Refleksja nad paraszą Bamidbar.
Porcja Tory przeznaczona na ten tydzień zawiera szereg praw i regulacji dotyczących obowiązków przedstawicieli poszczególnych plemion Izraelskich w Namiocie Spotkania. Regulacje te to jedynie część całego kodeksu praw, którego celem było harmonijne współżycie plemion Izraelskich w czasach biblijnych. Wątek harmonii i konfliktu pomiędzy plemionami izraelskimi przewija się w zasadzie przez całą Biblię hebrajską i od samego początku był on ważki w swoim charakterze.
Jest on oczywiście bardzo istotny także dzisiaj. Czy my, współcześni Żydzi, stanowimy spójną i dobrze funkcjonującą – w wymiarze globalnym – społeczność? Nie odpowiem na to pytanie, bowiem jakakolwiek odpowiedź na nie jest w istocie karkołomna, z przyczyn, które omówię poniżej.
Przede wszystkim jesteśmy bardzo po świecie rozproszeni i nieporównywalnie bardziej zróżnicowani od naszych biblijnych przodków. To niebagatelnie wpływa na różnorodność naszego życiowego doświadczenia, bowiem żyjemy w strukturach różnych, odmiennych od siebie społeczeństw. Nasze życie, zarówno w wymiarze żydowskim, jak i uniwersalnym, jest odmienne w zależności od miejsca, w którym żyjemy; jest inne w Polsce, inne w Szwecji, inne na Ukrainie, w Rosji, w USA, Izraelu itd., co różnicuje także naszą mentalność, kulturową tożsamość, nasze przekonania moralne, polityczne itd. Żydzi Polscy są już w pewnym istotnym stopniu kulturowo odmienni od Żydów niemieckich czy szwedzkich, a z pewnością w dużo większym stopniu od np. Żydów amerykańskich. Po prostu nasiąkamy otaczającą nas kulturą i mentalnością. Jesteśmy też zróżnicowani rasowo, choć to też zależy od regionu świata, w którym żyjemy. Afroamerykanie, Latynosi, Azjaci, rdzenni Amerykanie, Sefardyjczycy i Mizrahi – czyli wszyscy nie-Aszkenazim – stanowią blisko 20% Żydów w Ameryce. W związku z powyższym również nasze definicje bycia Żydem są różne w różnych zakątkach świata. Nawet jeśli zdają się wyrastać z tego samego, rabinicznego korzenia, w praktyce są one nieco odmienne w Izraelu, Polsce, Europie Zachodniej i USA.
Powyższa, globalna różnorodność naszego życia i doświadczenia nie jest dla nas na co dzień specjalnie widoczna, przez co nasze postrzeganie innych Żydów jest wypaczone przez pryzmat naszych własnych doświadczeń, wizji świata oraz iluzję kulturowej jedności ze wszystkimi Żydami. W wyniku tego często nieadekwatnie oceniamy działania naszych braci żyjących na innym krańcu świata, w innej rzeczywistości kulturowej, politycznej czy ekonomicznej. Współczesny zglobalizowany i zinformatyzowany świat często karmi nas ułudą, że wiemy w zasadzie wszystko, a przynajmniej, że wiedza o wszystkim jest w zasięgu ręki. Dzięki temu łatwo ekstrapolujemy nasze własne doświadczenia i snujemy wszelkiego rodzaju analogie. Największym prawdopodobnie złudzeniem jest wiara, iż tak zwana kultura czy cywilizacja Zachodu stanowi jedność, kulturowy monolit. Mimo faktu, że jest ona w całości zbudowana na tych samych fundamentach (wartości judeochrześcijańskie i wartości oświeceniowe) jest to trudny do utrzymania pogląd, bowiem owa cywilizacja sama w sobie jest lokalnie dość zróżnicowana. Ewidentne podobieństwa nie powinny nam przesłaniać różnic, zwłaszcza istotnych różnic. Weźmy na przykład wielokulturowość – pojęcie to wydaje się znaczyć wszędzie to samo; jednakże jej praktyczne implementacje i implikacje są odmienne w Kalifornii, Zachodniej Europie czy Izraelu, w praktyce więc nie jest to ta sama wielokulturowość. Musimy być elastyczni intelektualnie, żeby widzieć różnice, a nie leniwi, bo to lenistwo intelektualne jest, niestety, głównym źródłem ignorowania różnic, koncentracji na powierzchownych podobieństwach, chybionych analogii czy przesadnych generalizacji. Nie powinniśmy więc np. automatycznie zakładać, iż rozwiązania polityczne, które przyjęliśmy w jednym miejscu świata, i które działają u nas skutecznie, będą skutecznie działać w innym miejscu na świecie, innym kręgu kulturowym.
