Refleksje i spostrzeżenia na Rosz Haszana
Pięknym i nieodłącznym celem religii jest pomaganie nam w zyskiwaniu kontroli i pokierowanie nami w organizowaniu tego, co irracjonalne w obrębie zarówno naszej rzeczywistości duchowej jak i praktycznej. Dobrym przykładem są poglądy Majmonidesa na ofiary zwierzęce, których dokonywali starożytni Izraelici w Świątyni. Jego zdaniem starodawny judaizm nałożył ograniczenia na ofiary zwierzęce, nadając im konkretne cele i znaczenie, tak aby ostatecznie wyeliminować te praktyki. Ta boska decyzja była zaledwie ustępstwem na rzecz ludzkich ograniczeń psychologicznych; przyświecał jej cel stworzenia warunków dla stopniowego przejścia od pogańskich, kananejskich praktyk politeistycznych do monoteistycznych praktyk skupionych na modlitwie i medytacji.
Jednak kulty kananejskie praktykowały nie tylko ofiary zwierzęce – składały też ofiary z ludzi, w tym te najbardziej odrażające – ofiary z dzieci. Są na to dowody zarówno w tekstach biblijnych jak i w odkryciach archeologicznych. Celowe mordowanie niemowląt było charakterystyczną cechą kultów kananejskich i Biblia nie przesadza w tej kwestii.
W tym kontekście historia o związaniu Izaaka, zwana Akedą, wchodząca w skład naszej porcji Tory na Rosz Haszana, opisywałaby przede wszystkim wewnętrzne zmagania Abrahama z odzwierciedleniem starodawnych praktyk składania ofiar z ludzi, jakich prawdopodobnie dopuszczali się jego przodkowie. Byłoby to zmaganie się pomiędzy pozostałościami jego politeistycznej mentalności a monoteizmem, jaki przyjął z własnej woli po otrzymaniu boskiego wezwania i objawienia (Bereszit/Rdz 12), zaś Bóg poddawałby próbie nie tylko jego oddanie (Abraham przeszedł ten test, kiedy próbował złożyć w ofierze swego syna), ale również prawdziwość jego monoteistycznej wiary (ten test przeszedł dzięki temu, że zrezygnował ze złożenia tej ofiary po usłyszeniu głosu anioła).Niektórzy komentatorzy sugerowali jednak, że możliwe, iż Abraham nie zdał tego testu, nie zaprotestował bowiem przeciw brutalnemu nakazowi wydanemu przez Boga).
Interpretacji Akedy jest bardzo wiele, jest to jedna z najczęściej komentowanych historii biblijnych. W przedstawionym tutaj kontekście opisywałaby by ona ostateczne odrzucenie przez Abrahama praktyk politeistycznych religii kananejskich oraz afirmację jego lojalności wobec Jednego i Jedynego Boga. Ale ostatni werset tej historii biblijnej rodzi pewne wątpliwości w kwestii tego, co się tak naprawdę stało, a w szczególności, co się stało z Izaakiem:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Potem powrócił Abraham do sług swoich i wstawszy poszli razem do Beer-Szeby. I mieszkał Abraham nadal w Beer-Szebie. (Bereszit/Rdz 22, 19).[/perfectpullquote]
Jak wskazał Ibn Ezra w swoim komentarzu do tego wersetu:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]I Abraham powrócił: I nie wspomina się o Izaaku, jako że był on pod nadzorem [Abrahama]. Zaś ten, kto twierdzi, że zamordował go i zostawił, a ten został później wskrzeszony, mówi coś sprzecznego z tym wersetem.[/perfectpullquote]
Istniała zatem, wedle Ibn Ezry, interpretacja mówiąca, że Izaak został w rzeczywistości zabity przez Abrahama, a później został wskrzeszony, przypuszczalnie przez Boga, ale Tora chce zatuszować ten wątek. Jest również możliwe, że Izaak właśnie uciekł przed Abrahamem, będąc wstrząśnięty wydarzeniami, przez które przeszedł i wrócił do domu znacznie później. Fakt, iż Izaak nie powrócił razem z Abrahamem, mógł być bezpośrednią przyczyną śmierci Sary, o której jest mowa w następnym 23-cim rozdziale Księgi Bereshit/Genesis, gdzie również nie ma wzmianki o Izaaku. Torah “przywraca go do życia” dopiero w następnym rozdziale, 24-tym.
