Beit Warszawa, 16 października 2020
„Bereszit bara Elohim et-haszamajim weet haarec”; „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”. Jedno z najsłynniejszych zdań wszechczasów. Za sprawą tych słów historia wszechświata zostaje zdefiniowana z perspektywy żydowskiej. Oczywiście niekoniecznie wierzymy obecnie w dosłowną prawdziwość tego lakonicznego stwierdzenia, oczywiście zdajemy sobie sprawę, że istnieją inne teorie i opisy wszechświatów, oczywiście wiemy, że jest to tylko otwierające zdanie poematu, pięknego poematu, który w istocie stanowi tylko pierwszą z dwóch sprzecznych ze sobą opowieści o stworzeniu – niemniej słowa te posiadają niezwykłą moc! I niezwykłą głębię!
W judaizmie nie zaprzątamy sobie nadmiernie głowy metafizyką ani filozoficznymi spekulacjami, choć pojawiają się pewne próby refleksji nad tym, czym jest rzeczywistość. (Mam tutaj na myśli to, co teraz trzeba nazywać „prawdziwą rzeczywistością”, jako że tak wiele osób zdaje się wieść obecnie życie w swoistej „wirtualnej rzeczywistości”). Ale żyjemy w świecie, prawdziwym świecie, stąpamy po czymś stałym i patrzymy w górę na coś, co jest w istocie przezroczyste, ale czasem bywa jasne, a czasem ciemne, a niekiedy spada z tego czegoś woda. A więc zupełnie logiczne jest postrzeganie Wszechświata jako – zgodnie z tym, co mówi łacińska wersja tego słowa (universum) – pojedynczą jednostkę, „uno”, i przekonanie, że ziemia jest częścią większej całości i że ziemia i niebo są łącznie częścią czegoś jeszcze większego od nich samych. Jak również, że wszystko musiało mieć początek i – z definicji – że musiało być coś przed początkiem, bo w innym przypadku początek nie mógłby był się wydarzyć! Jest to założenie występujące nawet w „teorii Wielkiego Wybuchu”…. Coś wybuchło! I się podzieliło. Ale to coś już tam było. W jaki sposób? Co to było? Kto to stworzył? Żydowską odpowiedź znajdziemy właśnie w tym krótkim, ale jakże znaczącym zdaniu. Wszystko, co istnieje i co istniało zostało stworzone i istnieje Stwórca, który dokonał tego aktu. Czy potraficie wymyślić lepszą odpowiedź? Wielu próbowało, ale bez powodzenia. Jeśli to coś nie zostało stworzone, to jak inaczej zaczęło istnieć?
Rabini również zmagali się z niektórymi konsekwencjami tej teorii. Wymyślali różne historie, żeby wyjaśnić ów tekst. Wyjaśniali, że pierwsza litera, „bet”, pełni poprzez swój kształt rolę swoistego otwierającego nawiasu, odgradzającego tekst od tego, co było wcześniej; potem wyjaśniali zaś, że jest tak dlatego, że wszystkie litery alfabetu głośno domagały się i prosiły Boga, żeby mogły być tą pierwszą…. Jest to urocza bajka, ale musi być jakaś pierwsza litera, a zatem: dlaczego właśnie ta? Następnie w tym rozdziale stwierdza się kilkakrotnie, że Bóg widział, że coś było „dobre”: co to może oznaczać? Dobre – w porównaniu z czym? Z pewnością wszystko, co stworzył Bóg, było dobre? Rabini wpadli więc na pomysł, że było to „dobre – tym razem” – że wcześniejsze próby nie wyszły zgodnie z planem, nie udały się tak, jak Bóg tego chciał, a więc – tak jak przy lepieniu w glinie albo plastelinie – wszystko zostało z powrotem ugniecione i wyrzucone, a Bóg zaczął od nowa! Jaką możemy z tego wynieść lekcję? Że Bóg może ponownie zrobić to samo, jeśli zajdzie taka konieczność. Zdarzyło się tak już raz w szóstym rozdziale księgi Rodzaju, kiedy Bóg postanowił zmyć z powierzchni ziemi różne formy życia – tzn. „oprogramowanie”, pozostawiając jednak „osprzętowanie” – ziemię, wody na dole i na górze oraz góry. Zachowano przy życiu małą „kapsułę” z jedną rodziną, próbkami różnych form życia i zdolnymi do rozrodu parami, żeby zachować ciągłość DNA. (Ale to jest temat na przyszłotygodniowe kazanie!). Później Bóg obiecał Noemu, że więcej czegoś takiego nie zrobi – jednak cel ten może wciąż zostać zrealizowany w inny sposób. Ludzkość, ssaki, ptaki, owady i gady zostały, można by tak rzec, zrestartowane” – ryby przypuszczalnie cały czas po prostu sobie tam były – ale miał to być świeży, nowy początek pod innymi względami. Jeśli mówimy, że przed „historią” był okres „prehistorii”, to musimy zadać sobie również pytanie, kiedy ten pierwszy etap przeszedł w ten drugi?
Istnieje opowieść o naukowcu, który zakłada się z Bogiem, że on też potrafi stworzyć człowieka. „Dobrze” – mówi Bóg – „Śmiało, próbuj”. Ok, mówi naukowiec. „Najpierw wezmę trochę błota i trochę wody…”. „Czekaj chwilę!” – mówi Bóg. „Nie tak szybko! Najpierw musisz stworzyć błoto i wodę…”. Nawet surowe materiały trzeba znaleźć, wykopać albo stworzyć, zanim będzie je można obrobić. Jest więc umysł i jest materia, i obie te sfery są w jakiś sposób częścią tej samej istoty.
