy istotnego znaczenia.
Co to wszystko dla nas, dla naszej duchowości i naszego życia oznacza? Chociażby to, że nie musimy, a w zasadzie nie powinniśmy boskich działań w świecie postrzegać z gruntu nadprzyrodzonych. Swoiste uzasadnienie dla takiego podejścia możemy znaleźć w Talmudzie:
Człowiek nie powinien nigdy stać w niebezpiecznym miejscu i mówić, że ci w niebiosach ześlą mu cud, na wypadek, gdyby ostatecznie mieli nie zesłać mu cudu. Co więcej, nawet jeśli ześlą mu cud, odejmą mu go od jego zasług.
(Talmud Babiloński, Szabat 32a)
Jeśli więc modlimy się np. o czyjeś zdrowie, to nie prosimy o boską, nadprzyrodzoną interwencję, lecz np. o to, by Bóg zainspirował osobą chorą i wszystkich innych w jej otoczeniu do działań prowadzących do jej szczęśliwego uzdrowienia, i by dodał im wszystkim siły oraz wytrwałości w tych działaniach. Jeśli modlimy się o pokój na świecie, to modlimy się o to, by ludzie przestali krzywdzić się nawzajem, popełniać zło, różne okrucieństwa itd. Tylko tyle i aż tyle. Przestrzeganie praw Tory i podążanie za mądrością naszej tradycji daje nam gwarancję, iż jeśli będziemy czynić to wszystko skrupulatnie, to nie będziemy krzywdzić innych ludzi i popełniać żadnego zła w świecie. Tylko tyle i aż tyle. Jednakże nie daje nam to gwarancji, że nie będziemy owego zła doświadczać od innych; tak długo, jak długo istnieje na tym świecie choćby jedna czyniąca zło osoba, będzie istnieć przynajmniej jedna, inna osoba, która tego zła będzie doświadczać. Jednakże zarówno Bóg, jak i Tora są tego świadome i biorą na to cały czas poprawkę. Dzięki temu możemy uczestniczyć i uczestniczymy w procesie naprawy świata, a robimy to codziennie czyniąc dobrze, działając sprawiedliwie i z miłością wobec wszystkich otaczających nas ludzi.
Szabat szalom,
Menachem Mirski
Leave a Reply