By Dr. Halina Postek
Two roads diverged in a yellow wood,
And sorry I could not travel both
And be one traveler, long I stood
And looked down one as far as I could
To where it bent in the undergrowth;
Then took the other, as just as fair,
And having perhaps the better claim,
Because it was grassy and wanted wear;
Though as for that the passing there
Had worn them really about the same,
And both that morning equally lay
In leaves no step had trodden black.
Oh, I kept the first for another day!
Yet knowing how way leads on to way,
I doubted if I should ever come back.
I shall be telling this with a sigh
Somewhere ages and ages hence:
Two roads diverged in a wood, and I–
I took the one less traveled by,
And that has made all the difference.
(Robert Frost, The Road Not Taken)
September 2nd, 2016/29 Av, 5776 – This beautiful poem by Robert Frost can serve as a contemporary commentary to the opening words of this week’s Torah portion Re’eh: “See, I place before you this day a blessing and a curse”. I place before you two roads: choose…
Life is all about making choices: not always between good and evil – sometimes between a lesser and a greater evil, or between a lesser and a greater good. We don’t always know if we are making the right choice; sometimes both roads seem so attractive that, as we choose one over the other, we experience a sense of loss. Some people feel miserable, since they are not able to make a decision; they keep on postponing it, hoping to avoid the necessity of making a choice. They come up with rationalizations, trying to prove that the best decision is in fact not to make any decision at all. Although they hope that someone will substitute them in fulfilling this task, they are seldom content once that actually happens.
The following question arises: Wouldn’t it be easier for us if we were exempted from the necessity of making choices, if we no longer had a free will? God could have given us only one possibility – that of opting for what is good. In fact, that is how angels make their decisions – in visions of Prophets they appear as one-legged creatures. The one leg is supposed to symbolize the inability to move, i.e. to make choices. They are machines, programmed so as to fulfill God’s will. However, this lack of free will makes the angels incapable of making progress, of any growth or development. The human ability to grow is inherently connected to our free will. Unlike angels, humans are “walking” creatures, capable of moving and following the path they have chosen by themselves.
There is one more problem associated with free will. How can we reconcile the fact that humans possess a free will with God’s omniscience? If we are free, we are the only ones responsible for our decisions; no one else knows about them in advance, no one else is responsible for them, including God. However, we believe that God is omniscient – therefore, He knows about all of our choices even before we have made them. Since He knows what kind of decisions we are going to make, He therefore knows who will ultimately turn out to be righteous, and who will turn out to be wicked. If this is true, this means that we are not free – we are simply carrying out God’s plans. This would mean that we don’t bear any responsibility for our actions. In his Mishneh Torah Rambam dedicates an extensive passage to this problem, and he comes to the conclusion that comprehending the nature of God exceeds human capabilities, just as it says in Shemot 33:20 – “For man shall not see Me and live”, and as we read in Isaiah 55:8 – “For My thoughts are not your thoughts, neither are your ways My ways”. Therefore, we are simply unable to grasp how this is possible, but the Torah teaches us unequivocally in many different places that humans are in fact responsible for their own deeds and that our fate lies in our own hands.
The most important word of last week’s Torah portion was “shma” – listen. In today’s parasha, the essential word is “re’eh” – look. Why didn’t God use the phrase “listen” once again? When we say “listen”, we want someone to fulfill our instructions, to accept what we are saying, we want them to obey us. When we use the word “look”, we want the person we are addressing to pay attention to something, to evaluate something and then to make a choice.
God wants us to evaluate and to choose one of the available roads. We are free, God cannot force us to do anything, all He does is ask: look carefully, think it through – and choose.
Translated from Polish by: Marzena Szymańska-Błotnicka
Parsza Ree, czyli o dwóch drogach
„Dwie drogi w żółtym lesie szły w dwie różne strony:
Żałując, że się nie da jechać dwiema naraz
I być jednym podróżnym, stałem, zapatrzony
W głąb pierwszej z dróg, aż po jej zakręt oddalony,
Gdzie wzrok niknął w gęstych krzakach i konarach;
Potem ruszyłem drugą z nich, nie mniej ciekawą,
Może wartą wyboru z tej jednej przyczyny,
Że, rzadziej używana, zarastała trawą;
A jednak mogłem skręcić tak w lewo, jak w prawo:
Tu i tam takie same były koleiny,
Pełne liści, na których w tej porannej porze
Nie znaczyły się jeszcze śladów czarne smugi.
Och, wiedziałem: choć pierwszą na później odłożę,
Drogi nas w inne drogi prowadzą — i może
Nie zjawię się w tym samym miejscu po raz drugi.
