Rozpoczęło się święto Pesach, które jest świętem wolności. Pojęcie wolności jest jednym z tych pojęć, co do których wydaje się nam, że w pełni je rozumiemy, a przynajmniej, że wiemy o co chodzi. Jednakże granice tego, jak można pojmować wolność nie są stricte określone; jest to pojęcie bardzo pojemne i głębokie. Także gdy chcemy wskazać na esencję tego czym jest wolność, nie potrafimy tego łatwo uczynić, a nawet jeśli już zdołamy to zdefiniować, to okazuje się, że odpowiedzi jest przynajmniej kilka.
Ale spróbujmy zdefiniować ją zdroworozsądkowo. Na początku wszystko wydaje się proste: być wolnym to móc robić wszystko to, co nam się w każdym momencie naszego życia podoba. Wszystko, co ogranicza nasze możliwości w tej kwestii, czyni nas mniej wolnym, a więc nie jesteśmy już naprawdę wolni. Ale czy jest to faktycznie dobra definicja wolności?
Jeśli tak, to kto w takim razie jest naprawdę wolny? Jedynie jakiś władca absolutny, sprawujący całkowitą kontrolę nad wszystkim i wszystkimi. Ale chwila, czy to w ogóle możliwe, aby jakakolwiek ludzka istota posiadała kiedykolwiek taką moc i kontrolę? Dzięki Bogu nie jest to możliwe. Wedle tej definicji bycie wolnym par excellence oznaczałoby posiadanie władzy absolutnej nad wszystkim co istnieje. Tego nikt spośród ludzi nie posiada, o czym nasza religia przypomina nam cały czas. Biorąc też pod uwagę nasze historyczne doświadczenie z systemami skupiającymi całkowitą władzę w ręku jednostki musimy przyznać, że nie jest to dobra definicja wolności, bo w praktyce jest bezużyteczna.
Ów przykład jest jednak użyteczny, bo uzmysławia nam fundamentalną kwestię: jeśli ktoś posiada absolutną wolność i władzę, wszyscy inni nie będą posiadać jej wcale, a zatem będą niewolnikami. I to w istocie dokładnie opisuje nasze doświadczenia z systemami totalitarnymi. Dlatego powinniśmy być bardzo sceptyczni wobec wszelkich ideologii oraz ruchów, które chcą “redystrybucji wolności”, to znaczy pragną powiększać wolność indywiduów w społeczeństwie przez zwiększanie uprawnień i pola wolności “dużych graczy”, takich jak rządy (lewica) czy korporacje (neoliberalna prawica). Taki pomysł jest wewnętrznie sprzeczny już w teorii, nic więc dziwnego, że w praktyce prowadzi do skutków przeciwnych do zamierzonych i odbija się negatywnie na wolnościach indywiduów w społeczeństwie.
Możemy też uznać, że wolność to pojęcie względne i to, jak ją pojmujemy jest zależne od okoliczności, w których żyjemy. Zgoda, ale to nie daje nam żadnej dobrej odpowiedzi co to znaczy być wolnym. Jedyne co wiemy, to to, wolność nie jest czymś binarnym, co albo jest, albo nie jest dane, że jest to rzecz stopniowalna, ale nie wiemy gdzie dokładnie przebiega granica między wolnością a niewolą.
Żeby więc zrozumieć co znaczy być wolnym musimy wiedzieć, czym jest niewola. Pojęcie wolności jest więc dla nas zrozumiałe tylko dzięki rozumieniu jego negacji. Z tego właśnie powodu powtarzamy ciągle naszą historię o wyzwoleniu z Egiptu.
W wymiarze teologicznym jedyną istotą, która może posiadać absolutną wolność jest Bóg, aczkolwiek istnieją teologiczne koncepcje wedle których również On jej nie posiada, ponieważ zrzekł się owej absolutnej wolności ze swojej dobroci, po to, by dzielić ją z nami i nas uczynić wolnymi. Wedle takiego rozumienia każdy z nas posiada jedynie kawałeczek wolności, wedle ilości, jaką obdarzył nas Bóg. Jeśli istnieje więc istota zdolna do “redystrybucji wolności”, to jest nią wyłącznie Bóg, a owa redystrybucja jest możliwa wyłącznie w wymiarze duchowym, nie zaś materialnym. Rządy i inne ludzkie instytucje mają interes w powiększaniu swoich wolności, Bóg takiego interesu nie ma, posiada bowiem wolność absolutną, z definicji (której się może i zrzekł, ale w każdej chwili może ją sobie teoretycznie przywrócić).
