Refleksja nad paraszą Toldot
Tora nie jest zbiorem etycznych wzorców osobowych, które mielibyśmy po prostu naśladować. Chociaż historie całej Biblii hebrajskiej zawierają wiele tego rodzaju wzorców, bardzo niewiele z nich kwalifikuje się jako etyczne. To, co tam znajdujemy, to często wzorce polityczne i przywódcze – jak Mojżesz, Jozue, królowie – Dawid, Ezechiasz czy Jozjasz itd. Etyka żydowska nie jest więc etyką wzorców do naśladowania, jak ma to miejsce w przypadku chrześcijaństwa. Etyka żydowska to etyka prawa, używając terminu filozoficznego – jest deontologiczna – jest teorią etyczną, która posługuje się zasadami, a nie ludzkimi wzorcami, aby odróżnić dobro od zła.
Dlatego też istnieją napięcia w Torze i Biblii hebrajskiej, napięcia pomiędzy warstwą etyczną, polityczną i społeczno-kulturową – prawami i zwyczajami starożytnego świata. W paraszy na ten tydzień spotykamy się z tego rodzaju napięciami, będąc świadkami samych początków narodu żydowskiego. Po śmierci Sary i Abrahama nasze plemię ma nowych przywódców – są to Icchak i Riwka. Abraham w opowieści z poprzedniej paraszy poczynił już pierwsze praktyczne kroki, aby zadomowić się na stałe w Erec Izrael – zakupił jaskinię Machpela, która miała być miejscem pochówku jego, Sary oraz jego dzieci i wnuków – Icchaka , Riwka, Jakow i Leia również zostaną tam pochowani. Abraham od początku zamierzał kupić miejsce pochówku, które byłoby na zawsze.
W naszej parszy na ten tydzień jesteśmy świadkami nie tylko narodzin narodu żydowskiego, ale także narodzin narodu Edomitów. Narodziny mają miejsce w tym małym, koczowniczym plemieniu. Wraz z Icchakiem i Riwką wędrowali krewni, mieli oni swoich niewolników, bydło, dobytek i trochę środków finansowych w złocie i srebrze. Nie byli jednak w stanie stanąć w obliczu walki z innym plemieniem, nie mówiąc już o prowadzeniu prawdziwej wojny, czy nawet założeniu stałej osady gdzieś w ziemi Kanaan. Dlatego, wędrując z miejsca na miejsce, całkowicie uzależnieni od cyklów natury, przeżywali lata urodzaju i lata głodu. Fakt, że po raz kolejny widzimy historię przedstawiania żony jako siostry wobec władcy innego plemienia, jest dowodem na to, że od poprzedniego pokolenia niewiele się zmieniło. Pełnoprawną żonę głowy plemienia znowu trzeba było oddać jako konkubinę jakiemuś prowincjonalnemu, samozwańczemu królowi? Uważam, że Tora przytacza niemal tę samą historię nie bez powodu – aby pokazać nam, jak bezbronne i zależne od innych było plemię izraelskie u jego początków.
W całym tym kontekście prawo tamtej ziemi – prawo pierworodztwa – zostaje obalone, aby wybrać lepszego przywódcę, lepszego ojca dla nienarodzonych jeszcze Izraelitów. Co by się stało, gdyby Ezaw otrzymał pierworództwo i został przywódcą, ojcem narodu żydowskiego? Z jego temperamentem i wojowniczością prawdopodobnie stalibyśmy się kolejnym bojowym plemieniem, które by przetrwać, nie zrobiłoby nic więcej, jak tylko walczyło z innymi plemionami. Szczególnie w tym momencie, ze względu na ogólną słabość i skąpstwo zasobów, wybór Ezawa mógł być samobójczy. Ezawowi później udało się stworzyć własne, wojownicze plemię; w rozdziale 33 czytamy, że przyprowadził ze sobą 400 mężczyzn na spotkanie z Jakubem. Ale to nie była wizja Izraela, przyszłego narodu żydowskiego. Boska wizja zakładała zbudowanie czegoś znacznie wykraczającego poza to – założenie całego narodu, całej nowej kultury, która przyniesie światu uniwersalne wartości. Dlatego potrzebowaliśmy lepszego, mądrzejszego i mądrzejszego przywódcy, aby nasz naród i wszystko to ustanowić.
Bóg uczynił Ezawa ojcem innego narodu – Edomitów. Relacje pomiędzy plemionami izraelskimi a Edomitami były skomplikowane, zdarzyło się między nimi co najmniej kilka konfliktów, ale zdarzały się też czasy pokoju i pojednania, nie tylko poprzez żydowską dominację, jak to było za czasów Dawida i Salomona, ale także także poprzez wzajemne współistnienie. I choć naszych zaprzysiężonych wrogów mieliśmy wśród innych plemion Bliskiego Wschodu – na przykład Amalekitów – Edomici nigdy nie byli wśród nich; należeli do plemion, z którymi byliśmy w stanie utrzymywać pokojowe stosunki.
