Refleksja nad paraszą Sz’lach
Los zbiorowości ludzkich, w tym społeczności żydowskich, jest zdeterminowany przez wiele czynników, obiektywnych – warunki historyczne, ekonomiczne i społeczne, w których przychodzi żyć ludziom w danej epoce, jak i subiektywnych – np. konkretnych decyzji przywódców społeczności lub innych indywiduów posiadających władzę i wpływ na życie innych ludzi. Te ostatnie czasem okazują się kluczowe; mogą zdeterminować życie wielu kolejnych pokoleń, dlatego jest bardzo ważnym, by zbiorowościami ludzkimi kierowali ludzie rozsądni, odpowiedzialni i wykształceni.
Nasza porcja Tory na ten tydzień opowiada nam historię 12 zwiadowców wysłanych przez Mojżesza, aby zbadać Ziemię Obiecaną przed jej podbiciem. Wrócili czterdzieści dni później, niosąc ogromną kiść winogron, granaty i figi, aby donieść o bujnej i urodzajnej ziemi. Ale dziesięciu spośród zwiadowców ostrzega, że mieszkańcy tej ziemi są olbrzymami i wojownikami „potężniejszymi od nas”; tylko Kaleb i Jozue nalegają, że ziemia może zostać podbita, tak jak nakazał Bóg.
Nasi rabini analizowali tę historię z wielu perspektyw, jednakże kwestię, która przykuła ich szczególną uwagę można ująć w następujących pytaniach: Na czym polegał grzech zwiadowców wysłanych do Ziemi Obiecanej, oraz, w wyniku jakiego ich grzechu Izraelici musieli spędzić dodatkowe czterdzieści lat życia na pustyni, na skutek czego wielu z nich nigdy nie ujrzało Ziemi Obiecanej? Jedna z odpowiedzi zaproponowanych przez naszych rabinów głosi, że przedstawili oni stronniczą opinię na temat Ziemi Obiecanej i możliwości jej podbicia, zamiast przedstawić stosunkowo obiektywną, opartą na faktach relację o sytuacji na tych terenach. Według Rambana ich zadaniem było zgromadzenie informacji na temat tej ziemi głównie w celach logistycznych, tak aby móc przygotować dobrą strategię podbicia tych terenów. Zdaniem Rasziego zostaje to wyrażone w tytule paraszy szelach lecha – „wyślij [zwiadowców] dla siebie”. Nie wykonali jednak tego zadania i wydaje się nawet, że tych dziesięciu zwiadowców było po stronie wszystkich narzekających Izraelitów, którzy ciągle szemrali przeciwko Mojżeszowi i Bogu i chcieli wrócić do Egiptu. Tak naprawdę nie wybrali się, aby zbadać Ziemię Obiecaną. Poszli tam, aby zebrać informacje, które potwierdzałyby ich narrację, używając współczesnego języka.
Odpowiedź ta wydaje się dość klarowna a jej przesłanie, niestety, uniwersalne. Grupowe myślenie (ang. group-think), zwłaszcza jeśli jest przesycone negatywnością, odporne na krytycyzm i ma jedynie na celu jedynie dowieść kto ma racje, może sprowadzić katastrofę na całą społeczność. Szczególnie destrukcyjne jest szemranie, oszczerstwa, fałszywe oskarżenia i rozmaite formy laszon hara, zwłaszcza kiedy głęboko przeniknął one społeczność, dając poczucie, że wszyscy są zgodni w danej sprawie. Wówczas weryfikacja tych narracji staje się wręcz niemożliwa – nikt przecież nie będzie marnował czasu na zweryfikowanie “rzeczy oczywistych”, o których “powszechnie wiadomo”. Społeczność, która zostanie dotknięta tego rodzaju ‘zarazą’ staje wówczas na równi pochyłej prowadzącej albo do jakiejś tragedii albo do kompletnej jej dezintegracji, w każdym razie – do niczego dobrego.
Niech więc będzie dla nas przestrogą opowieść o dwóch szpiegach “przegłosowanych” przez dziesięciu, ze wsparciem grupy ‘anonimowych szemrających’. To właśnie ta sytuacja skazała Izraelitów na dodatkowe 40 lat koczowniczego życia na pustyni. Dlatego też powinniśmy być zawsze sceptyczni wobec głosu ‘anonimowego tłumu’, który rzadko jest wyrazem czegoś innego aniżeli cynicznych konstatacji typu: a nie mówiłem, nic się nie da zrobić, ekspresji resentymentu lub czyichś kompleksów lub czegoś jeszcze gorszego. Starajmy się więc tego wszystkiego unikać i nie dajmy się tymi głosami i uczuciami kierować.
Szabat szalom,
Rabin Mirski
Leave a Reply