Po wielu latach, z twarzą przez zmarszczki zoraną,
Opowiem to, z westchnieniem i mglistym morałem:
Zdarzyło mi się niegdyś ujrzeć w lesie rano
Dwie drogi: pojechałem tą mniej uczęszczaną —
Reszta wzięła się z tego, że to ją wybrałem.”
(Robert Frost, Droga nie wybrana, tłumaczenie Stanisława Barańczaka)
Ten piękny wiersz Roberta Frosta może być współczesnym komentarzem do słów rozpoczynających czytaną w tym tygodniu parszę Ree: „Patrz, kładę przed tobą dzisiaj błogosławieństwo i przekleństwo”. Kładę przed tobą dwie drogi – wybieraj …
Życie to dokonywanie wyborów: nie zawsze między dobrem a złem, czasem między mniejszym a większym złem, między mniejszym a większym dobrem. Nie zawsze wiemy, czy wybieramy słusznie, niekiedy obie drogi wydają się nam tak pociągające, że wybór jednej wiąże się z poczuciem straty drugiej. Niektórzy z nas przeżywają prawdziwe męki, nie umiejąc podjąć żadnej decyzji, odwlekając ją w nadziei, że uda się uniknąć konieczności dokonania wyboru. Budują racjonalizacje uzasadniające, że najlepszą decyzją jest nie podejmowanie decyzji. Mając nadzieję, że ktoś ich w tym zastąpi, rzadko są zadowoleni, gdy tak się stanie.
Można zapytać, czy nie łatwiej byłoby nam, gdybyśmy zostali zwolnieni z konieczności dokonywania wyborów, gdybyśmy pozbawieni zostali wolnej woli? Bóg mógł dać nam tylko jedną możliwość – wyboru dobra. Tak wybierają aniołowie – w wizjach proroków objawiający się jako istoty jednonożne. Jedna noga ma pokazywać brak możliwości poruszania się – czyli dokonywania wyborów. Są automatami, zaprogramowanymi tak, by wypełniać wolę Boga. Ale brak wolnej woli czyni anioły niezdolnymi do dokonywania postępu, wzrastania, rozwoju. Ludzka zdolność do wzrostu jest związana z posiadaniem wolnej woli. Człowiek, w przeciwieństwie do anioła jest istotą „chodzącą”, mającą zdolność poruszania się, podążania wybraną przez siebie drogą.
Z wolną wolą wiąże się jeszcze jeden problem. Jak można pogodzić jej posiadanie przez człowieka z wszechwiedzą Boga? Jeśli jesteśmy wolni, podejmowane przez nas decyzje zależą tylko od nas, i nie są znane uprzednio nikomu innemu, ani od nikogo innego, w tym Boga, zależne. Jednak Bogu przypisujemy atrybut wszechwiedzy – zna on zatem wszystkie nasze wybory, zanim zostaną podjęte. Wie, co zdecydujemy, wie więc, kto koniec końców okaże się sprawiedliwym, kto zaś niegodziwcem. Jeśli tak, to nie jesteśmy wolni – realizujemy tylko boskie plany. A to znaczy, że jesteśmy też zwolnieni od odpowiedzialności za nasze postępowanie. Rambam poświęca temu problemowi obszerny fragment w Misznej Tora, żeby dojść do wniosku, że jest ponad ludzką możliwość zrozumienie natury Boga, tak jak powiedziane jest w Szemot 33:20 – „bo nie może mnie zobaczyć człowiek i żyć”; i jak mówi Izajasz 55:8 – „bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje”. Nie jest zatem w naszej mocy zrozumieć jak to jest możliwe, ale Tora w jednoznaczny sposób, w wielu miejscach uczy, że uczynki ludzi zależą od nich samych i w naszych rękach jest nasz los.
Najważniejszym słowem zeszłotygodniowej parszy było „szma” – słuchaj. W dzisiejszej parszy tym słowem jest „ree” – patrz. Dlaczego Bóg nie użył kolejny raz zwrotu „słuchaj”? Kiedy mówimy ‘”słuchaj”, chcemy, by ktoś wykonał nasze polecenie, zaakceptował to, co mówimy, był posłuszny. Kiedy używamy słowa „patrz”, chcemy by adresat naszego polecenia zwrócił na coś uwagę, coś ocenił, dokonał wyboru.
Bóg chce byśmy ocenili i wybrali jedną z możliwych dróg. Jesteśmy wolni, Bóg nie może nam niczego narzucić, prosi tylko: spójrz uważnie, zastanów się – i wybierz.
Leave a Reply