January 1, 2016 Of all the great theological questions of the Torah, one of the most profoundly simple appears in this week’s Torah portion. After being introduced to Moses and hearing the story of his birth, we find the future leader of the Jewish people wandering the fields with his sheep. It is there that he encounters a burning bush. Noticing that the bush was on fire but “was not consumed,” Moses turns to look, and is told by an angel of God to “not draw near and to take off your shoes because the place you stand is holy soil.” And so the story of Moses, God and the Jewish people begins–with a bush.
There is a Midrash that asks the question why when God could have chosen so many more majestic and impressive ways to appear to Moses, he chose to do so in the form of a humble bush. Yehoshua Ben Korha responds simply that every place in the world is filled with God’s presence, and that we should not question the inherent holiness of a bush, whether it is burning or not. Many centuries later the Hasidic movement added a different level of interpretation to this question, as Rabbi Shnuer Zalman of Lyadi said, that everything in the world, especially the most lowly of worldly objects is infused with the divine. (In many ways this is the core of Hasidic philosophy, that all we experience, from the most enlightening moments to the crumbs of a loaf of bread can be a pathway to experiencing Godliness.)
It is in this experience of the burning bush that the unique personality of Moses appears. If God had appeared as a dazzling light display, or a fiery and thundering mountain–and there will be a time for that–there is no doubt that everyone would have noticed. Yet, a simple bush in the middle of the desert, even one on fire, is not that unique of a sight and is bound to be overlooked. This uniquely fire-proof bush was a miraculous sight available only to those who truly were paying attention. To see a bush on fire and walk on past is not that odd, but to look long enough, to have the focus and attention to see that the bush was burning but not burning up, took a special character. This kind of ability to pay attention to each moment and to each individual was the quality of Moses that God needed in the leader of the Jewish people.
As we know, Moses shines as a leader, but also shows quite a few of his human flaws throughout the rest of his story. He continues to pay attention to his people, and to care for each and every individual. Yet he also makes mistakes and gets angry. Ultimately, the quality that shines through is his ability to stay with the holy task he is given; to guide his people to the Promised Land and to try his best to hold his community together. No one is perfect, but Moses was one of the few that had this kind of perseverance.
Our spiritual journeys can often be frustrating, and we may be waiting around for that moment of inspiration or enlightenment that always seems just beyond our reach. While we all thankfully have moments of greatness in our lives, those moments of “fire”, our prayers, our work, our relationships, sometimes just seem to be moving all too slowing towards their fulfillment. This can be frustrating, yet like all those who walked past the burning bush, it is all too easy just to move on past the simple holiness that is right in front of us. The essence of Jewish “spirituality” is that we must pay attention to the blessing of the simple moments, and we must keep the greater vision of our lives in front of us. We must channel this focus to move beyond ourselves, to care for our community and the world. It all begins when we simply turn aside and pay attention.
1 stycznia 2016/20 tewet 5776
Dwar Tora Szemot
Spośród wszystkich doniosłych pytań teologicznych zawartych w Torze, jedno z najgłębszych w swej prostocie pojawia się w przeznaczonej na ten tydzień paraszy. Poznajemy Mojżesza i historię jego narodzin, następnie czytamy zaś, że przyszły przywódca ludu żydowskiego wypasał swoje owce na polu. Właśnie tam dostrzegł płonący krzew. Gdy Mojżesz zauważył, że krzew płonął, ale nie spłonął, odwrócił się, by przyjrzeć mu się uważnie. Wtedy anioł Boga powiedział mu: „Nie zbliżaj się tu! Zdejmij z nóg sandały swoje, bo miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą”. Tak właśnie rozpoczyna się historia Mojżesza, Boga oraz ludu żydowskiego – od krzewu.
