Thoughts on Parashat Beshalach
Then I will stiffen Pharaoh’s heart and he will pursue them, that I may gain glory through Pharaoh and all his host; and the Egyptians shall know that I am the LORD. And they did so. (Ex 14: 4.)
Is this not the very thing we told you in Egypt, saying, ‘Let us be, and we will serve the Egyptians, for it is better for us to serve the Egyptians than to die in the wilderness’?” But Moses said to the people, “Have no fear! Stand by, and witness the deliverance which the Lord will work for you today; for the Egyptians whom you see today you will never see again. The Lord will battle for you; you hold your peace!” (Ex 14:12-14.) Setting out from Elim, the whole Israelite community came to the wilderness of Sin, which is between Elim and Sinai, on the fifteenth day of the second month after their departure from the land of Egypt. In the wilderness, the whole Israelite community grumbled against Moses and Aaron. The Israelites said to them, “If only we had died by the hand of the Lord in the land of Egypt, when we sat by the fleshpots, when we ate our fill of bread! For you have brought us out into this wilderness to starve this whole congregation to death.” (Ex 16:1-3.)
In this week’s Parasha we continue to observe the rivalry between God and Pharaoh aimed at establishing which one of them is the true god. The objective of God remains the same as the one I already described in the previous drasha – namely not only to show the Israelites that the Eternal is the authentic God, but also to reveal this truth to the Egyptians. However, in order to prove this fact He must call into question the divinity of the Pharaoh. The phrase “I will stiffen Pharaoh’s heart” means in fact, “I will make him a despot”. God does this in order to bring about the Pharaoh’s downfall and to shatter his image as an almighty ruler in the eyes of the Egyptians.
Did He achieve his goal and did large numbers of Egyptians begin to doubt the divinity of the Pharaoh? That we do not know, but what we do know is that a certain number of Egyptians joined the Israelites as they were departing from Egypt and that perhaps this was indeed one of the reasons – along with them no longer accepting the Egyptian reality – for them leaving the country. However, at the same time, as the Israelites were leaving Egypt, they “had brought the Pharaoh” and a longing for him with them. And this was his undeniable success, for he managed to produce a so called “satiated slave”, who is the greatest enemy of freedom (as described by Austrian writer Marie von Ebner-Eschenbach; this concept has recently reappeared in political debates – we have witnessed the process of creating such satiated slaves and their escape from freedom on numerous occasions throughout history and we are observing it today as well, among others in the last several years in Poland….) The aim of all dictators and of all despotic institutions (despotic institutions are the ones which claim to possess an eternal mandate to wield power, even if only over a specific sphere) is to create a “new” type of man: obedient, intellectually dependent, preferably living day by day and narrow-minded – focusing only on his everyday needs, a man who is uncritical and doesn’t feel the need to seek truths beyond those imposed by others – i.e. “the only legitimate” truths which do not require excessive thought, a man who doesn’t seek new insights and doesn’t question the existing state of affairs. Every authoritarian power seeks to secure such “social peace” and acceptance of the status quo, since then and only then can they hope to exercise eternal power. The Israelites in Egypt were caught in precisely such a trap – and this was an unquestionable success of entire generations of Pharaohs. They succeeded in producing such obedient, satiated slaves. The Israelites had forgotten about God, they had forgotten about freedom, about their authentic, conscious and independent existence. They had regressed in their own civilizational development. However, God remembered about them by virtue of the covenant which He made with their ancestors. And for that reason He sent them Moses and Aaron, so they could free them from their slavery.
And that is how the next stage of the rivalry between God and the Pharaoh over the hearts of the Israelites unfolded. Here the Pharaoh is the despot, who thrives on the human proclivity to escape from freedom, while he guarantees to fulfill their basic – albeit only their basic – human needs, such as satiating their hunger, their need to procreate and their need for safety. God acts as the savior from this trap, but this salvation has its price and it unfolds gradually, as they’re being prepared for a new life according to new rules and principles, which they are to autonomously implement in their lives. God does not offer them the same things as the Pharaoh did – namely a pseudo well-being – since He does not wish to make them in turn His own slaves; He did not intend for it to become an act of trading slaves occurring between Himself and the Pharaoh. God wants the Israelites to choose Him out of their own free will, since faith in the Supreme One means and has always meant freedom. This faith also entails open-mindedness and an appropriate hierarchy of values, by virtue of which one does not reduce one’s life objectives only to fulfilling one’s basic needs and to following one’s basic instincts. God wants to free them from focusing only on the mundane aspects of life and from materialism and wants to teach them the ability to renounce instant gratification for the sake of focusing on fulfilling long-term goals. He wants to teach the Israelites to value their freedom and to shape their own reality, and also to cease being dependent on an almighty master and ruler. God wants to turn them into an autonomous, mature and conscious community which is ruled not by the laws of nature, but by Divine law.
