November 20th, 2015/8 Kislev 5776
Whenever tragedy strikes in the world, we start asking the toughest of questions, and we often become unsure of what should be done to bring us back to a place of healing and peace. The events in Paris and Lebanon last week were an especially strong shock to the world, and many now feel stuck. What many of us fear the most is that what happened will become so commonplace that we will either end up constantly living in fear, or simply be unable make sense of the endless tragedies which we encounter in our world. We don’t want to be in this difficult place.
As a community, Jews have experienced some of the worst violence and suffering throughout our history, and we are no strangers to the questions of how best to take action when we are confronted with pain. It is during times like these that we can bring ourselves back to the simple lessons of our tradition that guide us to a place of greater understanding of our place in the world and the ways that we can act.
Judaism gives us the freedom to fight back, and even acts of war to protect our own well being are justified under certain circumstances. Self defence and protection of our communities needs to be the priority. But the most profound challenge, and our most important call to justice, is to not jump ahead in our response to tragedy and be controlled only by fear and anger. We need instead to continue to seek out and care for those who are most in need in the world. There are still the migrants at our borders, there are still the homeless and hungry and there are still those who need our help close to home. The terrorists who committed these horrible acts of violence want us to forget these people, to see some as the enemy and others as not worth our time, and they have said this in no uncertain terms. They want us to simply place blame and head down a different path. Yet, we have to remember that while our tradition asks us to fight to bring justice into the world, we also must also be careful to lead this fight with the deepest of compassion. Doing this in times of pain can be even more difficult, but our world needs it now more than ever.
Rabbi Jonathan Sacks, the former Chief rabbi of the UK, recently reflected on the situation in Europe and the never ending news of violence and suffering in the world. His words ring true especially after the events of last week:
I used to think that the most important line in the Bible was “Love your neighbor as yourself”. Then I realized that it is easy to love your neighbor because he or she is usually quite like yourself. What is hard is to love the stranger, one whose colour, culture or creed is different from yours. That is why the command, “Love the stranger because you were once strangers”, resonates so often throughout the Bible. It is summoning us now…Wars that cannot be won by weapons can sometimes be won by the sheer power of acts of humanitarian generosity to inspire the young to choose the way of peace instead of holy war.
The Jewish response to news of death and tragedy is Baruch Dayan haEmet, which can be interpreted as “I submit to this truth”. We need to remember that this is not a response of acceptance or resignation. It is instead a recognition that there is a truth in moments of pain that we cannot avoid. Grief cannot become an excuse for turning our eyes away from what we must learn and what we must do; we need to keep our eyes open to suffering, and be present to our own perspective of what we see in our world.
Above all, especially when our world gets the most confused and filled with so much pain, we can’t give up on the simple acts of compassion that are so important to keeping our lives whole. When we feel lost, when tragedy strikes in our world and we don’t even know what questions to ask, this is when we need to renew our focus. Focus on relationships, on family, on community, and the little daily acts of kindness and compassion that our tradition commands of us. We may not solve all of the world’s problems by working on these smaller deeds, but it will help us hold onto the spiritual strength to fight the even larger battles. The pathway to peace, even as we fight to defend this peace, starts close to home.
20 listopada 2015/8 kislew 5776
Dwar Tora
Ilekroć na świecie dochodzi do jakiejś tragedii, zaczynamy zadawać sobie najtrudniejsze pytania. Często nie wiemy, co moglibyśmy uczynić, aby znaleźć się na nowo w miejscu umożliwiającym powrót do normalności i przywrócenie pokoju. Zeszłotygodniowe ataki w Paryżu i Libanie były dla całego świata szczególnym szokiem. Wiele osób nie wie, jak na nie zareagować. Wielu z nas obawia się przede wszystkim tego, że wydarzenia podobne do tych z zeszłego tygodnia staną się wkrótce bardzo powszechne, w wyniku czego albo będziemy żyć w nieustannym strachu, albo nie będziemy potrafili zrozumieć niekończących się tragedii, do jakich wciąż dochodzi na naszym świecie. Nie chcemy tkwić w tak trudnej sytuacji.
Lud żydowski doświadczył w swojej historii jednych z najgorszych aktów przemocy, doznając ogromnych cierpień. Pytanie, jak powinniśmy zareagować na dotykające nas cierpienia, nie jest nam obce. Właśnie w chwilach takich jak ta warto wrócić do prostych lekcji, jakie oferuje nasza tradycja. Nauki te mogą pomóc nam lepiej zrozumieć naszą sytuację, mogą też zasugerować nam możliwe sposoby reagowania.