To, ile wolności powierza nam Bóg zależy od tego, jak w swoim życiu postępujemy. Fundamentem naszego etycznego postępowania jest dekalog, o czym wspomina porcja Tory przeznaczona nasz pesachowy szabat:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Pan rzekł do Mojżesza: Wyciosaj sobie dwie tablice z kamienia podobne do pierwszych, a na tych tablicach wypisz znów słowa, jakie były na pierwszych tablicach, które potłukłeś. (Szemot/Exodus 34:1)[/perfectpullquote]
Wolność jest więc “wyryta w kamieniu”, lecz nie jest dana “z urzędu”, czyli bezwarunkowo. Ażeby mieć nasz skrawek wolności musimy żyć wedle pewnych reguł, których celem jest pokojowe życie z innymi, czego rdzeniem jest szacunek dla wolności innych osób. Tu dochodzimy do znanego aforyzmu, mówiącego, że granicę mojej wolności stanowi wolność drugiego człowieka. Ta prawda jest dla nas szczególnie ewidentna teraz, gdy ludzie na całym świecie zmuszeni są ograniczyć własną wolność dla, równie ograniczanej, wolności innych ludzi. Nasze doświadczenie plagi ma swój pozytywny aspekt: uświadamia nam wspólność naszego ludzkiego losu. Jesteśmy wszyscy zjednoczeni w walce ze wspólnym wrogiem, która jest walką o naszą wolność, jakkolwiek w różnym stopniu jesteśmy wolni w różnych zakątkach świata. Rozmawialiśmy o tym uniwersalnym doświadczeniu na naszym wirtualnym sederze i pojawił się w tym kontekście aforyzm autorstwa XIX wiecznej żydowskiej pisarki, Emmy Lazarus:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Dopóki wszyscy nie jesteśmy wolni, nikt nie jest wolny.[/perfectpullquote]
Cytat ów zabrzmiał poruszająco, jednakże takie kolektywistyczne rozumienie wolności, zwłaszcza w wymiarze uniwersalistycznym, może prowadzić do poważnych nieporozumień. Przykładem takiego nieporozumienia może być pytanie: czy powinniśmy przekuć naszą pesachową radość w żałobę, ponieważ istnieją ludzie, którzy są zniewoleni?
Żeby rozwikłać ten problem musimy zajrzeć do źródłowego kontekstu, w którym owe słowa zostały wypowiedziane. A są one cytatem pochodzącym z serii artykułów autorki o zbiorczym tytule “List do Hebrajczyków”. Ów tytuł nawiązuje do Nowego Testamentu i Listów Saula z Tarsu, ale kontekst tych słów nie jest bynajmniej uniwersalistyczny, przeciwnie – bardzo trybalistyczny (plemienny). Otóż w tym konkretnym artykule autorka wytyka nam nasze narodowe, żydowskie wady: że nie byliśmy wystarczająco plemienni(!), wystarczająco solidarni; że nie byliśmy wystarczająco uczuleni na los Żydów w ówczesnej Rosji, których ludzka godność była wówczas stale gwałcona itd.
Tak więc rozumienie tego cytatu w oderwaniu od kontekstu może być i jest bardzo mylące. Wolność wszystkich Żydów, lub wszystkich ludzi, nie jest i nie może być warunkiem koniecznym istnienia naszej indywidualnej wolności czy wolności naszej małej, partykularnej społeczności. Takie rozumienie to całkowity nonsens. Właściwe rozumienie tego cytatu brzmi: póki są wśród nas ludzie zniewoleni, fakt ten pomniejsza wolność tych, którzy są wolni. Sens tej wypowiedzi jest więc następujący: na nas, ludziach wolnych, spoczywa odpowiedzialność udzielenia pomocy w wyzwoleniu innych, tych, którzy mają dużo mniej wolności niż my lub nie mają jej wcale. I ten fakt, ta odpowiedzialność za innych, ogranicza naszą wolność indywidualną.
Istnieje w naszej tradycji idea wolności powszechnej, wolności dla każdej ludzkiej jednostki. Z naszej żydowskiej historii wiemy też, że nasza “plemienna” wolność była wielokrotnie zależna od poziomu wolności społeczeństw, w których przyszło nam żyć. Idea uniwersalnej wolności może przerastać możliwości naszego działania, ale istnieje ona po to, żeby nas motywować w celu jej realizacji w naszym najbliższym otoczeniu. I to powinniśmy robić. Nie powinniśmy zrzucać tego obowiązku na rządy czy inne instytucje. Nie musimy jednak czekać na to, aż wolność stanie się faktem uniwersalnym dla wszystkich ludzi, żeby świętować naszą wolność tu i teraz. Świętując jednak naszą wolność warto wspomnieć o tych, którzy mają jej mniej lub nie mają wcale i zastanowić się nad tym, co możemy w tej kwestii zrobić, jak możemy innym pomóc zdobyć ich wolność. Nasza religia jest bowiem religią działań, a nie wzniosłych proklamacji naszej wiary.
Szabat szalom!
Leave a Reply