Gdy miałem 12 lat, podczas lekcji historii w mojej szkole podstawowej uczono mnie, że niektóre polskie nazwiska kończące się na „ski” wiążą się ze szlacheckim pochodzeniem. Podekscytowany, wróciłem do domu i spytałem rodziców, czy my też pochodzimy z rodziny szlacheckiej. Mój tata westchnął i poprosił mnie, żebym usiadł w naszym salonie. Następnie powiedział mi i mojemu bratu bliźniakowi, że naszym prawdziwym nazwiskiem rodzinnym nie jest Kraśniewski, ale Kirschenbaum, i że moi dziadkowie zmienili sobie nazwisko na polskobrzmiące z uwagi na rozpowszechniony w powojennej Polsce antysemityzm. Mój tata powiedział mi też, żebym nie dzielił się zbyt otwarcie informacją o moim żydowskim pochodzeniu z innymi uczniami z mojej szkoły, gdyż bał się, że – podobnie jak on sam – mogę doświadczyć uprzedzeń i wykluczenia. Nikogo chyba nie zdziwi, że po takim ostrzeżeniu nic nie wspominałem w szkole na temat moich żydowskich korzeni. Miałem też opory przed zaangażowaniem się w życie lokalnej społeczności żydowskiej, która z uwagi na jej ortodoksyjny charakter i niedostatek inicjatyw skierowanych do młodzieży nie jawiła mi się jako szczególnie atrakcyjna. Z tego powodu nie miałem okazji świętować mojej bar micwy jako wczesny nastolatek. Stało się to dopiero o wiele później, gdy polska społeczność żydowska otworzyła się w większym stopniu na młodych ludzi oraz na pluralizm. Nie była to łatwa podróż. Zaczęła się, gdy młodzi ludzie z mojego pokolenia odkryli swoje żydowskie korzenie i, podobnie jak mnie, ciągnęło ich do judaizmu, lecz czuli się zarazem obco w miejscowej społeczności żydowskiej. Odczuwając zniecierpliwienie, zaczęliśmy spotykać się prywatnie na wspólne piątkowe kolacje. Z czasem, gdy nasza wiedza na temat judaizmu oraz nasze potrzeby duchowe wzrastały, dodaliśmy do naszych szabatowych spotkań również modlitwy Kabalat Szabat. Potem, dzięki wsparciu ze strony amerykańskich dobroczyńców, udało nam się zorganizować nasz własny lokal, gdzie mogliśmy urządzać wspólnotowe posiłki i modlitwy. W końcu nasza nowopowstała społeczność była w stanie zatrudnić nie-ortodoksyjnego rabina, który pobierał nauki na HUC, ale miał polskie korzenie. W tym nowym, pełnym życia i egalitarnym środowisku udało mi się w końcu odnaleźć taki judaizm, który mogłem szczerze nazwać moim duchowym domem. Po jego odnalezieniu, gdy miałem dwadzieścia kilka lat, w końcu zostałem po raz pierwszy wezwany do Tory. Było to dla mnie tak inspirujące doświadczenie, że zaangażowałem się w możliwie jak największą liczbę żydowskich inicjatyw i projektów. Do czasu ukończenia studiów pracowałem już jako żydowski edukator i, zachęcony przez pierwszego rabina, który pokazał mi piękno egalitarnego, współczesnego nie-ortodoksyjnego judaizmu, zaaplikowałem o przyjęcie do szkoły rabinackiej.
Myślicie sobie teraz być może: Mati opowiedział nam właśnie ciekawą osobistą historię, ale jaki ma to związek z czytaną w tym tygodniu paraszą Wajetchanan?
Cóż, odpowiedź na to pytanie jest taka, że Wajetchanan byłaby paraszą przypadającą podczas mojej bar micwy, gdybym obchodził tę uroczystość tuż po moich trzynastych urodzinach. Dlatego też ilekroć ją czytam czuję się szczególnie zobowiązany do podtrzymywania dziedzictwa moich przodków, polskich Żydów, do dodania kolejnego ogniwa do tego łańcucha tradycji. Zadanie to czasem wydaje się zniechęcające, jako że duża część tego dziedzictwa została zapomniana lub utajona, niczym judaizm w mojej rodzinie. Gdy czuję się przytłoczony tym zadaniem, staram się ponownie przeczytać tekst przypadającej w tym tygodniu sidry. Zwykle szukam słów otuchy, które Mojżesz wypowiedział do Izraelitów, zapewniając ich, że powrót z wygnania jest możliwy, a które znajdziemy w Dewarim 4, 29-31, gdzie czytamy:
[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]I będziecie tam [na wygnaniu] szukać [Wiekuistego], swego Boga. Znajdziesz go, jeżeli będziesz go szukał całym swoim sercem i całą swoją duszą. Gdy znajdziesz się w niedoli i spotka cię to wszystko u kresu dni, nawrócisz się do [Wiekuistego], swego Boga, i będziesz słuchał jego głosu, gdyż [Wiekuisty], twój Bóg, jest Bogiem miłosiernym, nie opuści cię ani cię nie zniszczy i nie zapomni o przymierzu z ojcami twoimi, które im zaprzysiągł.[/perfectpullquote]
Te słowa dodają mi otuchy, jako że zawarta w nich zasadnicza obietnica głosi, że jednostkowy powrót do Boga oraz odrodzenie się społeczności po jej niemal całkowitym zniszczeniu jest możliwe, jeśli tylko będziemy czynnie i z pełnym zaangażowaniem o to zabiegać.