W Biblii hebrajskiej odniesienia do wskrzeszenia są bardzo rzadkie; w Torze nie pojawiają się absolutnie żadne wzmianki o wskrzeszeniu zmarłych. W księgach prorockich wskrzeszenie jest zwykle powiązane z koncepcją życia po śmierci, choć Tora milczy również w tej kwestii. Oto jedyne wersety Tory, które można by uznać za mgliście odnoszące się do jakiegoś rodzaju życia po śmierci:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Henoch chodził z Bogiem, a potem nie było go, gdyż zabrał go Bóg. (Bereszit/Rdz 5, 24)[/perfectpullquote]
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]I skończył, i umarł Abraham w sędziwości szczęśliwej, stary i syt życia, i przyłączon został do ludu swojego (Bereszit/Rdz 25:8)[/perfectpullquote]
Co to wszystko dla nas oznacza? Chciałbym zasugerować, że ogólne przesłanie Tory w tej kwestii jest następujące: świat jest ulotny, nie próbuj wskrzesić przeszłości, nie próbuj przywołać do istnienia czegoś, co już minęło, nie próbuj odwrócić rzeczy nieodwracalnych i nie wierz w możliwość ich odwrócenia. Jeśli zrobiłeś coś, czego nie można cofnąć i masz z tego powodu poczucie winy, dokonaj zadośćuczynienia, wyciągnij z tego lekcję, naucz się, jak więcej tego nie robić i idź dalej. Żyj i spoglądaj przed siebie, ku przyszłości, ponieważ to, co jest dla ciebie przygotowane, jest lepsze niż to, przez co już przeszedłeś. Możesz wierzyć w co tylko chcesz w kwestii życia po śmierci, ale nie zaprzątaj sobie tym zbytnio głowy.
To, co minęło, znajduje odzwierciedlenie w emocjach takich jak tęsknota i nostalgia. Jednakże te minione rzeczy same w sobie już nie istnieją, a jedyną władzę, jaką posiadają, jest ta, jaką sami im nadajemy. W istocie minione rzeczy nie są przyczyną naszej tęsknoty albo nostalgii, które są efektem indywidualnego nastawienia. Takie „nastawienie” przyczynia się do tego, że przeoczamy fakt, iż świat odnawia się w każdej chwili. Trzyma nas uwięzionych w przeszłości, niezdolnych, aby dostrzec przyszłość albo nawet aby właściwie postrzegać teraźniejszość.
Przemijanie, rzeka istnienia, w swej istocie stwarza przestrzeń na to, co nowe. Zważywszy iż my, jako ludzie, zyskujemy na przestrzeni historii coraz to więcej władzy nad światem, a w procesie tym zyskujemy coraz to większą świadomość, w coraz to większym stopniu to od nas zależy, jak będzie wyglądać to „nowe”. Nie idealizujmy zatem przeszłości i idźmy dalej.
Przemijanie może być, i często jest, błogosławieństwem – w dużym stopniu zależy to od nas. Mając w świadomości wszystkie nasze błędy i mądrość, jaką dzięki nim zyskaliśmy, mając w naszych sercach nadzieję, mając czystą wiarę i dobrą wolę – świętujmy. Świętujmy Stworzenie Świata oraz fakt, że jesteśmy bardziej niż mile widziani w procesie jego codziennego ponownego stwarzania.
Szana Towa!
Szabat szalom!
Menachem Mirski
Tłum. Marzena Szymańska-Błotnicka
Leave a Reply