Translated from Polish by: Marzena Szymańska-Błotnicka
Autorytaryzm i syci niewolnicy
Refleksja nad paraszą Beszalach
Menachem Mirski
Uczynię upartym serce faraona, i urządzi pościg za wami. Wtedy okażę potęgę moją nad faraonem i nad całym jego wojskiem. Poznają wówczas Egipcjanie, że Ja jestem Pan». I uczynili w ten sposób. (Ex 14:4)
Czyż nie mówiliśmy ci wyraźnie w Egipcie: Zostaw nas w spokoju, chcemy służyć Egipcjanom. Lepiej bowiem nam było służyć im, niż umierać na tej pustyni». Mojżesz odpowiedział ludowi: «Nie bójcie się! Pozostańcie na swoim miejscu, a zobaczycie zbawienie od Pana, jakie zgotuje nam dzisiaj. Egipcjan, których widzicie teraz, nie będziecie już nigdy oglądać. Pan będzie walczył za was, a wy będziecie spokojni». (Ex 14:12-14) Następnie wyruszyli z Elim. Przybyło zaś całe zgromadzenie Izraelitów na pustynię Sin, położoną między Elim a Synajem, piętnastego dnia drugiego miesiąca od ich wyjścia z ziemi egipskiej. I zaczęło szemrać na pustyni całe zgromadzenie Izraelitów przeciw Mojżeszowi i przeciw Aaronowi. Izraelici mówili im: «Obyśmy pomarli z ręki Pana w ziemi egipskiej, gdzieśmy zasiadali przed garnkami mięsa i jadali chleb do sytości! Wyprowadziliście nas na tę pustynię, aby głodem umorzyć całą tę rzeszę». (Ex 16:1-3)
W paraszy na ten tydzień obserwujemy dalszy ciąg rywalizacji pomiędzy Bogiem a faraonem o to, kto jest bogiem prawdziwym. Celem Boga jest w dalszym ciągu to samo, o czym już wspomniałem w poprzednim draszu, a mianowicie pokazanie nie tylko Izraelitom, że Wiekuisty jest Bogiem prawdziwym, ale też objawienie tego Egipcjanom. By tego jednak dowieść, musi zakwestionować boskość faraona. “Uczynię upartym serce faraona” oznacza “uczynię go despotą”. Bóg czyni to, aby doprowadzić faraona do upadku i zniszczenia jego wizerunku, jako wszechmocnego władcy, w oczach Egipcjan.
Czy tak się stało i czy Egipcjanie masowo zwątpili w boskość faraona? Tego nie wiemy, wiemy natomiast, że do wychodzących z Egiptu Izraelitów dołączyła pewna grupa Egipcjan i być może to właśnie, wraz z niezgodą na rzeczywistość egipską, było jednym z powodów opuszczenia tego kraju. Jednocześnie jednak Izraelici, wychodząc z Egiptu “zabrali ze sobą faraona” i tęsknotę za nim. I to jest jego niewątpliwy sukces, bowiem udało mu się wyhodować tzw. sytego niewolnika, który jest największym wrogiem wolności (jak określiła to austriacka pisarka Marie von Ebner-Eschenbach; pojęcie to powraca ostatnio w debacie politycznej – proces powstawania owego sytego niewolnika i jego ucieczki od wolności obserwowaliśmy wielokrotnie w historii i obserwujemy też dziś, także np. w Polsce, w ostatnich kilku latach…) Celem wszystkich dyktatorów, jak też despotycznych instytucji (instytucja despotyczna to taka, która utrzymuje, że ma wieczny mandat do sprawowania władzy, choćby w danej tylko dziedzinie) jest wyhodowanie „nowego” gatunku człowieka: człowieka posłusznego, intelektualnie niesamodzielnego, najlepiej żyjącego z dnia na dzień i o horyzontach ograniczonych wyłącznie do swoich codziennych potrzeb, człowieka bezkrytycznego i zadowalającego się narzuconymi z góry, „jedynie słusznymi” i nie wymagającymi nadmiernej refleksji prawdami, człowieka nieposzukującego i niekwestionującego istniejącego stanu rzeczy. Każdej autorytarnej władzy zależy na takim „spokoju społecznym” i akceptacji stanu rzeczy, gdyż wówczas i tylko wówczas może snuć plany władzy wiecznej. W takiej pułapce znaleźli się Izraelici w Egipcie – to był niewątpliwy sukces całej generacji faraonów. Udało się im uformować takiego posłusznego, sytego niewolnika. Izraelici zapomnieli o Bogu, zapomnieli o wolności, o swojej prawdziwej, świadomej i autonomicznej egzystencji. Cofnęli się we własnym cywilizacyjnym rozwoju. Bóg jednak o nich pamiętał przez wzgląd na przymierze z ich przodkami. Dlatego wysłał im Mojżesza i Aarona, aby ich z tej niewoli wydobyli.
Tak więc wygląda dalsza część rywalizacji pomiędzy Bogiem a faraonem o Izraelitów. Faraon jest tu despotą, który żywi się ludzką ucieczką od wolności, gwarantując jednocześnie uczynienie zadość fundamentalnym – jednakże tylko fundamentalnym – potrzebom człowieka, takim jak zaspokojenie głodu, potrzeba prokreacji oraz potrzeba bezpieczeństwa. Bóg jest wybawcą z tej pułapki, ale to wybawienie ma swoją cenę i następuje stopniowo przygotowując ich do nowego życia według nowych reguł i zasad, samodzielnie wdrażanych przez nich w życie. Nie oferuje im tego samego co oferował im faraon – owego pseudo-dobrobytu – ponieważ nie chce ich uczynić z kolei swoimi niewolnikami – nie miał to być, w Jego zamierzeniu, wzajemny handel niewolnikami pomiędzy nim a faraonem. Bóg chce, żeby Izraelici wybrali go z własnej woli, bowiem wiara w Najwyższego oznacza i zawsze oznaczała wolność. Ta wiara oznacza też otwartość umysłu, właściwą hierarchię wartości, skutkującą niesprowadzaniem życia do realizacji wyłącznie podstawowych potrzeb i hołdowania podstawowym instynktom. Bóg chce ich wyzwolić z przyziemności i materializmu, nauczyć sztuki wyrzekania się doraźnej satysfakcji w celu skupienia się na osiągnięciu dalekosiężnych celów. Chce nauczyć Izraelitów cenić własną wolność i budować własną rzeczywistość wokół siebie i oduczyć bycia zależnym od wszechmocnego pana i władcy. Chce uczynić z nich społeczność samodzielną, dojrzałą i świadomą, rządzoną nie prawami natury, lecz prawem boskim.
Leave a Reply