Anna and I were sitting at a country house outside of Warsaw, Poland. There Beit Warszawa, a congregation of Reform Jews, had gathered to celebrate the Jewish harvest holiday, Succoth. The men had already put up the frame of wood beams for the little Sukkah.
The men and children headed into the nearby forest to cut the branches that would be tied to three of the walls of the booth and roof to make the Sukkah. Most of the women were inside the cozy rustic house preparing food for our dinner. They were gathering the fruits and vegetables together that would later be tied to the roof of the Sukkah
Anna and I were relaxing on a bench and watching the activities of the day. The dogs were running around the backyard with the younger kids chasing them. It was a coolish fall day and we both wrapped our sweaters tighter around shoulders.
She was a Polish woman who was wearing a long wool skirt and a scarf over her head, She had an easy smile on her round ruddy face and seemed perfectly content to sit and observe the activities. I knew she had three active children from five to ten years old so I guess the rest was delicious and peaceful to us both.
Anna was a forty three year old woman who had her three children in the Lauder Jewish Day School in the center of Warsaw. I was curious and wondered how Anna and her family had gotten here to this point of celebrating a Jewish holiday.
They had joined a Progressive Reform Jewish temple. Poland was not a kind place for Jews and most were murdered in the Shoah; or if they survived, left Poland to find a much better place to live.
I asked Anna ‘”How did you get to be Jewish? Why do you send your children to a Jewish Day School?”
Anna said,” One day, I had learned a secret about my grandmother and this had changed everything about who I really was and where I felt I belonged.”
When I turned thirty one, already married with a child, I asked my grandmother, “Marta,why do we always visit my grandfather’s family grave sites and not the cemetery where your side of the family have been buried?”
The reply my beloved grandma gave me was, ”They were burned and went up in smoke” This is how I found out my grandmother was Jewish. Everyone in Poland knew that exact expression and it only means one thing, that they had all died in the Shoah.
My elderly frail grandmother told me the story that had not been uttered in the family for almost sixty years.
The Germans came to Warsaw. In 1939 Marta had been involved with a Polish boyfriend for several years already. Both families were very distraught by their relationship and tried to break them apart. The couple seemed strong and committed to their relationship.
Marta’s family were forced to move into the Warsaw Ghetto in 1941. Her Catholic boyfriend pleaded with her to stay and live with him and his family. The Jewish parents thought this may save their daughter from terrible suffering and agreed.
Grandma reluctantly went to live with the boyfriend’s family. Luckily she was a blond with blue eyes and fair skin who blended easily into his family. A local priest got her a false identity card from a woman who had died at a similar age. With this card, grandma was able to become that other woman. The priest married her and the Polish boyfriend. The young couple lived out the war years as Polish Catholics.
My grandmother didn’t forget her family who were starving inside the wired Ghetto. She tried to do what she could for them. She arranged with her family to throw food over the Ghetto walls in the dead of night. Marta pled with her parents to let her smuggle her little sister out. She knew of Irene Sendler who was smuggling babies and small children out of the Ghetto. She wanted to try to get false papers for her sister and maybe send her to friends of her in-laws in the country.
Marta’s parents would not agree. They had faith that things would get better and refused to let her younger sister out of the Ghetto walls. They did not believe that they would all die, but they did.
Marta learned that her entire family had been moved from the ghetto and were gassed at Treblinka. When that happened Marta’s faith in God disappeared. The grandmother lived the rest of her life as the false identity papers had stated. Her name, birthdate, religion, and place of birth became Marta’s true self. She never went back to her origins. She never told her children or grandchildren about her past until Anna asked her innocent question.
Grandmother died a short time after she had told her secrets. She had raised a Catholic family and never spoke a word about that terrible past. Marta had made arrangements before her death to be buried in a Catholic cemetery She died with the false name, false birth date and false religion.
Grandma never told anyone else, I was the only one who knew the real story. I remembered my grandmother by the Jewish custom of leaving a stone on the grave site whenever I visited the cemetery.
I was haunted by my grandmother’s story. I was married to a Catholic man and was raising my children Catholic. This compelled me to know what Judaism was about.
I struggled with my feelings but finally I went to learn about my heritage, I learned Hebrew at Warsaw University. I took classes whenever I was able about the Jewish culture and history. I finally joined a temple and started taking the conversion to Judaism classes.
I had decided I wanted to become a Jew and was surprised that my husband also wanted to learn about Judaism. We studied together for several years and both of us decided to convert to Judaism and had the children converted also.