Pewien midrasz zadaje pytanie, dlaczego Bóg postanowił objawić się właśnie w postaci skromnego krzewu, choć mógł przecież wybrać tak wiele innych bardziej majestatycznych i spektakularnych sposobów na ukazanie się Mojżeszowi. Jehoszua Ben Korcha w odpowiedzi na to pytanie stwierdza po prostu, że każde miejsce na świecie przeniknięte jest Bożą obecnością, nie powinniśmy zatem poddawać w wątpliwość świętości krzewu – niezależnie od tego, czy będzie to płonący czy też zwyczajny krzew. Wiele stuleci później ruch chasydzki dodał do tego wyjaśnienia kolejny poziom interpretacji. Jak stwierdził rabi Szneur Zalman z Ladów, każda istniejąca na tym świecie rzecz przepełniona jest świętością, dotyczy to zaś w szczególności najbardziej skromnych, niepozornych przedmiotów. (Stwierdzenie to odzwierciedla w dużej mierze istotę filozofii chasydzkiej: wszystko, czego doświadczamy – od najbardziej wzniosłych momentów po zwykłe okruszki chleba – może stanowić okazję do doświadczenia boskości).
Właśnie w historii z udziałem płonącego krzewu ukazana zostaje wyjątkowa osobowość Mojżesza. Gdyby Bóg objawił się pod postacią oślepiającego światła bądź jako ognista, grzmiąca góra (a i na to przyjdzie czas), nie ulega wątpliwości, że każdy człowiek zwróciłby uwagę na takie wydarzenie. Natomiast zwykły krzew w samym sercu pustyni – a nawet płonący krzew – nie stanowi aż tak niezwykłego widoku, zostałby więc zapewne przeoczony. Ów niezwykły, odporny na działanie płomieni krzew był cudownym widokiem dostępnym tylko dla tych, którzy przyjrzeli mu się z uwagą. Przejście obok płonącego krzewu bez zwrócenia nań szczególnej uwagi nie jest niczym niezwykłym. Wyjątkowym zachowaniem jest natomiast wpatrywanie się weń w skupieniu przez dłuższy czas, uważna obserwacja pozwalająca dostrzec, że krzew płonął, ale nie spłonął. Taka postawa wymaga szczególnych cech osobowości. Taką właśnie umiejętność zwracania bacznej uwagi na każdy moment i na każdego człowieka posiadał Mojżesz. W przekonaniu Boga właśnie taką cechą charakteryzować powinien się przywódca ludu żydowskiego.
Jak wiemy, Mojżesz był doskonałym przywódcą, w późniejszym okresie przejawiał jednak również sporo typowo ludzkich wad i słabości. W dalszym ciągu koncentrował się jednak na potrzebach swojego ludu, dbając o każdego poszczególnego człowieka. Mojżesz popełniał błędy i wpadał w gniew, w ostatecznym rozrachunku wyróżniającą go cechą była jednakże zdolność wytrwałego skupienia się na świętym zadaniu, jakie zostało mu powierzone – miał on poprowadzić Izraelitów do Ziemi Obiecanej i dołożyć wszelkich starań, aby zachować jedność swojego ludu. Nikt nie jest doskonały, Mojżesz jest jednak jednym z nielicznych, którzy cechują się tego rodzaju wytrwałością.
Nasze duchowe wędrówki potrafią być często frustrujące. Być może czekamy na chwilę inspiracji lub oświecenia, która zawsze zdaje się być jednak tuż poza naszym zasięgiem. Wszyscy doświadczamy w naszym życiu chwil wielkości – „chwil płonącego ognia”, czasem wydaje nam się jednak, że nasze modlitwy, nasza praca i nasze relacje z innymi ludźmi zbyt wolno zmierzają ku ich ostatecznemu zwieńczeniu, co może być źródłem frustracji. Jednakże, podobnie jak w przypadku wszystkich tych, którzy przeszli obok płonącego krzewu, nie dostrzegając jego niezwykłości – bardzo łatwo jest przejść obok pewnej prostej świętości, która znajduje się tuż przed naszymi oczami. Istotą żydowskiej duchowości jest świadomość, że musimy zawsze zwracać uwagę na błogosławieństwa zawarte w prostych chwilach, ale że zarazem powinniśmy też nieustannie pamiętać o szerszej perspektywie, do jakiej odnosić musi się nasze życie. Nasze skupienie i uwaga powinny pozwolić nam wykroczyć poza nas samych, abyśmy mogli zatroszczyć się o naszą społeczność oraz o cały świat. Wszystko zaczyna się w chwili, gdy po prostu na coś spoglądamy, gdy zwracamy na coś uwagę.
Tłum.: Marzena Szymańska-Błotnicka
Leave a Reply