A few days ago I participated in a leadership seminar for young diaspora Jews studying in Israel. I shared my hotel room with a young French Jew who considered making aliyah after completing his programme. When he found out that I am a rabbinical student and that I write weekly drashot (sermons) on current Torah portions, he exclaimed, “You need to tell your readers that the story of Jacob and Esau is taking place today; Europe is Esau who has been getting weaker and weaker since the end of WW2. Look, they have lost all their colonies. We, the Jewish people, are Jacob who has been getting stronger and stronger since the war; we have a state and a strong army. This is why Europeans hate the Jews, they are envious of our strength.”
I find the words of my conference room-mate deeply problematic for multiple reasons.
Firstly, the generalisation that non-Jewish Europeans are negatively predisposed towards Jews precludes him from seeing that millions of them feel enriched – not threatened – by Jewish presence in Europe and Israel. What is more, my hotel room-mate views European-Israeli and European-Jewish relations as irrevocably bad, which de-motivates him to take any steps to improve them. Such an attitude seems to ignore the very text of parashat Vayishlach, where we read that Jacob and Esau, brothers with a long history of rivalry, were able to make peace. Undoubtedly, their reconciliation process required a lot of internal work on their behalf. Many Torah commentators, most notably Maimonides, view a nocturnal fight of Jacob with an angel as a symbol of his transformation from a grudge-bearing clan leader to a forgiving, benevolent patriarch. I believe it is incumbent on us, modern Jews, to emulate Jacob’s willingness to accept responsibility for his mistakes and to confront Esau.
I am convinced that we, like Jacob, should engage in dialogue with Esaus of our world. When we will devote ourselves to dialogue, we will surely challenge my room-mate’s belief that the power of nations is measured by their geopolitical clout. It does not mean that we should not take joy in Israel’s ability to defend herself; rather, we should not forget that the name of the State of Israel signifies a place given to descendants of Jacob, to fulfil promises given to him when his name was changed to Israel. As children of Israel we should not forget that he was only given this name when he was ready to forgive and be forgiven. I am sure that when we act like him, we will prove that prophet Zachariah was right when he said, “Not by might nor by power, but by My spirit”; we will prove that this spirit still resides in Israel.
This Shabbat I challenge you all to struggle with God and others in order to become more aware children of Israel, children of the one who struggled on his way to become a better person.
Parasza Wajiszlach
Kilka dni temu uczestniczyłem w seminarium o kompetencjach przywódczych adresowanym do młodych Żydów z diaspory studiujących w Izraelu. Zakwaterowano mnie w pokoju hotelowym z młodym francuskim Żydem, który myślał o dokonaniu aliji po ukończeniu nauki. Gdy się dowiedział, że jestem studentem rabinackim i że piszę cotygodniowe draszot (rozważania na temat czytanej w danym tygodniu paraszy), wykrzyknął: „Musisz powiedzieć swoim czytelnikom, że historia Jakuba i Ezawa rozgrywa się również dzisiaj; Europa jest Ezawem, który od zakończenia II wojny światowej staje się coraz to słabszy. Zobacz, oni stracili wszystkie swoje kolonie. My, naród żydowski, jesteśmy natomiast Jakubem, który od zakończenia wojny staje się coraz to silniejszy; mamy państwo oraz silne wojsko. Właśnie dlatego Europejczycy nienawidzą Żydów – zazdroszczą nam naszej siły”.
Słowa mojego konferencyjnego współtowarzysza są dla mnie głęboko problematyczne, i to z wielu powodów.
Po pierwsze, generalizacja głosząca, iż nie-żydowscy Europejczycy są negatywnie usposobieni do Żydów, uniemożliwia mu dostrzeżenie, że miliony z nich czują się wzbogaceni – a nie zagrożeni – żydowską obecnością w Europie i Izraelu. Co więcej, mój hotelowy współlokator uważa relacje europejsko-izraelskie i europejsko-żydowskie za nieodwracalnie złe, nie ma więc motywacji do powzięcia jakichkolwiek kroków mających służyć ich poprawieniu. Takie podejście zdaje się ignorować sam tekst paraszy Wajiszlach, w której czytamy, że Jakubowi i Ezawowi, braciom mającym za sobą długą historię rywalizacji, udało się w końcu zawrzeć pokój. Proces wiodący do ich pojednania wymagał niewątpliwie niemałej pracy wewnętrznej ze strony obu z nich. Wielu komentatorów Tory, a w szczególności Majmonides, uważa, że nocna walka Jakuba z aniołem symbolizuje jego przemianę z chowającego urazę przywódcy klanu w przebaczającego, łaskawego patriarchę. Jestem przekonany, że na nas, współczesnych Żydach, spoczywa obowiązek naśladowania gotowości Jakuba, aby wziąć odpowiedzialność za swoje błędy i stanąć twarzą w twarz z Ezawem.
Uważam, że również i my – podobnie jak Jakub – powinniśmy się starać nawiązać dialog z Ezawami tego świata. Gdy zaangażujemy się w dialog, z pewnością uda nam się podważyć przekonanie mojego współlokatora, iż potęga narodów mierzona jest ich znaczeniem geopolitycznym. Nie oznacza to, że nie powinniśmy się cieszyć ze zdolności Izraela do własnej obrony; nie należy jednak zapominać, że nazwa państwa Izrael oznacza miejsce, które zostało ofiarowane potomkom Jakuba jako spełnienie obietnic złożonych mu w chwili, gdy jego imię zmieniło się na „Izrael”. Jako dzieci Izraela nie powinniśmy zapominać, że imię to otrzymał dopiero wtedy, gdy był gotów przebaczyć i uzyskać przebaczenie. Jestem przekonany, że jeśli będziemy postępować tak, jak on, udowodnimy, że prorok Zachariasz miał rację, gdy mówił: „Nie dzięki mocy ani dzięki sile, lecz dzięki mojemu duchowi (…)” – udowodnimy, że ów duch jest wciąż obecny w Izraelu.
W ten Szabat zachęcam was wszystkich do zmagania się z Bogiem oraz z innymi ludźmi, tak abyśmy stali się bardziej świadomymi dziećmi Izraela – dziećmi tego, który zmagał się na swojej drodze wiodącej do stania się lepszym człowiekiem.
Tłum. Marzena Szymańska-Błotnicka
Leave a Reply