Refleksja nad paraszą Beszalach
Nasza tradycja nie dopatruje się esencji cudów w ich ponadnaturalnym charakterze. To grecko-chrześcijański koncept, który jest debatowany (nie mylić z “zaakceptowany”) w literaturze rabinicznej średniowiecza, w pismach filozofów takich jak Majmonides czy Rabejnu Bachja, zasadniczo pod wpływem recepcji filozofii greckiej, która nastąpiła poprzez dzieła filozofów arabskich X-XII wieku oraz arabskie przekłady dzieł filozofów starożytnych. Jest tak ponieważ ani Biblia hebrajska, ani Talmud zasadniczo nie zna pojęcia ‘natury’; nasza starożytna tradycja operuje innym pojęciem – pojęciem stworzenia. Jedynym więc, co odróżnia cud od zwyczajnych wydarzeń jest jego wyjątkowość, niespodziewaność oraz to, ze wydarzają sie naprzekór zwyczajnym “rachunkom prawdopodobieństwa”.
Dominującym poglądem na temat cudów wśród średniowiecznych rabinów jest pogląd, że wszystkie te niezwykłe wydarzenia zostały “zaprogramowane” przez Boga w Jego Dziele Stworzenia na samym początku czasów. Wszystkie więc cuda, które kiedykolwiek się wydarzyły się zostały zaplanowane jako mające się wydarzyć w danym momencie historii. Wedle tej koncepcji nie inaczej rzecz ma się z cudownym wydarzeniem, prawdopodobnie najbardziej spektakularnym spośród nich, opisanym w naszej paraszy na ten tydzień:
I wstąpili synowie Izraela w środek morza po suchym lądzie; a wody były im ścianą, po prawej i lewej ich stronie. (Wj 14:22)
Ponieważ werset ten opisuje zjawisko bardzo niezwykłe, używa języka także w niezwykły, specyficzny sposób. To niezwykłe użycie języka wydaje się prowadzić do swego rodzaju sprzeczności, mianowicie, w jaki sposób można, tymi samymi stopami, wejść do moża i zarazem wstąpić na such ląd? Nasi rabini zauważyli tę sprzeczność w midraszu Exodus Rabba, postanowili ją wyjaśnić, co w konsekwencji doprowadziło ich do nowych, ciekawych wniosków:
„I wstąpili synowie Izraela w środek morza po suchym lądzie”. Jak to możliwe? Jeśli weszli do morza, to dlaczego jest napisane „po suchym lądzie?” Jeśli chodzili po suchym lądzie, dlaczego jest napisane „w środek morza?”. Właściwa odpowiedź jest następująca: morze rozdzieliło się dopiero wtedy, gdy Izrael wszedł do niego i wody dosięgły ich nosa, i dopiero wtedy morze stało się suchym lądem (Exodus Rabba 21:10).
Przesłanie tego midraszu wydaje się być następujące: to ludzkie działanie wyzwala lub umożliwia cuda, które nie dzieją się same z siebie ani po prostu w wyniku Bożej woli. Podobny przekaz znajdziemy w innym midraszu – Mechilta de Rabbi Iszmael:
R. Yehuda mówi: Kiedy Izraelici stali nad Morzem Czerwonym, jeden powiedział: „Nie chcę pierwszy zejść do morza”, drugi powiedział: „Nie chcę pierwszy zejść do morza”… Kiedy się tak kłócili, pierwszy zerwał się Nachszon, syn Aminadawa, zeskoczył do wody i wpadł w fale… W tym samym czasie Mojżesz stał i odmawiał długie modlitwy przed Bogiem. Wtedy Bóg rzekł do niego: Mojżeszu, mój przyjaciel tonie w wodzie, a morze się nad nim zamyka; wróg (Egipcjanie) goni, a wy stoicie tutaj i odmawiacie długie modlitwy?” Mojżesz zapytał Boga: „Co mogę więc zrobić?” Bóg mu powiedział: „Podnieś swą laskę”. (Mechilta de Rabbi Iszmael Beszalach, VaJehi 6)
Tutaj cały proces wydaje się nieco bardziej złożony – obejmuje łańcuch wydarzeń – ale początek i koniec są dokładnie takie same: cud następuje po działaniu człowieka.
Może to doprowadzić nas do kolejnej logicznej sprzeczności: jeśli cuda zostały „zaprogramowane” przez Boga na początku czasu, jak to się dzieje, że mogą być wywołane działaniem człowieka? Czy to znaczy, że i te działania były zaprogramowane? Czy to znaczy, że ludzie nie mają wolnej woli? Takie stwierdzenie z pewnością jest sprzeczne z podstawowymi zasadami judaizmu. Rozwiązanie tej rzekomej sprzeczności może być dość proste: fakt, że niektóre zdarzenia, w tym ludzkie działania, mogły zostać zaplanowane przez Boga z wyprzedzeniem jako wyraz Jego woli, nie oznacza, że wszystkie wydarzenia i zdarzenia na świecie zostały „zaprogramowane” w taki właśnie sposób.
Ale nie na tym chciałbym dzisiaj się skupić. Tym, co chciałbym dzisiaj podkreślić, to ludzko-boski charakter cudów. Jeśli w ogóle zdarzają się cuda, to moim zdaniem wymagają one partnerstwa człowieka i Boga. To Boska, duchowa sfera otwiera nasze umysły i serca na rzeczy, które często postrzegamy jako niemożliwe. To ludzkie działanie sprawia, że niemożliwe staje się możliwe. Tylko dostrzeżenie dwóch części tego równania może naprawdę poprawić nasze życie i zapewnić dobrobyt i pokój.
Szabat szalom!
Leave a Reply