That is why all three children go to the Lauder Jewish Day School.
My son came home from second grade a few weeks ago and told me that he had told his teacher that he wanted to grow up and become a rabbi. I felt great joy that the broken links to my Jewish tradition have been restored after three generations.
Judith Maller
Siedziałam wraz z Anną w domku wiejskim pod Warszawą, w Polsce. To właśnie tam Beit Warszawa, reformowana kongregacja żydowska, zgromadziła się aby świętować żydowskie święto zbiorów, Sukot. Mężczyźni ustawili już ramę z drewnianych belek, z której powstać miała mała suka.
Mężczyźni oraz dzieci udali się do pobliskiego lasu aby ściąć gałęzie, które miały zostać przymocowane do trzech ścian szałasu oraz do dachu, tak, aby powstała suka. Większość kobiet znajdowała się wewnątrz przytulnego wiejskiego domu, przygotowując jedzenie na naszą kolację. Zbierały też owoce oraz warzywa, które miały zostać następnie przymocowane do dachu suki.
Anna i ja odpoczywałyśmy siedząc na ławce, obserwując krzątających się ludzi. Wokół podwórka biegały psy, za którymi goniły młodsze dzieci. Był to dość chłodny jesienny dzień i obie otuliłyśmy się mocniej swetrami.
Anna – Polka – miała na sobie długą wełnianą spódnicę, na głowie zawiązaną miała zaś chustkę. Jej okrągłą, zarumienioną twarz rozświetlał łagodny uśmiech. Anna wydawała się zadowolona z faktu, iż może siedzieć i przyglądać się całej tej krzątaninie. Wiedziałam, że ma ona troje bardzo energicznych dzieci w wieku od pięciu do dziesięciu lat, chwila odpoczynku była więc dla niej zapewne czymś równie wyczekiwanym i mile widzianym jak dla mnie.
Anna miała czterdzieści trzy lata. Trójka jej dzieci uczęszczała do usytuowanego w centrum Warszawy Zespołu Szkół Lauder. Byłam ciekawa i zastanawiałam się, jak doszło do tego, że Anna wraz z całą swoją rodziną znaleźli się w tym miejscu, na obchodach żydowskiego święta, i że dołączyli do postępowej reformowanej żydowskiej tempel. Polska nie była przyjaznym miejscem dla Żydów. Większość z nich została zamordowana podczas Szoah. Ci, którym udało się przeżyć, opuścili zaś Polskę w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia.
Zapytałam Annę: Jak to się stało, że zostałaś Żydówką? Dlaczego posyłasz swoje dzieci do szkoły żydowskiej?
Anna odpowiedziała: „Pewnego dnia poznałam sekret mojej babci i od tamtej chwili wszystko się zmieniło – moje uczucia odnośnie tego, kim naprawdę jestem oraz gdzie naprawdę jest moje miejsce.
Gdy skończyłam trzydzieści jeden lat (miałam już wówczas męża i dzieci), zapytałam moją babcię: Marto, dlaczego zawsze odwiedzamy groby rodziny ze strony dziadka, ale nie cmentarz, na którym pochowana jest rodzina z twojej strony?
Oto odpowiedź, jakiej udzieliła mi moja ukochana babcia: Wszyscy zostali spaleni i ‘poszli z dymem [krematoriów]’. Tak właśnie dowiedziałam się, że moja babcia była Żydówką. Każdy w Polsce zna to sformułowanie i wie, że oznacza ono tylko jedno – że wszyscy zginęli podczas Szoah.
Moja krucha, starsza już babcia opowiedziała mi historię, o której w mojej rodzinie nie wspominano od prawie sześćdziesięciu lat.
Gdy w 1939 roku Niemcy zajęli Warszawę, Marta była już od kilku lat związana z pewnym polskim chłopcem. Obie rodziny były bardzo niezadowolone z powodu ich związku i starały się ich rozdzielić, para ta była jednak ze sobą mocno związana i poważnie myślała o wspólnej przyszłości.
W 1941 roku rodzina Marty musiała przenieść się do Getta Warszawskiego. Jej katolicki narzeczony prosił ją, aby została i zamieszkała wraz z nim oraz z jego rodziną. Żydowscy rodzice Marty pomyśleli, że uchroni to być może ich córkę przed strasznym cierpieniem, i wyrazili zgodę.
