Refleksja nad paraszą Szemot 5785
Dlaczego my (tj. nasi przodkowie) osiedliliśmy się w Egipcie?
Z powodu klęski żywiołowej – w ziemi Kanaan panowała susza i głód, które zmusiły Jakuba i jego rodzinę do udania się do Egiptu. Dzięki Bogu jeden z naszych braci – Józef – już tam był, co niezmiernie p Wiemy, że trafił tam z powodu nikczemnych czynów, ale Bóg wykorzystał te czyny i zamienił je w nasze błogosławieństwo. To jedna z Jego mocy – zamienić niegodziwy czyn w coś dobrego. Ale nigdy nie powinniśmy prowokować Boga do użycia tej mocy. Dlaczego my (tj. to, co zmusiło przodków do tego, że) opuściliśmy Egipt?
To był rezultat katastrofy politycznej spowodowanej zmianą reżimu:
I powstał król nowy nad Micraim, który nie znał Josefa. I rzekł do ludu swego: “Oto lud synów Israela zbyt liczny i silny dla nas. Otóż pocznijmy sobie mądrze z nim, aby się nie rozmnożył; bo gdy przypadnie wojna, przyłączy się i on do nieprzyjaciół naszych, i będzie walczył przeciw nam, i – ujdzie z tej ziemi.” I ustanowili nad nim nadzorców robocizny, aby go dręczyli ciężkiemi robotami, i zbudował on miasta na zapasy dla Faraona: Pithom i Raamses. Ale im bardziej go udręczali, tém bardziej się rozmnażał, i tém bardziej się rozrastał: i zatrwożyli się wobec synów Israela. I ujarzmili Micrejczycy synów Israela srogo. I czynili gorzkiém życie ich, robotą ciężką około gliny i cegieł, i wszelką robotą na polu, i wszelaką robotą, do której ujarzmiali ich srogo. (Exodus 1:8-14, tłum. I. Cylkow)
Wygląda więc na to, że katastrofy są głównymi siłami determinującymi nasz los jako ludzi. Nie ma w tym nic szczególnie wyjątkowego: dotyczy to wszystkich narodów/ludzkich grup, prawda? Tak, ale wydaje się, że zawsze było w tym coś wyjątkowego, a mianowicie nasza reakcja na te katastrofy. Jest w tym pewien schemat: podczas gdy inne narody pozostają gdzie są i cierpią, często niewyobrażalne tortury, my rozwinęliśmy zdolność do opuszczenia tych strasznych miejsc i przeniesienia się w inne miejsca, zarówno dosłownie, jak i duchowo. Dlaczego? Ze względu na naszą wiarę i jedną z jej podstawowych zasad, a mianowicie, że nie wierzymy, że
cierpienie jako takie ma nieuniknioną, kosmiczną naturę i po prostu musimy je zaakceptować. To pogański pogląd: ponieważ zgrzeszyłeś przeciwko Gai, musisz zaakceptować karę nałożoną na ciebie przez nią. I nie ma przebaczenia ani wyjścia z tego: należy to do natury Wszechświata. Chrześcijaństwo częściowo przyjęło ten pogański pogląd; częściowo, ponieważ go zmodyfikowało: musisz najpierw cierpieć, i przez to cierpienie możesz możesz otrzymać przebaczenie. Albo i nie.
My, Żydzi, nigdy w to nie wierzyliśmy. Tak, istnieją formy cierpienia, których nie możemy przezwyciężyć – jak psychologiczne konsekwencje śmierci naszych bliskich. Ale to prawdopodobnie jedyne cierpienie, które judaizm uważa za nieuniknione, kosmiczne z natury, lecz mimo to nasza tradycja stworzyła liczne praktyki, aby je złagodzić.
My, istoty ludzkie, jesteśmy powołani do życia w szczęściu i błogosławieństwie. Niemal każde cierpienie, niemal każda tragedia jest z definicji możliwa do uniknięcia (nie wierzymy też w kosmiczną naturę tragedii, jak starożytni Grecy). Jest to jednocześnie jedno z najbardziej optymistycznych i jednocześnie najtrudniejszych przesłań, jakie judaizm przyniósł światu; przesłanie, które sprowadza się do dwóch zasad:
-Jest nadzieja w każdej sytuacji, dopóki żyjesz.
-Jest odpowiedzialność, dla ciebie, w każdej sytuacji. Dlatego zawsze staraj się ją dostrzec, w każdej chwili swojego życia, nawet jeśli po prostu dobrze się bawisz.
Bądź zawsze czujny; jeśli nie jesteś w stanie, upewnij się, że ktoś w twoim otoczeniu jest.
Szabat szalom,
Rabin Mirski
Leave a Reply