Judaizm daje nam prawo odpowiedzi na ataki; w pewnych okolicznościach, gdy jest to niezbędne w celu zapewnienia naszego własnego bezpieczeństwa, usprawiedliwione jest nawet prowadzenie wojny. Samoobrona oraz ochrona naszych społeczności musi być naszym priorytetem. Najpoważniejszym wyzwaniem oraz wymogiem, jaki stawia przed nami zasada sprawiedliwości, jest jednakże zadbanie o to, abyśmy w naszej reakcji na tragiczne wydarzenia nie stosowali nadmiernych środków oraz abyśmy nie pozwolili, by rządzić zaczęły nami jedynie strach i gniew. Powinniśmy w dalszym ciągu wyciągać rękę i troszczyć się o najsłabszych i najbardziej potrzebujących. Do naszych granic wciąż napływają imigranci, wciąż otaczają nas głodni i bezdomni, w naszym sąsiedztwie nie brakuje osób potrzebujących naszej pomocy. Terroryści, którzy dopuścili się tych okropnych aktów przemocy, chcą, abyśmy zapomnieli o wszystkich tych potrzebujących osobach. Chcą, abyśmy uznali niektórych z nich za wrogów, a innych za osoby niegodne naszych starań i wysiłków. Dali nam bardzo wyraźnie do zrozumienia, że takie właśnie są ich intencje. Terroryści chcą doprowadzić do tego, abyśmy obarczyli kogoś winą i abyśmy zmienili w związku z tym nasze podejście i nasze postępowanie. Musimy pamiętać, że choć nasza tradycja nawołuje nas, abyśmy walczyli o sprawiedliwość na świecie, musimy dołożyć też jednak wszelkich starań, abyśmy tocząc tę walkę nie zapominali o konieczności stosowania wobec innych zasady współczucia. Kierowanie się taką zasadą w tych przepełnionych cierpieniem czasach może być jeszcze trudniejsze niż zwykle, w chwili obecnej nasz świat potrzebuje tego jednak bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Rabin Jonathan Sacks, były naczelny rabin Wielkiej Brytanii, podzielił się niedawno swoimi przemyśleniami na temat sytuacji w Europie i na temat niekończących się doniesień o przemocy i cierpieniu, jakie napływają do nas z całego świata. Jego słowa wydają się szczególnie trafne zwłaszcza w kontekście zeszłotygodniowych wydarzeń:
Myślałem kiedyś, że najważniejszym wersetem w Biblii jest: „Miłuj bliźniego [brata, sąsiada] swego jak siebie samego”. Potem zdałem sobie jednak sprawę, że z łatwością przychodzi nam kochanie naszego „brata i sąsiada”, jest on bowiem zwykle do nas bardzo podobny. Trudno jest natomiast kochać „obcego przybysza”, którego kolor skóry, kultura i religia różnią się od naszej. Właśnie dlatego przykazanie „Kochajcie obcego przybysza, bo i wy byliście kiedyś obcymi przybyszami” powtarza się tak często na kartach Biblii. Rozbrzmiewa ono również i teraz… Wojny, których nie da się wygrać przy pomocy broni, mogą zostać czasem wygrane dzięki czystej mocy aktów humanitarnej szczodrości, gesty te mogą bowiem zainspirować młodych, aby zamiast świętej wojny wybrali drogę pokoju.
Żydowska odpowiedź na wiadomość o czyjejś śmierci czy też o innych nieszczęściach to „Baruch Dajan haEmet”, co można zinterpretować jako: „przyjmuję tę prawdę”. Pamiętajmy, że odpowiedź ta nie oznacza akceptacji, nie jest też wyrazem rezygnacji. Dajemy w ten sposób wyraz świadomości, że w bolesnych chwilach, których nie da się uniknąć, kryje się pewna prawda. Żal i smutek nie mogą posłużyć nam jednak za wymówkę usprawiedliwiającą odwracanie przez nas wzroku od tego, co musimy zrobić i czego musimy się nauczyć – nasze oczy muszą pozostać otwarte na cierpienie, nie możemy wyrzec się naszej własnej perspektywy, z której obserwujemy rozgrywające się na świecie wydarzenia.
W chwilach, gdy nasz świat wydaje się najbardziej pozbawiony sensu i na wskroś wypełniony cierpieniem, kluczowe jest, abyśmy nie rezygnowali z prostych gestów współczucia, tak ważnych, aby zachować w naszym życiu poczucie wewnętrznej spójności i integralności. Gdy czujemy się zagubieni, gdy na nasz świat spadają coraz to nowe nieszczęścia, a my nie wiemy nawet, jakie należy zadawać w takiej sytuacji pytania – właśnie w takiej chwili musimy skoncentrować się ponownie na tym, co najważniejsze. Musimy skupić się na więziach międzyludzkich, na rodzinie, na wspólnocie oraz na małych, codziennych gestach pełnych miłości i współczucia, których wypełnianie nakazuje nam nasza tradycja. Skupiając się na tych drobnych uczynkach nie rozwiążemy zapewne wszystkich problemów tego świata, pomoże nam to jednak zachować siłę duchową, niezbędną do toczenia większych bitew. Droga do pokoju, nawet jeśli dla jego zapewnienia będziemy zmuszeni stoczyć walkę, zaczyna się od naszego najbliższego otoczenia.
Tłum.: Marzena Szymańska-Błotnicka
Leave a Reply