September 11th, 2015/27 Elul 5775
In just a few days, we will gather as a community for Rosh Hashanah. This day of celebration and reflection gives us a much needed chance to be thankful for all that the past year has brought, and also gives us space to work on the challenges and pain that we might have also encountered in our lives. Working on our own lives, on our own relationships and community takes time. And when we add all of the problems we see in our larger community, in our country and in our world, we might be overwhelmed. It is all too easy to dip the apples in honey and sit together for the festive meal (as I hope you will continue to do), yet the deeper task of these weeks sometimes is a bit harder to grasp.
Thankfully, we receive a supportive message in this week’s Torah portion about the challenges of doing this “holy work” and living a spiritual and connected life:
Surely this instruction (mitzvah) that I command you this day is not too baffling for you, nor is it beyond reach. It is not in the heavens that you should say, ‘Who among us can go up to the heavens and get it for us and impart it to us, that we may observe it? Neither is it beyond the sea, that you should say, ‘Who among us can cross to the other side of the sea and get it for us and impart it to us, that we may observe it. No, the thing is very close to you, in your mouth and in your heart, to observe it. (Deuteronomy 30:1)
Most see the “mitzvah” referred to in this passage as Teshuva–the process of cleaning up our lives, fixing our mistakes and turning back to our true selves that is our work during these Days of Awe. And as it is every year, doing this work is not an easy task. In fact, we may not even know where to begin.
A wonderful Sephardic midrash explains this challenge well:
They say to a person: ‘Go to a certain town and learn Torah there.’ But the person answers: ‘I’m afraid of the lions that I’ll encounter on the way.’ So they say: ‘You can go and learn in another town that’s closer.’ But the person replies: ‘I’m afraid of the thieves.’ So they suggest: ‘There’s a sage in your own city. Go and learn from him.’ But the person replies: ‘What if I find the door locked, and I have to return to where I am?’ So they say: ‘There’s a teacher sitting and teaching right here in the chair next to you.’ But the person replies: ‘You know what? What I really want to do is go back to sleep!’ This is what the Book of Proverbs (26:14, 16) refers to when it says, ‘The door is turning upon its hinges, and the sluggard (the lazy one) is still upon his bed…the sluggard is wiser in his own eyes that seven that give wise counsel.’(Yalkut Midreshei Teiman)
We all want to change, and we want to become better people. We want to live in a more compassionate and more healthy world, and we want to do what we can to create more Shalom, more “wholeness” in all that we do. Yes, this is a lot to ask, and thankfully we do not have to fit all of this Teshuva into the few days between Rosh Hashanah and Yom Kippur. Now is the time instead to simply take a breath and look inside our hearts to see where the change is needed. We first need to wake up. Once we do, then can we know where to continue this year’s path of searching for our true selves.
I look forward to seeing you in these next few weeks as we gather together at Beit Warszawa to celebrate, reflect and grow together as a community.
L’Shanah Tovah Tikateivu!
Rabbi Boris Dolin
11 września 2015/27 elul 5775
Dwar Tora do paraszy Necawim
Już za kilka dni zgromadzimy się jako kongregacja, aby obchodzić Rosz Haszana. W ten dzień świętowania i refleksji będziemy mieć (tak bardzo nam potrzebną) okazję, aby wyrazić wdzięczność za wszystko, co przyniósł nam miniony rok. Co więcej, będziemy mieć też możliwość przepracowania wszelkich wyzwań i cierpień, z którymi być może przyszło nam się mierzyć w dobiegającym właśnie końca roku. Wysiłek związany z pracą nad własnym życiem, nad naszymi relacjami z innymi oraz nad wspólnotą, której jesteśmy częścią, jest bardzo czasochłonny. Gdy dodamy do tego jeszcze wszystkie problemy, jakie dostrzegamy w całym naszym społeczeństwie, w naszym kraju oraz na całym świecie, możemy poczuć się przytłoczeni. Łatwo jest maczać jabłka w miodzie i zasiadać wspólnie do uroczystego posiłku (co, mam nadzieję, wszyscy uczynimy), czasem nieco trudniej przychodzi nam jednak uchwycenie sensu ważniejszego zadania, z jakim powinniśmy się zmierzyć w nadchodzącym właśnie okresie.