Jak można jednak wrócić do Boga? Jak można potwierdzić swoją żydowską wiarę?
W naszej paraszy znajdziemy tekst, który stał się standardową liturgiczną afirmacją wiary żydowskiej – Szma: Słuchaj Izraelu, Wiekuisty jest naszym Bogiem, Wiekuisty jest jeden.
Wypowiadając ten werset na głos oznajmiamy wszystkim, którzy to słyszą, nasze oddanie dla judaizmu. Co więcej, słowa te są skierowane do ludu Izraela, przypominając nam, że Żydem/Żydówką można być tylko w ramach społeczności. Są one jednak również ściśle powiązane z życiem rodzinnym. Mamy ich nauczać nasze dzieci; wielu rodziców odmawia je wraz ze swoimi dziećmi tuż przed położeniem się spać.
Jako ktoś, kto odzyskał na powrót żydowskie pochodzenie mojej rodziny i jako jeden z nielicznych studentów rabinackich pochodzących z Polski, jestem przyzwyczajony do publicznego afirmowania mojego judaizmu, jako że wielu Żydów poza Polską nie spodziewa się spotkania młodych polskich Żydów. Jednakże przez długi czas nie odczuwałem emocjonalnego związku z domowym, międzypokoleniowym wymiarem Szma. Mogę wskazać dwa powody na wytłumaczenie tego faktu. Po pierwsze, nie nauczyłem się jej od moich rodziców ani dziadków, więc Szma nie kojarzy mi się z miłymi wspomnieniami z dzieciństwa. Po drugie, nie mam jeszcze dzieci, więc nie miałem jeszcze okazji nauczać Szma następnego pokolenia.
Moje nastawienie do międzypokoleniowego charakteru Szma zmieniło się w zeszłym roku, gdy studiowałem różne midrasze do księgi Powtórzonego Prawa. W jednym z nich słowa Szma zostają powiązane z ostatnim spotkaniem pomiędzy Jakubem a jego synami. Midrasz ten głosi, że Jakub obawiał się, że po jego śmierci jego synowie zejdą z właściwej drogi. Dlatego też, aby zapewnić go o swoim oddaniu dla jego Boga, zwrócili się do Jakuba używając jego przybranego imienia, Izrael, i wyrzekli słowa Szma: Słuchaj Izraelu, Wiekuisty jest naszym Bogiem, Wiekuisty jest jeden.
Midrasz ten nauczył mnie bardzo ważnej lekcji. Nauczył mnie, że celem Szma jest nie tylko uczenie judaizmu swoich dzieci bądź potwierdzanie swojej teraźniejszej wiary. Poza tymi funkcjami, postrzegana przez pryzmat powyższego midraszu Szma umożliwia nam również połączenie się z naszymi przodkami z wszystkich pokoleń, na powiedzenie im, że w naszym życiu, tak odmiennym od ich własnej egzystencji, judaizm jest w dalszym ciągu obecny i wciąż pełni ważną rolę. W pewnym sensie odmawianie Szma przypomina mowę z okazji bar lub bat micwy – daje nam okazję do wspomnienia o naszej rodzinie w całej jej złożoności oraz do podziękowania im za dziedzictwo, jakim nas obdarzyli.
Ten nowy sposób rozumienia Szma jako modlitwy, która łączy mnie z przeszłością mojej rodziny, a zarazem potwierdza moją teraźniejszą wiarę i zachęca mnie do zadbania o żydowską przyszłość, zmienił mój sposób postrzegania paraszy Wajetchanan. Wcześniej czytałem ją z nutą smutku, że gdy miałem 13 lat straciłem okazję na uhonorowanie historii mojej rodziny. Teraz wiem zaś, że – niczym synowie Jakuba w midraszu – mogę podziękować moim przodkom, jak również naszemu wspólnemu przodkowi Jakubowi-Izraelowi za mój judaizm za każdym razem, ilekroć odmawiam Szma. W ten Szabat oraz w przyszłym tygodniu gdy będziecie odmawiać Szma zachęcam was wszystkich do pomyślenia o wszystkich tych członkach rodziny, którzy nauczyli was, jak być Żydem/Żydówką: o dziadkach, którzy nauczyli was kilku słów w jidysz, o babciach, które przyrządzały najlepsze żydowskie potrawy w mieście i zostawiły wam swoje przepisy, o wujkach, którzy opowiadali wam żydowskie dowcipy, o rodzicach, którzy dbali o to, abyście chodzili na zajęcia przygotowujące do bar lub bat micwy. Jestem szczerze przekonany, że – w sposób, którego nie potrafimy w pełni zrozumieć – będą oni wówczas przy was obecni, odmawiając Szma wraz z wami i z całym Izraelem, od przeszłych, przez teraźniejsze aż po przyszłe pokolenia. Szabat Szalom!
Tłum. Marzena Szymańska-Błotnicka
Leave a Reply