Tak więc rozwiązania polityczne, jak i odpowiedzi na wyzwania i problemy, takie jak np. antysemityzm będą się różnić w różnych miejscach na świecie. Dlatego zalecałbym ostrożność w stawianiu definitywnych diagnoz, a zwłaszcza w osądzaniu przekonań, decyzji oraz działań naszych braci mieszkających w innych aniżeli my, zakątkach świata. W sytuacji w której wiemy tak naprawdę niezbyt wiele o ich codziennym życiu i doświadczeniu, lepiej jest założyć, że są oni absolutnie świadomi rzeczywistości, która ich otacza i wiedzą co robią.
Jednym z wyzwań, przed którymi wszyscy Żydzi dziś stoimy, jest rosnący, zwłaszcza na Zachodzie, brak uznania państwa Izrael jako integralnej części żydowskiego życia i żydowskiej tożsamości. Po 2000 latach stałego, duchowego połączenia z naszą ojczyzną przodków jesteśmy świadkami coraz bardziej powszechnego rozczarowania tą ideą, lub też trwałych wobec tej idei sporów i antagonizmów mających miejsce w naszych społecznościach. To sprawia, że Żydzi diaspory coraz częściej dystansują się od uznania ich związku z Izraelem, związku niezbywalnego i mającego w rzeczywistości istotne znaczenie.
Jednymi z przyczyn zaistniałego stanu rzeczy są, oprócz tendencji, które wskazałem powyżej, nasza dość schematyczna powszechnie wiedza z zakresu historii oraz, co często idzie z tym w parze, podatność na bardzo uproszczone, jednowymiarowe, binarne narracje medialne na temat obecnej sytuacji politycznej Izraela i konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Pomimo globalnego wzrostu antysemityzmu, negatywnej retoryki skupionej wokół Izraela i innych trudnych kwestii, z którymi się w tym kontekście borykamy, Izrael pozostaje wieczną i integralną częścią żydowskiego życia i naszej tożsamości. Jak trafnie ujęła to dr Elana Yael Heideman:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Nie musimy się wszyscy wywodzić z tego samego środowiska, nie musimy mieć takich samych preferencji politycznych ani przekonań. A jednak jesteśmy wszyscy częścią historii Am Jisrael. Żaden podział geograficzny ani polityczny nie może umniejszyć znaczenia tego faktu.[/perfectpullquote]
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Jest to prawda niezależnie od tego, czy świadomie ją przyjmujemy. Magiczne jest to, że gdy faktycznie w pełni otwieramy się na tę prawdę, stajemy się silniejsi – jako pojedyncze jednostki i jako wspólnota.[/perfectpullquote]
Chcąc nie chcąc musimy uznać państwo Izrael za ważny, jeśli nie fundamentalny, element naszego żydowskiego życia, bowiem od jego fizycznego istnienia zależą również nasze losy jako społeczności w diasporze. Gdyby istniało niepodległe i suwerenne państwo Izrael przed II wojną światową, to albo nie byłoby Holokaustu wcale, albo pochłonąłby on znacznie mniejszą ilość ofiar.
Nie oznacza to oczywiście że mamy być jednomyślni (jest to rzecz zupełnie nie do pomyślenia w kontekście naszej tradycji) czy bezkrytyczni w kwestiach ideowych i politycznych. Osobiście wierzę w ogromną, jednoczącą moc naszej historii; wiara ta nie jest bezpodstawna, obserwuję od czasu do czasu, jak owa jednocząca moc działa w praktyce. W moim odczuciu przeciwdziała ona radykalizmom i różnego rodzaju tendencjom odśrodkowym. Nasze historie i narracje naszej religii są nie tylko źródłem naszej tożsamości, ale także – naszej jedności. Kochając naszą tradycję uczymy się kochać innych Żydów. Nasza wewnętrzna różnorodność i multikulturowość posiada u swoich fundamentów coś, co nas jednoczy – naszą wspólną historię – i sprawia, iż pomimo wielu różnic stanowimy jedność. Nasza wewnętrzna wielokulturowość może być – a może nawet być powinna – wzorem dla innych wielokulturowości na świecie. Wielokulturowość bowiem, ażeby była trwała, musi posiadać choćby jedną, skromną, ale zarazem fundamentalną, zrozumiałą dla wszystkich i jednoczącą ludzi różnych kultur narrację, wyrażającą ogólną strukturę naszych wspólnych, ludzkich wartości.
Szabat Szalom
Leave a Reply