Na szczęście możemy poszukać wsparcia w przeznaczonej na ten tydzień paraszy, w której mowa jest o wyzwaniach towarzyszących zarówno wykonywaniu tej „świętej pracy”, jak i próbie prowadzenia duchowego, otwartego na innych życia:
To przykazanie [micwa] bowiem, które ja ci dziś nadaję, nie jest dla ciebie ani za trudne, ani za dalekie. Nie jest ono na niebie, aby trzeba było mówić: Któż nam wstąpi do nieba i do nas je sprowadzi, i nam je oznajmi, abyśmy je spełniali? Nie jest też ono za morzem, aby trzeba było mówić: Któż nam się przeprawi za morze i do nas je sprowadzi, i nam je oznajmi, abyśmy je spełniali? Lecz bardzo blisko ciebie jest słowo, w twoich ustach i w twoim sercu, abyś je czynił (Pwt 30, 11-14).
W przekonaniu większości komentatorów fragment ten nawiązuje do nakazu tszuwy – do podjęcia wysiłku uzdrowienia naszego życia, naprawienia naszych błędów oraz powrotu do naszego prawdziwego „ja” – na tym właśnie polegać powinna nasza praca podczas Strasznych Dni. Tak jak co roku, nie będzie nam łatwo wypełnić to zadanie. Być może nie wiemy nawet, w którym miejscu powinniśmy rozpocząć.
Wyzwanie to zostało dobrze opisane w pięknym sefardyjskim midraszu:
Powiedzieli pewnemu człowiekowi: „Idź do tego i tego miasta, aby studiować Torę”. Człowiek ten odpowiedział jednak: „Boję się lwów, które spotkam po drodze”. Powiedzieli mu więc: „Możesz zatem iść i studiować w innym, położonym bliżej ciebie mieście”. Człowiek ten odrzekł jednak: „Boję się złodziei”. Zasugerowali mu więc: „W twoim własnym mieście zamieszkuje pewien mędrzec. Idź i ucz się od niego”. Człowiek ten odparł jednak: „A co, jeśli drzwi jego domu będą zamknięte i będę musiał wrócić do siebie?” Rzekli mu więc: „Nauczyciel siedzi i naucza tuż obok ciebie”. Człowiek ten stwierdził jednak: „Wiecie co? Tak naprawdę, to chciałbym po prostu pójść z powrotem spać!” Właśnie do takiej postawy nawiązuje Księga Przysłów 26, 14; 16, gdy mówi: „Jak drzwi obracają się na zawiasach, tak próżniak na łóżku. (…) Leniwy ma się za mądrzejszego niż siedmiu odpowiadających rozsądnie (Jalkut Midreszej Tejman).
Wszyscy pragniemy się zmienić, wszyscy chcemy stać się lepszymi ludźmi. Chcemy żyć w świecie pełnym współczucia i pełnym pomyślności, chcemy uczynić wszystko co w naszej mocy, aby stworzyć więcej „szalom”, więcej „pełni i doskonałości” we wszystkim, co robimy. Owszem, jest to nie lada wyzwanie, na szczęście nie musimy jednak podejmować całego wysiłku związanego z tszuwą w krótkim okresie pomiędzy Rosz Haszana i Jom Kipur. W te dni lepiej wziąć po prostu głęboki oddech i zajrzeć w głąb naszego serca, aby sprawdzić, które obszary wymagają zmiany. W pierwszej kolejności musimy się przebudzić. Gdy już to uczynimy, będziemy w stanie dostrzec, w którym kierunku powinniśmy kroczyć podczas tegorocznych poszukiwań naszego prawdziwego „ja”.
Cieszę się na nasze spotkania w nadchodzących tygodniach, gdy zgromadzimy się wspólnie w Beit Warszawa aby świętować, pogrążyć się w refleksji oraz rozwijać się wspólnie jako społeczność.
LeSzana Towa Tikatewu!
Rabin Boris Dolin
Tłum.: Marzena Szymańska-Błotnicka
Leave a Reply