Marta miała pewne wątpliwości, ostatecznie zamieszkała jednak z rodziną narzeczonego. Na szczęście była blondynką z niebieskimi włosami i jasną cerą, nie wyróżniała się więc spośród pozostałych członków jego rodziny. Miejscowy ksiądz zdobył dla niej fałszywe dokumenty po zmarłej kobiecie, która była w podobnym do niej wieku. Posiadając owe dokumenty, babcia mogła stać się ową obcą kobietą. Ksiądz udzielił ślubu jej oraz jej polskiemu narzeczonemu. Młoda para przeżyła lata wojenne jako polscy katolicy.
Moja babcia nie zapomniała o swojej rodzinie, która głodowała wewnątrz ogrodzonego drutami getta. Uczyniła wszystko co było w jej mocy, aby im pomóc. Umawiała się ze swoją rodziną w nocy, aby przerzucać im jedzenie ponad murami getta. Marta prosiła swoich rodziców, aby pozwolili jej przeszmuglować jej małą siostrę poza teren getta. Słyszała o Irenie Sendlerowej, która wyprowadzała niemowlęta oraz małe dzieci z Getta Warszawskiego. Chciała spróbować uzyskać dla swojej siostry fałszywe dokumenty a następnie posłać ją do przyjaciół swoich teściów, którzy mieszkali na wsi.
Rodzice Marty nie wyrazili jednak na to zgody. Wierzyli, że sytuacja się poprawi i nie pozwolili jej wyprowadzić swojej młodszej siostry poza mury getta. Nie wierzyli, że wszyscy zginą, ale tak właśnie się stało.
Marta dowiedziała się, że cała jej rodzina została wywieziona z getta i zagazowana w Treblince. Wówczas moja babcia przestała wierzyć w Boga. Przeżyła pozostałą część swojego życia pod tożsamością, jaką zapisaną miała w swoich fałszywych dokumentach. Podane w nich imię, dzień urodzin, religia oraz miejsce narodzin stały się odtąd dla Marty jej prawdziwą tożsamością. Nigdy nie wróciła do swojej pierwotnej tożsamości. Nigdy nie opowiedziała też o swojej przeszłości ani swoim dzieciom, ani wnukom – aż do chwili, gdy Anna zadała jej owo niewinne pytanie.
Babcia zmarła wkrótce po tym, jak wyznała swój sekret. Wychowała swoją rodzinę na katolików i nigdy nie wspomniała nawet słowem o swojej straszliwej przeszłości. Marta przed śmiercią zażądała, aby pochować ją na katolickim cmentarzu. Zmarła pod fałszywym imieniem i nazwiskiem, z fałszywą datą urodzin oraz fałszywą religią.
Babcia nigdy nie opowiedziała o tym nikomu innemu; byłam jedyną osobą, która znała jej prawdziwą historię. Ilekroć odwiedzam cmentarz, aby uczcić pamięć mojej babci zostawiam na jej grobie kamyki, tak jak nakazuje zwyczaj żydowski.
Nie mogłam przestać myśleć o historii mojej babci. Mój mąż był katolikiem, również moje dzieci wychowywane były na katolików. Zapragnęłam wówczas poznać, czym jest judaizm.
Zmagałam się ze swoimi uczuciami, w końcu postanowiłam jednak zdobyć wiedzę na temat mojego dziedzictwa. Nauczyłam się hebrajskiego na Uniwersytecie Warszawskim. Gdy tylko miałam taką możliwość, uczęszczałam na zajęcia z żydowskiej kultury i historii. W końcu dołączyłam do tempel i zaczęłam chodzić na zajęcia przygotowujące do konwersji na judaizm.
Postanowiłam, że chcę zostać Żydówką. Wielkim zaskoczeniem był dla mnie fakt, że również mój mąż wyraził chęć poznania judaizmu. Po kilku latach wspólnej nauki oboje postanowiliśmy przejść konwersję na judaizm; konwersję przeszły również nasze dzieci.
Właśnie dlatego cała trójka moich dzieci uczęszcza do Zespołu Szkół Żydowskich Lauder.
Kilka tygodni temu mój syn wrócił do domu z zajęć w drugiej klasie i zrelacjonował mi, co powiedział swojemu nauczycielowi: ‘Jak będę duży, chcę zostać rabinem’. Poczułam wielką radość, że po trzech pokoleniach przerwana więź z moją żydowską tradycją została nawiązana na nowo”.
isabell Welczer Rossignol says
My parents both were holocaust survivors. Your Grandmother’s family did the right thing so she could survive. Reading your Grandmother’s story made me feel thecpain of the horrible grief she had to live with all those years. She is smiling now. Peace. Isabell