Refleksja nad paraszą Chajei Sara
Niestety, jeden z moich kongregantów-seniorów z Temple Beth Shalom, Bill Milman, zmarł tydzień temu. Został pochowany w niedzielę, po czym przez kilka dni poprowadziłem codzienny sziwa-mijan, by wesprzeć duchowo jego rodzinę. Pewnego wieczoru jego żona, Ann, zastanawiała się nad początkami programu Tot Shabbat w mojej synagodze. Przejmująco zauważyła, że nie powinniśmy skupiać się tylko na zachowaniu tradycji lub zaspokajaniu preferencji długoletnich członków, ale raczej na prawdziwym zrozumieniu i reagowaniu na potrzeby naszych nowo przybyłych członków, głównie młodych rodziców i ich dzieci. Jej słowa głęboko we mnie wybrzmiały, odzwierciedlając ustalenia z moich szeroko zakrojonych badań nad udanymi modelami synagog: dostosowanie się do zmieniających się potrzeb młodych rodzin jest niezbędne. Dlaczego? Ponieważ reprezentują przyszłość wszystkich społeczności, w których uczestniczę, i samego judaizmu.
To wszystko skłoniło mnie do głębokiej refleksji nad paralelami między kwitnącymi synagogami a zdrowymi relacjami międzyludzkimi. Tak jak sztywne trzymanie się tradycji może skazać synagogę na zagładę, tak niechęć do rozwoju i ewolucji może podważyć nawet najbardziej zgodne partnerstwa. Kiedy myślę o przyszłości naszej ukochanej świątyni Temple Beth Shalom, przypominają mi się potężne lekcje, jakie możemy wyciągnąć z opowieści o zaangażowaniu, adaptacji i delikatnej równowadze między tradycją a postępem.
Nasza cotygodniowa porcja Tory, Chajei Sara, zawiera historię Izaaka i Rebeki, która zaczyna się od miłości od pierwszego wejrzenia. Okoliczności ich pierwszego spotkania przypominają nam jednak, że doskonałość często pojawia się w niedoskonałych sytuacjach. Abraham, poszukując żony dla swojego syna, odesłał swojego sługę do domu przodków, aby tam znalazł partnerkę dla Izaaka – miejsca przesiąkniętego bałwochwalstwem, ale wciąż lepszego niż plemiona kananejskie, wśród których mieszkał w tamtym czasie. Pomimo tych niedoskonałych okoliczności Izaak i Rebeka podjęli zobowiązanie na całe życie wobec siebie.
W środę, podczas mojego lunchu z Rabinem Bloomem z Temple Beth Abraham w Oakland, byłem pod wielkim wrażeniem jego spostrzeżeń i doświadczeń. Kiedy wraz żoną odwiedziliśmy jego synagogę kilka miesięcy temu, byłem pod wielkim wrażeniem jego osoby i całej jego społeczności. Przemówienie urodzinowe byłego prezydenta tej kongregacji, podczas naszej wizyty, pokazało świadectwo dobroczynnych skutków długotrwałego zaangażowania w związki międzyludzkie. Opowiedział o okresie poważnych trudności finansowych, kiedy osobiście, z własnej kieszeni, musiał zapłacić za rachunki swojej synagogi. Później, pod 21-letnim przywództwem rabina Blooma liczba członków wzrosła ponad dwukrotnie, osiągając 500 rodzin. Ten niezwykły wzrost pokazuje, co można osiągnąć dzięki stałemu zaangażowaniu.
Rabin Bloom podzielił się też ze mną historiami wzlotów i upadków w relacjach z członkami swojej kongregacji, jej Zarządem, podkreślając ich wzajemne zaangażowanie i wytrwałość w obliczu wyzwań. Odzwierciedla to dynamikę każdej trwałej relacji — zgodność wizji jest niezbędna, ale kluczowym składnikiem jest długoterminowe zaangażowanie. Dożywotni związek Izaaka i Rebeki ilustruje siłę trwałego poświęcenia. Podobnie jak starannie pielęgnowany ogród wymaga lat pielęgnacji i wytrwałości, pokonywania chwastów i innych przeszkód, tak samo jest w przypadku kwitnącej synagogi lub jakiegokolwiek znaczącego związku między ludźmi. Ogrodnik, który porzuca swoją działkę przy pierwszym ujrzeniu chwastów, nigdy nie będzie świadkiem rozkwitu obfitych zbiorów borówek i pomidorów. Podobnie, rezygnacja ze związku lub społeczności przy pierwszym pojawieniu się kłopotów przyniesie jedynie jałowość.
Kwitnąca synagoga, podobnie jak kwitnący ogród, wymaga stałego zaangażowania, stawiania czoła wyzwaniom i wspólnego świętowania sukcesów. Częste zmiany w kierownictwie, podobnie jak częste zmiany partnerów, mogą wydawać się ekscytujące w krótkiej perspektywie, ale ostatecznie utrudniają długoterminowy wzrost. Przyszłość naszych synagog nie zależy od znalezienia „idealnego” rabina, prezydenta czy personelu, ale od pielęgnowania relacji niezachwianego poświęcenia z tymi, którzy w danym momencie nam przewodzą.
Pamiętajmy o lekcjach Izaaka i Rebeki, rabina Blooma i pilnego ogrodnika: to właśnie niezachwiane zaangażowanie, wspólna podróż przez słońce i burzę, naprawdę kultywuje kwitnącą i trwałą społeczność. Tylko dzięki takiemu nastawieniu będziemy mogli sprawić, że nasze społeczności będą kwitnąć, co przyniesie obfite owoce dla przyszłych pokoleń.
Szabat szalom,
Rabin Mirski
Leave a Reply