Podobnie dzisiaj sytuacja geopolityczna na Bliskim Wschodzie jest złożona – zawsze taka była! Porozumienia Abrahamowe pokazały, że pokój jest możliwy. Są na Bliskim Wschodzie narody, z którymi absolutnie możemy mieć pokój – i o te relacje i sojusze powinniśmy dbać. Mamy też ludzi, którzy są naszymi odwiecznymi, zaprzysięgłymi wrogami – dokładnie tak, jak to było w czasach biblijnych. Co to oznacza dla Państwa Izrael wydaje się być oczywiste – ich przywódcy powinni działać mądrze, mając to wszystko na uwadze, i myślę, że ma to miejsce. Ale to też coś znaczy dla nas, w naszym mikrokosmosie naszej diaspory – powinniśmy wiedzieć, powinniśmy mieć świadomość, kto jest naszym przyjacielem, z którym możemy wzmocnić nasze partnerstwo i powinniśmy mieć świadomość, kto jest naszym zaprzysięgłym wrogiem, z kim powinniśmy unikać bezpośrednich konfliktów.
To jednocześnie jest kolejny dowód na to, że sytuacja nie jest i nigdy nie była czarno-biała. Chociaż może nam się wydawać oczywiste, że cały świat jest skrajnie spolaryzowany pod względem konfliktu izraelsko-palestyńskiego, to nigdy nie jest tak po prostu „my vs oni”. Jednym z najgorszych błędów, jakie możemy obecnie popełnić, jest dostrzeganie wszędzie wrogów lub antysemityzmu. Dlatego nie powinniśmy być małostkowi i krzyczeć „antysemityzm”, ilekroć widzimy najmniejszy przejaw czegoś, co może być bliskie uprzedzeniu wobec nas lub brakowi troski o los naszych braci i sióstr mieszkających w Izraelu. Duża część społeczeństwa, w tym osoby publiczne, nie miała szans na należyte wykształcenie w tej kwestii i nie posiada wystarczającej wiedzy na wyrobienie sobie świadomej opinii w tej sprawie. Mogą się mylić i powtarzać bzdury, dlatego musimy być wobec nich wyrozumiali. Ich opinie i poglądy mogą wynikać z błędu, a nie być wyrazem umyślnej złośliwości lub nienawiści wobec nas.
Nie powinniśmy także krzyczeć „antysemityzm!”, gdy ktoś krytykuje konkretnego Żyda, organizację żydowską lub rząd Izraela. Powinniśmy stosować te same standardy, niezależnie od tego, czy dana osoba lub organizacja reprezentuje prawicę, czy lewicę polityczną. Mówię o tym, bo widziałem wiele podwójnych standardów w tej kwestii. Widziałem już ludzi, po obu stronach, próbujących obwiniać innych Żydów za to, co się stało lub politycznie wykorzystać katastrofę z 7 października i wydarzenia, które po niej nastąpiły. Wszyscy mamy różne poglądy i to wspaniale, powinniśmy móc je wyrazić, ale moim zdaniem próby zdobywania punktów politycznych w tej sprawie są wysoce niewłaściwe.
Wiem, że reakcja świata na masowe morderstwa naszego narodu była dla wielu z nas ogromnym rozczarowaniem, ale wierzę, że pomocna może być spokojna, racjonalna reakcja, z odrobiną pokerowej twarzy. Nadmierne emocje, nie mówiąc już o reakcjach pachnących resentymentem, mogą w rzeczywistości pogorszyć naszą sytuację. Jeśli jesteśmy nadwrażliwi na antysemityzm i widzimy go wszędzie, możemy stracić pewne relacje ze światem nieżydowskim, możemy znieczulić ogólną populację ludzką i stać się w oczach innych słabymi, urażonymi i histerycznymi ludźmi. To wszystko może tylko wzmocnić negatywne emocje wobec nas, Żydów.
Trudno jest znaleźć tę równowagę, mocuję się z tym prawie za każdym razem, gdy czytam lub oglądam wiadomości, ale musimy znaleźć tę równowagę dla dobra naszego własnego dobrego samopoczucia psychicznego i dobrego samopoczucia naszej społeczności.
Dlatego powinniśmy być powściągliwi w osądach i być gotowi udzielać naszym nieżydowskim przyjaciołom “domniemania niewinności”. Nie powinniśmy automatycznie zakładać, że ktoś jest antysemitą ponieważ powiedział lub zrobił coś, co teoretycznie mogłoby świadczyć o jego nieprzyjaznym stosunku do nas. Nie powinniśmy uważać ludzi za antysemitów wyłącznie na podstawie „poszlak” lub spekulacji. Zamiast tego powinniśmy zachować powściągliwość oraz okazywać im dobroć i życzliwość.
Powinniśmy okazywać potomkom Ezawa tyle dobroci i życzliwości, ile tylko możemy.
Szabat szalom,
Rabin Mirski
Leave a Reply