Refleksja nad paraszą Szoftim
עַל שְׁלשָׁה דְבָרִים הָעוֹלָם עוֹמֵד, עַל הַתּוֹרָה וְעַל הָעֲבוֹדָה וְעַל גְּמִילוּת חֲסָדִים:
Świat opiera się na trzech rzeczach: Torze, służbie świątynnej i aktach miłosierdzia. (Pirke Awot 1:2). To jest budulec świata, bez którego wszystko by się zawaliło. Co jest zbudowane ponad tymi trzema rzeczami? Świat! Ze wszystkim, co zawiera, w tym z mnóstwem śmieci – rzeczy, które nie są ani dobre, ani wartościowe. Jeśli wyobrazimy sobie cały świat jako wielki budynek zbudowany na tych elementach konstrukcyjnych, będziemy mieli wiele niekoszernych i niekoniecznie dobry rzeczy stojących ponad rzeczami koszernymi i świętymi. Jak to jest możliwe? Nie wiem, może Ty udzielisz mi odpowiedzi. Wszyscy wiemy, że ludzie regularnie wybierają to, co im służy, zamiast tego, co dobre, lub to, co jest doraźne i przynosi zysk, zamiast czegoś, co ma rzeczywistą, długotrwałą wartość. Poza tym rzeczy, które są dobre, są czasem wykorzystywane do niecnych celów, więc ta metafora ma wartość poznawczą i jest aktualna.
Świat ma swoje podstawy, ale jest niekompletny. Cedek, cedek tirdof… Za sprawiedliwością, za sprawiedliwością podążaj – te słowa znajdujemy w nasze paraszy na ten tydzień. Użyty tutaj hebrajski czasownik lirdof oznacza być w tyle, podążać za, gonić za czymś. W istocie, sprawiedliwość jest czymś, do czego powinieneś dążyć. Zauważmy, że nie jest napisane „ustanowić”. Sprawiedliwość nie jest czymś, o czym można po prostu zadekretować. To niekończący się proces. Niesprawiedliwość zatem nie jest problemem, który można naprawić tak, jak naprawiamy samochód lub samolot, naprawiając po prostu system, który działa nieprawidłowo. Sprawiedliwość, choć nie mniej złożona niż samolot, zawiera jeden kluczowy i nieobliczalny element: ludzką wolność wyboru. Tego elementu nie da się wyeliminować. Owszem, zmiany systemowe mają sens i przynoszą pozytywne rezultaty ale mechanistyczne ujęcie sprawiedliwości jest dość ułomne.
Czy to znaczy, że nie powinniśmy szukać trwałych, długoterminowych rozwiązań? Wręcz przeciwnie, absolutnie powinniśmy. Wiele form niesprawiedliwości zostało wyeliminowanych na przestrzeni dziejów, jak na przykład niewolnictwo (choć wciąż są na świecie kraje, w których niewolnictwo istnieje). Jednak nigdy nie powinniśmy oczekiwać, że nasze rozwiązania będą ostateczne. W naszej tradycji jest to praca zarezerwowana dla Mesjasza i być może dlatego nigdy on nie przyszedł. Możliwe też, że Mesjasz czeka na wykonanie ostatecznej pracy, gdy już wszystko przygotujemy, co jest jedną z dwóch konkurujących ze sobą odpowiedzi na temat roli Mesjasza w naszej tradycji: pierwsza koncepcja pozostawia Mesjaszowi całe dzieło odkupienia, druga – ta, o której mówię – pozostawia większość pracy do wykonania przez nas i tylko „wykończenie” dla Mesjasza. Drugi pogląd głosi, że wszyscy możemy uczestniczyć w odkupieniu świata i moim zdaniem jest to lepsza odpowiedź na każdym poziomie: pragmatycznym, politycznym, moralnym, filozoficznym i duchowym.
Bez względu na to, w który z tych poglądów wierzymy, oba mają coś wspólnego: Mesjasz, jeśli jest wyobrażany jako osoba, jest kimś, kto dokonałby istotnej i trwałej, nieodwracalnej zmiany w ludzkim świecie, pozostawiając wiele złych rzeczy, jeśli nie wszystkie z nich, to na śmietniku historii. Dlatego każdy człowiek, każdy z nas, który dokonałby trwałej zmiany na dobre, przybliżyłby nas do tzw. epoki mesjańskiej. Ciekawym jest, że renesans idei mesjańskich zwykle ma miejsce w bardzo złych albo burzliwych czasach, w których tak naprawdę nikt nie wie, czy świat pójdzie do przodu, czy całkowicie się cofnie. Możliwe, że nadzieje mesjańskie wynikają ze strachu przed całkowitym regresem lub całkowitym upadkiem rzeczy. Nasza tradycja ma na to bardzo trzeźwą odpowiedź. Jak mówi słynna historia Johanana ben Zakkai:
Jeśli trzymasz w dłoni drzewko i ktoś ci powie: „Chodź szybko, Mesjasz jest tutaj!”, idź najpierw posadź to drzewko, a potem idź powitać Mesjasza.
Mówiąc obrazowo, naszym zadaniem jest więc sadzenie drzew, co może oznaczać poszanowanie naturalnych procesów i jednoczesne stymulowanie jego wzrostu w naturze – uczestnictwo w jej współtworzeniu. Co ciekawe, nasza porcja Tory na ten tydzień mówi również o drzewach:
Gdy będziesz oblegał miasto przez długi czas, aby je zawojować i zdobyć, nie niszcz drzew jego, podnosząc na nie siekierę; ponieważ z nich jeść możesz, nie ścinaj ich; bo czyż człowiekiem drzewo polne, aby ulegało twojemu oblężeniu? Tylko takie drzewo, o którem wiesz, że nie jest drzewem pożywiającém, – takie niszczyć i ścinać możesz, aby budować zasieki przeciw miastu, wiodącemu z tobą wojnę, dopóki nie ulegnie. (Pwt 20:19-20)
Pomyślmy zatem o drzewach jako o czymś, co nas do siebie zbliża, o czymś, co daje nam cień w upalny dzień i wytwarza tlen, pod którego liśćmi możemy wszyscy razem usiąść i nawiązać kontakt z drugim człowiekiem. Sadźmy coraz więcej drzew, jak najwięcej, aby każdy mógł cieszyć się powietrzem i cieniem. I nie zapominajmy o ich podlewaniu. Kontynuujmy pracę u podstaw zamiast czekać na rozwiązania z góry.
Szabat szalom,
Rabin Menachem Mirski
Leave a Reply