Można wydobyć o wiele, wiele więcej znaczeń już tylko z tego i kolejnych zdań. Oczywiście opis przedstawiony we fragmencie nazywanym obecnie pierwszym rozdziałem księgi Rodzaju jest poematem i należy go rozumieć właśnie w taki sposób – metaforycznie i symbolicznie; jednakże fakt, iż coś zostało napisane w formie poematu nie oznacza, że nie może to być prawdziwe. Dla wielu osób planeta Ziemia (a zwłaszcza konkretnie ich część tej planety) jest centrum Wszechświata. Tutaj, mówi Tora, Bóg stworzył szamajim przed erec. „Szamajim” to liczba podwójna, co oznacza, że są DWA rodzaje niebios albo przynajmniej nagromadzeń „majim”, wody; rozumie się to w taki sposób, że jedno jest powyżej, a drugie poniżej. Czy to jest logiczne? Cóż, jeśli ktoś jest myślącym, inteligentnym, skłonnym do namysłu, dociekliwym człowiekiem bez dostępu do internetu i dysponującym tylko swoimi zmysłami, to zaobserwuje, że jeśli kopie w głąb – pojawia się woda; jeśli pójdzie wystarczająco daleko – dojdzie do wody; jeśli trochę poczeka – woda spadnie z nieba. To dość niesamowite, zważywszy iż jest ciężka, a jednak, jeśli rzucimy ją z powrotem w górę, nie pozostanie w powietrzu, tylko znów spadnie. A zatem twarda, solidna, sucha część, na której stoimy, często nazywana „firmamentem”, jest wciśnięta pomiędzy wodę znajdującą się nad nim i pod nim. Żyjemy w pewnym kontekście. Inną częścią tego kontekstu jest fakt, iż wszystkie inne formy życia zostały stworzone PRZED ludzkością. Bóg stworzył światło, a jednak pozwolił, żeby dalej istniała ciemność. To jest ważne, jako że jedno nie znosi drugiego i zarówno Światło jak i Mrok pozostaną i będą panować w innych okresach. A jeśli już o tym mowa, to istnieje również czas, następstwo godzin, dni, tygodni, miesięcy, lat….
Istnieje opowieść o pacjencie, którego wysłano do psychiatry. Lekarz pyta: „Dlaczego pana do mnie wysłano?”, a pacjent mówi: „Nie wiem”. „No cóż” – odpowiada lekarz – „Zacznijmy od początku”. „Dobrze, doktorze” – odpowiada ów człowiek. „Na początku stworzyłem niebo i ziemię…”.
Może nam się to wydać zabawne, ale są ludzie, którzy faktycznie sądzą, że przysługuje im boski status, że w jakiś sposób przypominają Boga, że w taki czy inny sposób mają kontrolę nad swoim życiem i nad życiem wszystkich otaczających ich ludzi. Historie o stworzeniu – pamiętajmy, że są dwie i że różnią się między sobą, bo choć rozdział trzeci jest kontynuacją rozdziału drugiego, to rozdział drugi NIE jest kontynuacją rozdziału pierwszego – przypominają nam, że wcale tak nie jest, przypominają nam, żebyśmy zachowali skromność w naszych ocenach własnej wartości. Owszem, jesteśmy dziećmi Bożego Stworzenia, ale jesteśmy również śmiertelni, powstaliśmy z prochu i zdarza nam się robić błędy i irytować Boga…. Świat został opisany jako „dobry” nawet wtedy, gdy były na nim tylko rośliny i drzewa, ryby w wodach i ptaki w powietrzu, ale nie było ludzi. Również i nad tym warto się zastanowić. Czy nasza obecność czyni świat lepszym, a może zagraża jego jakości, samemu jego istnieniu, kiedy niszczymy gatunki, zanieczyszczamy wody i przemieniamy drzewa w deski albo w paliwo?
Sidra przechodzi następnie do innych tematów, opisuje pierwsze trudności związane z relacjami międzyludzkimi, konsekwencje przemocy, rozbicie rodziny, wymieszanie tego, co Bóg stworzył jako coś oddzielnego, złożoność i sprzeczności ludzkiej egzystencji i relacji z Bogiem. „Na początku” wszystko było wciąż świeże, nowe, niezbadane, niezdefiniowane – ale wkrótce w grę zaczęły wchodzić inne czynniki, takie jak ludzka wolna wola oraz wewnętrzny konflikt pomiędzy zwierzęcymi instynktami i pragnieniem, aby stać się w taki czy inny sposób lepszym człowiekiem.
Wszystko musi mieć początek, ale, tak jak w przypadku każdego z nas, ważną rolę odgrywa również kontekst i prapoczątek. Ponadto, tak jak w przypadku każdego z nas, wszystko, co ma początek, powinno technicznie rzecz biorąc mieć również koniec. Oraz – jak my wierzymy – coś po tym końcu. Nic nie jest tak proste, jak chcieliby nas przekonać fundamentaliści. Ale czyż nie właśnie to czyni życie tak bardzo interesującym?
Życzę nam wszystkim wspaniałego nowego początku tego cyklu czytania Tory. Obyśmy wszyscy się uczyli, w każdym tygodniu, czegoś nowego.
Szabat Szalom,
Rabin dr Walter Rothschild
Tłum. Marzena Szymańska-Błotnicka
Leave a Reply